Homo i Inni
Inspiracją stało się pytanie rzucone przez Agnieszkę w jednym z komentarzy – dziękuję !
„...jakie jest prawdopodobieństwo, że ktoś – coś poza człowiekiem, jest w stanie >>stworzyć przysłowiowego Hamleta<<(wznieść się na wyższy pułap i „poczuć”)”.
Jeśli przyjąć nasz ludzki sposób postrzegania świata, to żadne. Jeśli zaś dopuścić, zgodnie z logiką, że to postrzeganie określa relacje i reakcje (a więc i tworzenie) na otoczenie, to ogromne. Dzieje się tak z prostego powodu. Wszystko to, co nas otacza, jest interpretowane przez nas w sposób właściwy dla naszego gatunku. Proszę wyobrazić sobie, że jesteś szympansem. Zgodność genetyczna dziewięćdziesiąt dziewięć procent. I teraz proszę uczciwie zinterpretować otoczenie. Niepotrzebnie duże drzwi i okna, ściany bez sensu gładkie, bez występów umożliwiających wspinanie się na górę, bez sensu sufity i wynikająca stąd konieczność wspinaczki po otwartej, a przez to niebezpiecznej zewnętrznej ścianie... To tylko maleńki fragment inności najbliższej nam genetycznie istoty. Czy szympans może wznieść się na wyższy poziom? Ależ robi to! Od czasu do czasu któryś „zwołuje” (i nieważne jak!!) iluś podobnych i ruszają, by dokonać rytualnego mordu na swoim kuzynie bonobo – szympansie karłowatym. To jakże ludzkie zachowanie (a może nasze jest szympansie?), wspólnie przelana, niewinna krew jednoczy katów, a i można potem szantażować oraz liczyć na kolejne radosne polowanie.
To nie jest wyższy poziom! Ludzki może nie, szympansi niemal na pewno tak! Ale gdzie Hamlet? Walka o władzę, zabranie samicy, udawanie kogo innego niż się jest? Wszystko to ma miejsce w stadzie szympansów. Ale czy inne szympansy czują i przeżywają ową tragedię? A to wróćmy do nas ludzi; czy w Korei czują takie tragedie? A w obozach zagłady? Idźmy dalej. Czy w obozie zagłady można było być szczęśliwym? Czytałem kiedyś jak wielkiego szczęścia doznał więzień, któremu udało się najeść. Sam dawno temu sprawdziłem ten fragment opowieści (ot, młody szalony); po tygodniowym ścisłym poście wziąłem do rąk kromkę chleba i wyobraziłem sobie, że to schabowy. I był!! Doszedłem tu do definicji szczęścia.
Uzurpowanie sobie przez nas prawa do orzekania co jest, a co nie jest tym lub owym wynika wyłącznie z subiektywnego, ułomnego oglądu rzeczywistości. Gdybym był pszczołą widziałbym inne kolory, słyszał inne częstotliwości miałbym zupełnie inne priorytety inną kulturę inne szczęście i inną tragedię. Nasze wyobrażenia o Innych (i zwykle mamy tu na myśli inne, wg nas inteligentne i równie jak my niszczące świat dookoła istoty) zawsze oparte są o to, co potrafimy zinterpretować.
Pewien myrmekolog po dwudziestu latach obserwacji gromady mrowisk stwierdził, że cywilizacja mrówcza znacznie przewyższa ludzką. Według nas to idiotyczne, mrówki nie latają samolotami, nie rzucają bomb atomowych, nie budują przyspieszaczy hadronów... Ale gdybyśmy zaczęli wojnę globalną i obrzucili się atomem oraz innymi świństwami to one – mrówki przetrwałyby na pewno a my... nie wiadomo!! Kto więc jest mądrzejszy? Kto myśli bardziej do przodu mimo różnic w długości życia?
Dopuśćmy jednak, że istnieje jakaś, wg naszych kryteriów, inteligentna rasa Obcych. Gdzieś w Rowie Mariańskim albo za pasem asteroid. Czy mogliby zahamlecić? Stworzyć Pana Tadeusza albo Nędzników? Niemal ze stuprocentową pewnością (jednak ostrożność!) mogę stwierdzić, że nie! Inna kultura, inne priorytety, inne tragedie, inne kryterium szczęścia. Inne słowa inaczej opisujące Ich rzeczywistość i całość całkiem inna. To my mówiąc „czerwony” mamy na myśli określona długość promieniowania. Mówiąc śnieg, mamy w głowie koncept białej odmiany zamarzniętej wody, ale Eskimosi na to samo mają dwadzieścia pięć określeń. To dla nich kwestia życia i śmierci. Nam w Polsce do niczego niepotrzebna wiedza, więc i jej nie mamy w języku. A język to przecie fragment od kultury.
Inni z obcej galaktyki zbudowani nie z węglowych białek, ale z krzemowych związków na pewno mieliby inny sposób komunikacji wynikający z ich świata, warunków fizycznych i przystosowania organizmu. Inne zagrożenia, inne priorytety, inną radość i inny sposób tworzenia.
A gdyby przyjąć, że jest to tak rozwinięta cywilizacja, że...
No jakby wziąć najlepszego, najbardziej humanitarnego (każde słowo tu jest ludzkim konceptem!) naukowca i mrówkę właśnie (organizmy zbiorowe, modyfikujące otoczenie pod swoje potrzeby w sposób planowy i celowy!). I tenże jajogłowy chciałby jakoś z tymi mrówkami pogadać, zrozumieć, pomóc i uszczęśliwić (takie marzenie o spotkaniu z Obcymi)? Czy pojąłby, że plunięcie na twarz oznacza wyraz szacunku, a nie obelgę? Beknięcie, uznanie dla gospodyni, a nie brak kultury? A przecie te dysonanse to skala mikro przy giga sprzecznościach. Obcy zapewne stworzył w swoim świecie dzieła muzyczne, przy którym nasze ziemskie są niczym, a jego dla nas zabójcze. To samo z każdą formą utrwalania kultury. Nie! Z Hamletem i naszą kulturą jesteśmy jedynymi tak długo, jak długo będziemy stosować nasze ludzkie kryteria. A innych, póki co, nie potrafimy.
Komentarze (22)
Pomyśl w jakim celu mielibyśmy to czynić i czy zmieniłoby to rozwój sytuacji choć na jotę? Czy nasze stwierdzenie, że mrówki są głupsze od nas zmienia w jakimkolwiek stopniu zdanie mrówek o ludziach? Próby szufladkowania są nam, ale tylko nam, przydatne i nie wpływają ani na bieg planet, ani na zachowanie się neutrin w atomach. Mają największy wpływ na nas i nasze zachowania.
Wszelkie filmy s-f temu się tyczące, aktóre zaliczyłem (ksiązki w większości też) funta kłaków niewarte
My szukamy nie Obcych, a siebie samych i straszymy się tymi filmami, jak to nas inwazują.
Te filmy to o nas samych, to my tacy jesteśmy
Obcych, takich dla nas - nie ma, stąd Silent Universum
A jakby ludzkość chciała skolonizować marsa. Może dobrze by było wysłać tam małpy na próbę.
Spoko :) gitara :) Daje piątkę za tekst:) Pozdrawiam :)
Tego wioskowego też sprawdziłem. Znalazłem tego gwiazdora na innym portalu. Okazuje się, że on miał swoje własne regułki języka polskiego.
Pozdrawiam :)
Jeszcze raz pozdrawiam :)
Czytałem, bardziej porusza mnie pomysł w Niezwyciężonym :)
Gdyby mrówki-pracusie dały sobie chwilę na rozmyślanie, na pewno zadałby sobie pytanie: być czy nie być. W innym języku, ale zadałyby.
Z góry zakładamy niemożność kontaktu, obcość czegoś/kogoś z inaczej wyposażonym mózgiem. A to błąd.
Nic tu nie jest przypadkiem, choć jak twierdzą niektórzy przypadkiem w sprzyjających warunkach małpa bezwiednie wystuka nawet Hamleta na klawiaturze:)
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania