Horror infiniti - 00.00
Siedzę tak w nieskończoności. Pętla z długopisu zawija się w głąb zeszytu, dziura. Która to już strona?
Trzydzieści sześć kartek bez linii i kratek. Skupiam się na wyjściu, jeszcze trochę. Przyciskam wycieńczoną dłoń, skrobanie, pot płynie po twarzy. Przyrośnięty do stołu, wydłubuję sęki istnienia.
Zgrzyt, okładka i koniec otwartego życiorysu.
Okulary z papieru, bez szkieł.
Komentarze (12)
Też poczekam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania