Poprzednie częściHojność wodza

Hojność wodza II

19 kwietnia

 

Zbudziłem się późnym rankiem. Noto już nie było – wyszła z pokoju skoro świt, jak mi później powiedziano. Nikt na mnie nie czekał, toteż wyszedłem i udałem się do głównej sali, gdzie biesiadnicy powoli odchodzili i zabierali się do swoich zajęć. Przy śniadaniu jedna ze służek powiedziała, że dziś towarzyszyć mi będzie czcigodna Vila, czwarta córka wodza. „Jest nieco temperamentna. Dlatego też nie chciała się z panem spotkać przy stole. Gdy nadejdzie odpowiednia chwila, przyjdzie do pana. Nie jest do pana przekonana, lecz nigdy nie łamie nakazów wodza”.

Noto praktycznie była ideałem, więc nie miałem prawa oczekiwać tego samego po jej siostrach. Mimo tego nie nastawiałem się zbyt negatywnie – ot, jak wielki problem może sprawić naburmuszona pannica? Nie chcę pisać, że był to mój błąd, lecz… no, przez wczorajszy dzień nieco zapomniałem jak porywczy potrafią być Ar-Thelei.

Ledwo co wyszedłem na zewnątrz i już napotkałem Vilę. W porównaniu do Noto wyglądała znacznie dojrzalej i dużo bardziej wojowniczo. Długie czarne włosy powiewały na wietrze, a jej ciało – drobne, lecz umięśnione i naznaczone bliznami – wskazywało, że nie miałem do czynienia z młodą panną, lecz początkującą wojowniczką.

„A więc to jest ten demon, który uratował wioskę?”, powiedziała lekceważącym tonem. „Być może ojciec cię ceni, lecz mój szacunek będziesz musiał zdobyć siłą! Chodź, zmierzmy się! Bez żadnych zdradzieckich broni ni parszywej magii. Jedynie honor i siła naszych rąk! Tak walczą Ar-Thelei i tak zwyciężają nad nędznymi demonami. Dajesz, atakuj!”.

Starałem się wybrnąć z sytuacji, lecz nic do niej nie docierało. Ani myślała odpuścić, a nie mogłem przecież odwrócić się na pięcie i pójść w swoją stronę. „Jestem gotów”, powiedziałem, zbliżając się do niej.

„Bardzo dobrze!”, wykrzyknęła. „Pokaż na co cię stać!”.

Nie jestem ekspertem w walce wręcz, lecz lata doświadczenia zrobiły swoje. Początkowo Vila przeważała. Cios, cios, uskok, za plecy, cios. Szybka i zwinna, walczyła jak wściekły wilk. Przyjmowałem ciosy, czekałem na odpowiedni moment. Nieco się wahałem – naprawdę nie chciałem z nią walczyć, ale w końcu do mnie dotarło, że to prawdziwy pojedynek. A pojedynków nie mam w zwyczaju przegrywać. Wyczekałem odpowiedni moment. Szarżowała na mnie, uchyliłem się, przeskoczyła nad mną. Wylądowała gładko, lecz od razu ją przyskrzyniłem. Rzuciłem się, przycisnąłem ją do ziemi. Próbowała się wyrwać, drapała mnie po plecach, lecz w końcu opadła z sił.

„Wygrałeś”, powiedziała, łapiąc oddech. Wyciągnąłem ku niej dłoń, lecz wolała leżeć na ziemi.

„Co ty robisz?”, zapytała nieco zdziwiona. „Pokonałeś mnie. To twoja okazja. Rób ze mną, co chcesz. Zerwij ze mnie ubrania, wyżyj się, daj upust męskości! Ha, nie odważysz się, tchórzu!? Wiedz, że będę tu leżeć tak długo, aż mnie całkiem nie złamiesz”.

„Czyli tak to robią Ar-Thelei?”, mruknąłem pod nosem i nie czekając na odpowiedź podniosłem ją i wziąłem na barana.

„C-co ty robisz?”, wbiła we mnie paznokcie. „Puść mnie! Natychmiast! Gdzie mnie zabierasz, parszywy demonie!?”.

Zaniosłem ją do pokoju i położyłem na łóżku. Była czerwona jak burak.

„Nie zgodzę się, nie w taki sposób…”, mówiła, odwracając wzrok.

I tak nie miałem zamiaru nic jej zrobić. Usiadłem na fotelu obok, zapytałem jak chciałaby spędzić resztę dnia.

„Czyli nie zamierzasz…?”, ugryzła się w język, jakby w ostatniej chwili przypominając sobie, że wyszła z roli. „Decyzje należą do zwycięzców! My, Ar-Thelei, podążamy za silniejszymi. Niech więc silniejszy wskaże drogę.”

Powiedziałem więc, że chcę pójść w jej ulubione miejsce. Nie miała już kontrargumentu, więc bez słowa wyszła z pokoju, a ja poszedłem za nią.

Minęło południe, lecz słońce nadal mocno grzało. Leciutki wietrzyk schładzał powietrze, a drzewa rzucały cień. Przeszliśmy na drugi koniec wioski, pod sam skraj lasu. Weszliśmy na otoczony płotem kawałek ziemi, gdzie ustawiono parę wypchanych słomą strachów na wróble. Były widocznie poobijane, a na ziemi widać było ślady wielu stóp.

„Przychodzę tu trenować”, odezwała się Vila. „Sparingi są skuteczniejsze, ale lubię ćwiczyć tu nowe ciosy”. Podeszła do jednego ze strachów na wróble i położyła na nim rękę. „Kiedyś będę najsilniejsza w wiosce i pa… ojciec będzie ze mnie dumny”.

Wyglądała na nieco zmartwioną. Cały ten temperament, cała jej energia – wszystko to z niej uleciało, zostawiając jedynie małe, ledwo widoczne ślady. Widocznie taka była naprawdę – dużo łagodniejsza, podobna do Noto.

„Chcesz ze mną poćwiczyć?”, zapytała nieśmiało. „Zauważyłam, że twój styl walki jest dość prymitywny i no… pomyślałam, że mogłabym cię czegoś nauczyć… W końcu wy, demony, nie umiecie walczyć jak my…”

Przyznam, że Vila ma duże umiejętności i z pewnością zna się na walce wręcz lepiej ode mnie, lecz i tak to ja ją nauczyłem paru nowych rzeczy, a nie na odwrót. Walcząc cały czas z współplemieńcami zupełnie nie potrafiła sobie rodzić z przeciwnikami mojej postury i siły. Przećwiczyliśmy uniki, wyprowadzanie ciosów w wrażliwe miejsca, pokazałem jej też, jak mogłaby wytrącić broń górującemu nad nią napastnikowi. Czas mijał niezwykle szybko i ani się obejrzeliśmy był już wieczór. Vila była wyraźnie zmęczona, lecz na jej twarzy zagościł szczery, szeroki uśmiech. Zaproponowałem, że wezmę ją na barana, lecz stanowczo odmówiła.

„Nigdy więcej! To dyshonor. Nawet rodzice nie biorą dzieci na plecy!”. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że to prawda, ale nie miałem zamiaru dłużej się z nią droczyć.

Na kolację podano kaczkę. Vila zjadła dużo więcej niż ja, co wydawało mi się niemożliwe.

„Ach, pani Vila jak zwykle ma świetny apetyt”, powiedziała służąca, nalewając mi wina.

Potem mieliśmy się udać do mojego pokoju, lecz Vila chciała pójść nad rzekę. „Dziś jest bezchmurne niebo”, tłumaczyła, gdy już byliśmy na zewnątrz. „Widać gwiazdy, konstelacje wojowników. Nad rzeką jest najpiękniej. Musisz to zobaczyć!”

Dotarliśmy na miejsce. Tysiące gwiazd odbijało się w krystalicznej fali wody. Sierp księżyca oświetlał nasze twarze i rzucał blade światło, które przemykało wzdłuż rzeki białym, drżącym pasem. Usiedliśmy pod wielkim drzewem, patrząc w nocne niebo.

„Tam jest miecz”, powiedziała Vila wskazując na trzy sąsiadujące ze sobą gwiazdy. „Sztylet, włócznia, topór…”, pokazywała kolejne konstelacje. „Oręż wojowników czuwa i daje nam siłę”, spojrzała w moją stronę. „N-nie jesteś wcale taki zły jak na demona…”, zaczerwieniła się. „Tyle tylko… Wybacz, nie jestem gotowa”, odwróciła wzrok. „Ojciec powiedział, że nadszedł na nas czas, a przecież… Nadal jestem tak słaba. Nie mogłam cię pokonać. Nie mogę. Nie mogę w ten sposób stać się kobietą…”.

Objąłem ją, zbliżyłem do siebie.

„Ciebie nie dotyczą nasze tradycje, prawda? Nic nie musisz, nic cię nie wiąże… W takim razie, skoro wygrałeś – jaka jest twoja decyzja?”.

Jeszcze długo tak siedzieliśmy i oglądaliśmy gwiazdy. Vila powoli przysypiała, więc zaprowadziłem ją do pokoju. Położyła się, zasnęła niedługo później. Łóżko jest wystarczająco duże, więc będę spał obok. A poza tym… Nie mi pisane jest wprowadzenie ją w dorosłość. Z Noto było inaczej. Vila – jej honor, jej wola walki – to zupełnie co innego. Jeśli zwycięzca decyduje, to pozwolę jej na to. Kiedyś przyjdzie pora, że wygra pojedynek, że będzie silniejsza niż inni i wtedy… A nawet jeśli nie – myślę że dzięki dzisiejszemu dniu będzie gotowa na ten moment.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • MKP 9 miesięcy temu
    „Co ty robisz?”, zapytała nieco zdziwiona. „Pokonałeś mnie. To twoja okazja. Rób ze mną, co chcesz. Zerwij ze mnie ubrania, wyżyj się, daj upust męskości! Ha, nie odważysz się, tchórzu!? Wiedz, że będę tu leżeć tak długo, aż mnie całkiem nie złamiesz”. - dobry fetysz nie jest zły🤣

    Hmmm... A co jak się wyda, że jej nie rozdziewiczył? Papa będzie zły😱
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    czy będzie zły? Ech, wątpię. W gruncie rzeczy bohater dostał wolną rękę...
  • Pobóg Welebor 9 miesięcy temu
    Nie doczytałem, bo nie wiem, kto to noto. Nie zgadzam się nato :D
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    no to masz problem xd
  • Pobóg Welebor 9 miesięcy temu
    zsrrknight, noto ma problem :D
  • LaurazjanWolf 9 miesięcy temu
    Vila jest dokładnym przeciwieństwem swojej siostry. Silna, kochająca niezależność. Krótko mówiąc, byłaby zdecydowanie w moim typie 😉

    5.0

    P.s. ciekawe, jakie są pozostałe córki wodza?
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    Vila to wilczyca z krwi i kości - takie są popularne wśród Ar-Thelei. Dzięki za komentarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania