Hovercraft: dwa światy - część 1

———— notka ————

To opowiadanie napisałem około rok temu. Może jest dziecinne, ale według mnie efekt jest zadowalający. Dlaczego dopiero teraz to udostępniam? - tajemnica

; - )

———————————

 

Opowiadanie na podstawie gier:

Hovercraft - Build Fly Retry

Hovercraft: Takedown

 

Nastał dzień. Taki sam jak inne. Znów błękitne niebo, kwadratowe wierzchołki jasnoszarych bloków, autostrada i czerwone barierki, które wyznaczały jej bieg. Stałem na poboczu autostrady i czekałem na pełną godzinę, aby rozpocząć pracę. Myślałem na co wydać dzisiejszą wypłatę. Ulepszyć swój HOVERCARV4 czy zaryzykować i wydać na nowy pojazd. Hmm. W sumie to się już zżyłem się z tym pojazdem i na nim zarabiałem, więc zasługiwał na część mojej wypłaty. Wyświetlacz na komputerze pokładowym pokazał 9:00. No to start. Włączyłem silniki odrzutowe i poleciałem do roboty. He, taki suchar. Moim zadaniem było odczytywanie informacji od innych pojazdów z rdzenia zasilającego. Oczywiście nie musiałem pobierać informacji od wszystkich napotkanych pojazdów, ale im więcej tym lepiej. Zacząłem mijać pierwsze pojazdy. Musiałem przelecieć maksymalnie 50cm od nich, bo inaczej NFC nie dało by rady. Jeżeli informacje się pobrały od jakiegoś pojazdu to ten pojazd zatrąbił. Nie był to może najlepszy sposób, ale najbezpieczniejszy. Żaden cracker nie miał fizycznej możliwości przejęcia danych. Przemierzałem autostradę. Mijałem piąty, szósty, siódmy pojazd. I teraz autostrada szła w górę i w dół. Czerwona ciężarówka po lewo, pobrana. Żółta taksówka, pobrana. Zakręt w prawo. Zakręty - to był wróg naszych pojazdów, bo niby kontrola lotu utrzymywała pojazd na trasie, a jednak przy szybkiej zmianie kierunku, pojazd próbował się obracać i chwiał się jak statek. Właśnie leciał samolot z zrzutem paliwa. Wybrałem czwarty pas autostrady, aby lecieć za samolotem. Wypuścił on parę paczek i zmienił tor lotu. Pozbierałem je i znów ustawiłem się za samolotem. Pozbierałem czyli wleciałem w nie. Osłona pękała, a paliwo chłonęło przez karoserię. Karoseria przekazywała to do rdzenia, a rdzeń dystrybuował je do silników. Skuteczne i proste. W dzisiejszym świecie nie ma czasu na tankowanie. Ciekawe jest to, że nie było tu żadnego zbiornika, więc karoseria nim była. Im pojazd był zbudowany z większej liczby części, tym miał większy zasięg bez tankowania.

 

Gdy minęły 3 godziny pracy to nadszedł czas na przerwę. Pozbierałem dane jeszcze od kilku pojazdów i zatrzymałem się na poboczu. Na razie było to tylko 2 358 pojazdów. Otworzyłem pizzę i zacząłem ją jeść. Zerknąłem na komputerze pokładowym na zdjęcia mojego HOVERCARV4, które dostałem z monitoringu miejskiego. Działało to tak, że kamery, które były na blokach, rejestrując obraz, wysyłały kadry do pojazdu, który na nich był. Sposób był fajny, ale bezużyteczny. Miałem już chyba z 500 zdjęć, więc nowe tylko przeglądałem i nie zapisywałem ich. Popatrzyłem też na status swojej koparki. Wykopała tylko 20$. Dobre i to. Zobaczyłem na globalne statystyki - wygrywał Ritonite z liczbą 393 789 punktów. Hmm. Ten to rzeczywiście był najlepszy. Druga była Eissa A. - 70 854 punkty, a trzeci był Johann Broman1 - 45 612 punktów. Mi udawało się zazwyczaj wbić coś około 40tys., ale też chciałem znaleźć się na podium. Jak były liczone te punkty? To proste. 1 punkt na każde 10 przejechanych metrów. Każdy pojazd, który się pobrało zwiększał mnożnik punktów o ×1. Pomyślałem chwilę jak można by było przyspieszyć wejście na podium. Hmm... Teraz wpadłem na idealny pomysł. Jeżeli będę jechał pod prąd, to będę szybciej mijał innych, a co za tym idzie - szybciej wzroście mi mnożnik. W dodatku wszystko zgodnie z zasadami, bo nie jest to zakazane. A co nie jest zakazane to jest dozwolone. Zamknąłem puste pudełko po pizzy, zawróciłem i dopaliłem silniki. O tak. Licznik bardzo szybko się nabijał. ×2, ×3, ×5, ×7, ×10... O to chodziło. Może trzeba było zachować większą ostrożność, ale przecież punkty nie nabiją się same. Spokojnie, lecz szybko, leciałem pod prąd i słuchałem relaksującej muzyki. To była przyjemna praca.

 

6 godziny pracy za mną, czyli koniec dniówki. Bezchmurne niebo przybrało już czerwony kolor. Zatrzymałem się, zaszyfrowałem połączenie i odesłałem dane do bazy. Odebrałem wypłatę i spróbowałem jeszcze trochę $ wyciągnąć z banku przez cracki. Dzięki nim dostałem niewiele, bo tylko 20$. Jeżeli chodzi o punkty to zdobyłem ich 61 532. Piękne. Już każdy mógł się o mnie dowiedzieć, bo byłem na podium. Obróciłem głowę w stronę szyby. Zauważyłem ELITE GALAXY. Kurcze. Pojazdy z tej serii można tylko wykupić w zamian za elitarne części. Mają one fabrycznie stuningowane jakieś dwa układy. Z tego co pamiętam to ten pojazd ma ulepszone sterowanie i wytrzymałość. Zawsze właściciel mógł dokupić jakieś ulepszenia. Pilot się nie odzywał, ale popatrzeliśmy się na siebie i wiedziałem, że chciał się ścigać. Powszechnie stosowana była zasada, że kto wygra, ten dostaje od przeciwnika 2 elitarne części. Miałem je tylko dwie, więc przegrana nie wchodziła w grę. Ruszył. Szybko, silniki. [Full speed active!] - pokazywał komputer pokładowy. Pilot leciał 10m przede mną. Szybciej. Szybciej. Miń ciężarówkę. Teraz pomiędzy taksówkami. Dalej śladem przeciwnika... Kurcze, mój pojazd nie dawał rady. Powolutku zostawałem z tyłu. Centymetr za centymetrem. Ehh! Ale jeszcze była szansa. Chłop mógł rozwalić się o jakiś pojazd. Dalej leciałem jego śladem, mijając innych na autostradzie i przelatując z pasa na pas. Kurde, dobry był. Albo to jego ulepszony układ sterowniczy. Wymijał wszystkich z łatwością. Nawet tam gdzie ja ledwo się mieściłem. Nagle przeciwnik zahaczył o ciężarówkę. Popchnął ją. Rozwalił się. Wypadek! Odbiłem się od samochodu. Urwałem prawy silnik. HOVERCAR zaczął dachować. Wypadłem z drogi. Jakaś kontrolka zapiszczała. Szybko, spadochron. Wyciągnąłem dysk komputera. Wyleciałem z rozwalającego się HOVERCARV4. Nic z niego nie zostało. Spadochron się otworzył. Co to było? Na tej podniebnej autostradzie pojazdy leżał ciąg popsutych pojazdów. Wiatr oddalał mnie od niej. Nie no. Ciekawe co teraz. Popatrzyłem na dół i nic nie widziałem. Gęsta żółta mgła zasłaniała wszystko, co było na dole. Byłem tak 200m nad nią. Mijałem te bloki z wielkimi poziomymi i te z pionowymi oknami. Wiatr niósł mnie dalej. Ej, zaraz. Przecież oddalam się od swojego domu, ale jaki mam wybór. Lecę w nieznane z dyskiem z mojego komputera pokładowego. Był potrzebny, bo tu były też moje osobiste informacje. Jedną ręką przycisnąłem go do piersi, a drugą chwyciłem za taśmę.

 

CDN

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Vespera 11.01.2022
    Chyba trochę za dużo tu mechaniki gry, a za mało literatury.
  • dariusz-b 11.01.2022
    Głównie zależało mi na tym, żeby dobrze opisać wszystkie elementy, jakie znajdowały się w tej grze. Tak czy siak, dziękuję za komentarz.
    ; - )
  • Vespera 11.01.2022
    dariusz-b Ja lubię rozciągniętą ekspozycję, która sama wynika gdzieś tam po drodze z rozwoju akcji, a tu jest jej po prostu dużo w jednym miejscu. A historia sama w sobie jest interesująca.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania