(*)

 

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Canulas 12.11.2018
    Wow, dzienks. Obadam jutro. Zaszczycono-zachwyconym.
  • Enchanteuse 12.11.2018
    Nie wyrażaj zachwytu, Can, póki nie obadałeś, bo się bardzo prawdopodobnie może okazać, że nie ma nad czym ;)
  • Canulas 12.11.2018
    Enchanteuse , tekst-tekstem, ale dziękuję za dedykację. Co do tekstu się wypowiem po lekturze.
  • Enchanteuse 12.11.2018
    Canulas proszę. Mówiłam Ci kiedyś, nie wiem czy jeszcze pamiętasz, że się zainspirowałam, i powstanie tekst ;)
  • marok 12.11.2018
    Kurcze, jakie to jest piękne. Jestem po prostu zdegradowany, leżę i kwiczę. A dla autorki szczere ukłony za świetny tekst. Oby niedługo druga część :)
  • Enchanteuse 12.11.2018
    O rany...Marok, kompletnie się Ciebie nie spodziewałam tutaj :)
    Ale cieszę się bardzo, że Ci się spodobało. Choć trochę to kwiczenie niepokojące, szczególnie w połączeniu z leżeniem.
  • jolka_ka 12.11.2018
    Hej ;)

    " — Siedź. – powtórzył twardo Edvard" - zbędna kropka.
    "Nie przyszliśmy tu na degustację. – dodał mężczyzna, nie spuszczając z niej wzroku". jw.
    "Dobra, widzę, że nikt z was nie kwapi się, by poruszyć ten temat jako pierwszy – odzywa się mężczyzna. – Tak więc ja to zrobię. – przerwał, by dolać sobie whisky" - narracja w czasie przeszłym, więc przemyślałabym "odzywa".
    " biznesman" - biznesmen.
    "Ja, ty – wskazał ręką na Ellie, teraz już skuloną w bezpiecznej pozycji embrionalnej – Annie, no i... Frank" - brak kreski dialogowej.
    "Półtorej. – poprawiła go Annie" - kropeczka ( w paru innych miejscach też jeszcze są).

    "Nie miał nawet siły, by się gniewać. Gdzieś w oddali rozległo się wilcze wycie, przenikliwe i ostateczne" – to piękne.


    Pierwsza część taka jeśli mam być szczera, krótkie akapity przez co forma jakoś...
    Za to z drugą już się zaprzyjaźniłam. Piękny opis, prawdziwość relacji, naturalność i miłość.
    Pozdrawiam!
  • jolka_ka 12.11.2018
    Pierwsza część taka o*
  • Enchanteuse 12.11.2018
    jolka_ka właśnie widzisz, tamten wstęp był dopisywany później. Zastanawiałam się, czy by nie zostawić bez niego, ale wydawało mi się zbyt suche, i sądziłam, że potrzebuje opakowania.
    Teraz... już sama nie wiem.
    Dzięki za wizytę. Błędy obadam sobie już na spokojnie, kiedyś tam.
  • Freya 13.11.2018
    Trochę mnie to dziwi gdy słyszę, że jakaś para żyjąca razem dziesiątki lat, nadal fascynuje się sobą i epatuje czułością jak przed laty. Chyba nie jestem tak bezwzględnie ufny tego typu deklaracjom i podejrzewam wtedy jakąś formę wzajemnego zniewolenia, które można by też nazwać koniecznością okazywania szacunku. Albo też jest to wynikiem upośledzenia związanego z napływem lat, ubezwłasnowolnienia poprzez wzajemne zrozumienie, oczywistego kompromisu uległości - ponieważ na bunt jest już za późno...
    Widziałem kiedyś film (to była jakaś produkcja Beneluksu), gdzie matka jest chora na jakąś postępującą ułomność związaną z wiekiem starczym, a jej syn opiekuje się nią do końca - wykonując wszystkie konieczne czynności - niczym pielęgniarka... Bardzo szczegółowy obraz, obnażający wszelkie aspekty relacji. Matka powoli traci świadomość, lecz jej wolą jest aby dokonać na niej czynu eutanazji - zanim stanie się już tylko uciążliwym organizmem pełnym mimowolnej agresji.
    I tak też się dzieje zgodnie z przyzwoleniem prawnym... Nie pamiętam tytułu ani reżysera, ale ruszył mnie ten film - był piękny w swojej obrazowości.
    Luknij na te zdania dialogowe w swoim opku, bo sam nie jestem omnibusem w tej materii, ale też mi tam nie wszystko wygląda malinowo - sprawa dotyczy kropek :) Pozdrawiam serdecznie
  • Enchanteuse 13.11.2018
    Witaj, Freya.
    Ja też średnio wierzę tym zapewnieniom. Ale wiem, że takie przypadki się zdarzają, sama znałam jeden.
    I to nie było na zasadzie uległości, tamto, to była czysta miłość. Takie coś widać.
    Ja wierzę i mam nadzieję, że wszystko da się wypracować nawzajem - ale wypracować właśnie. Bo zauroczenie i przychodzi i odchodzi, a miłość nie jest czymś, co pojawia się i znika. Nad nią też sie pracuje. Taka mam swoją idealistyczną wizję. I tutaj mogę ją zrealizować, chociaż w "literaturze", to uważam, że powinnam z tej okazji skorzystać.
    Ta, te kropki co$ nie teges, aj noł, ale to już bliżej weekendu.
    Dzięki, że wpadłeś.
  • Pasja 13.11.2018
    Witam
    Tak mało mamy w sobie zafascynowania przemijaniem. Wiemy, ale nie potrafimy się pogodzić z upływającym czasem. Czy smutne opowiadanie? Nie do końca.
    W prawdziwym życiu umiera się brzydko. I tylko raz... ta myśl mówi wszystko i pewnie odpowiada na szereg pytań.
    Chciałabym mieć w ostatnich chwilach mojego życia kogoś przy mnie.
    Pozdrawiam serdecznie.
  • Enchanteuse 13.11.2018
    Tak, Pasjo.
    Fascynację przemijaniem mieli turpiści, i nie wiem, czy to jest faktycznie dobry kierunek.
    Ech, rozumiem to pragnienie, myslę, że może nie każdy, ale większość z nas tak ma.
    Dziękuję, że jesteś.
  • Canulas 13.11.2018
    Ok, pewnie już się zorientowałaś, że jestem dziś wyjątkowo mało-lotny, ale chciem uszanować Twą dedykację, póki nie spadło z głównej.

    "Ten wbił w niego swoje ogromne, brązowe oczy, ale tym razem nie poskutkowało. Bywa. " - nie wiem czy nie lepiej amputować "swoje".

    "– Siadaj. – powtórzył, tym razem bardziej stanowczo. – W ten sposób nigdy nie zaczniemy. Martin, macie coś mocniejszego? – rzucił do zięcia." - pierwsza kropka out.

    "W końcu triumfalnie wyciągnął rękę, a w garści miał samego Jacka Danielsa." - troszkę małopiękne.

    "W końcu triumfalnie wyciągnął rękę, dzierżąc Jacka Danielsa."
    "W końcu triumfalnie wyciągnął dłoń, w której lśniła litrówka Jacka Danielsa." - se obadaj. Nie wiem.

    "– Siedź. – powtórzył twardo Edvard. " - pierwsza kropka out. - Fajnie tego Edvarda nazwałaś. Podoba mi się.

    "– Nie przyszliśmy tu na degustację. – dodał mężczyzna, nie spuszczając z niej wzroku. " - kropa out.

    "– Dobra, widzę, że nikt z was nie kwapi się, by poruszyć ten temat jako pierwszy – odzywa się mężczyzna. – Tak więc ja to zrobię. – przerwał, by dolać sobie whisky. " - przedostatnia kropa out.
    Co Ty masz z tymi kropkami. Zauważ, że po kropce kontynuujesz z małej, więc logicznie, że one out. Obadaj dalej pod tym kątem, nie będę tego już wyciągał.
    Tutaj masz jeszcze niezgodność czasów. Wszędzie masz przeszły, a nagle: odzywa się. Chyba w myśl jednostajności – odezwał się.

    Sorry, że tak się czepiam, ale pomimo dedykację chcę Cię potraktować szczerze.

    "Ze wzniesionym do góry kieliszkiem wyglądał jak jakiś biznesman. Bardzo poważnie i bardzo... wiarygodnie. " - tu fanaberia, ale wywaliłbym "jakiś". Bo co wnosi? Pokazuje tylko Twe niezdecydowanie.

    Dalej masz dużo dialogów ok, ale tu:
    "– Półtorej. – poprawiła go Annie. " - znowu

    "Chloe jest cholernie trudno. – mężczyzna przeciągnął słowo „cholernie”. " - po kropce z wielkiej tym razem. Kropka zasadna, wielkość litery – nie.

    "Powidok tamtej, intensywnej zieleni sprzed lat. " - Powidok <3

    "W prawdziwym życiu umiera się brzydko. I tylko raz." - piękne to pierwsze zdnaie. Tam wyżej znó były arie z kropkami, ale znając model, se wypielisz.

    "– Mówiłem ci coś – Mężczyzna delikatnie ujął jej twarz w dłonie, zmuszając tym samym do choć częściowego skupienia. "- tu odwrotnie. Jest Mężczyzna z wielkiej, ale o kropce zapomniałaś.

    "Mężczyzna wolnym, niemal hipnotycznym ruchem, zdjął z siebie kurtkę i okrył nią stopy swojej żony." - wiemy, że "swojej". To nie jest błąd. To kwestia estetyczna.

    "Minęła chwila, a stopy wydawały się być jakby mniej przezroczyste, a na twarzy jego żony znów wykwitł uśmiech." - zobacz, wyżej masz swojej żony, tutaj, jego żony. Ciągle dookreślasz, choć jest to wiadome z kontekstu.

    "Dwójka podstarzałych aktorów jednoaktowej tragedii, otoczona surową, sprawiającą wrażenie wyciosanej z drewna, scenerią. " - ładne.

    "Tak o niej w tej chwili myślał. Przez minutę potrzebną na pokonanie jej upartego ciała, zwalczał również samego siebie.
    I gdyby ktoś go wtedy zapytał, nie potrafiłby powiedzieć, co było cięższe do zniesienia." - a to bardzo ładne.

    "– Jedźmy. – powiedział więc po prostu." - no i, ten... wiadomix.

    Ok. Fabularnie bardzo ładne, spokojne i na pewno smutne, jednak techniczne aspekty uwierają. Gdybym przeczytał to wczoraj, przed 6 częśćią "Z WYBORU..." ale przeczytałem teraz. Umiesz pisać i ratują Cię fabularia. Liczę, że ogarniesz te kropki.
    Silne 4+ (5)

    Zazdroszczę Ci, że umiesz już teraz określić, że tekst będzie się składał z określonej liczby części. Czyli dobrze planujesz. Ja nie umiem. Pisze tylko część I i wio.

    Pozdrox
  • Enchanteuse 13.11.2018
    Merci, Can. Się ustosunkuję w wolnej chwili. I tak oceniasz to wyżej niż ja, bo aż na 4/5. Ja daję takie 3 +. Zastanawiam się, czy słusznie zrobiłam z tą numeracją. Zastanawiam się też, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, wstawiając. Jest niewykluczone, że będzie to pierwszy tekst, który zniknie. Jakoś tak nieprzekonanam.
  • Canulas 14.11.2018
    Enchanteuse, nie no, fabularia wysoko. Po prostu Tyś bardzo wysoko w zasadach, to mnie zdziwił nadmiar tych zapisanych dialogów w błędnej formie. Ale to tylko dowód na to, że u siebie trudniej dojrzeć. Mam tak samo.
  • Enchanteuse 14.11.2018
    Canulas wiesz, ja tak naprawdę wciąż nie ogarniam zasad, jakimi rządzą się dialogi.
    Niby coś tam ogarniam, ale tak naprawdę to się nie znam.
    Ach, nie wiem. Jakoś nie czuję tego, wywaliłabym w cholerę.
    Ale zobaczymy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania