howgh!

sen o zbieraniu grzybów zamienia się w trzeciorzędny kaprys

przestaje wystarczyć kucanie między prawdziwkami

też przysiady nad rzeką z wędką

oraz pocieranie dwóch palców serdecznych nad stosem gałęzi

(choć przecież ciepło płynie z serca)

 

budzą cię braki w uzębieniu i pusty koszyk

ból w krzyżu ogólny niedostatek

ten sam z którym zasnąłeś poprzedniej wieczerzy

.

Indianie pełni lasów przekraczają oczy uzdatniają usta

są gotowi na wyciągania pochopnych wniosków

i dokręcanie ostatnich śrubek

do plastykowych konstrukcji szałasów w których

ponoć da się składać jakaś ofiarę

jeszcze ciągle pannie Ziemi

 

zawsze czasem to straszne pitolenie pomaga mi wykreślić się

z listy zakupów muchomory i zatroskane bakterie

 

a jednak to wszystko roztrzepotana prawda

przejmuję się dialektem Siuksów z Wielkich Równin

z których można się sturlać jak z faraońskiej piramidy

i złamać kolczyk w zębach

albo zgubić węch zapchać nim dziury w niepamięci

 

zaprzepaszczeni w murach z Egiptu trzęsiemy portami

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • laura123 09.07.2021
    Za dużo wątków wplatasz, stąd chaos się tworzy i zwykłe przegadanie. Chwaliłeś u Mar jeden obraz, może też powinieneś na mniejszej płaszczyźnie się skupić, żeby czytelnik mógł do logicznych wniosków dojść. Pomyśl!
  • Unikat 09.07.2021
    Chodzi Ci o ten rozstrzał, jak z ruskiej katiuszy? Chyba wiem, o czym mówisz. Pomyślę. Dzięki za zajrzenie!
  • Grain 09.07.2021
    O Bermudach Pitagorasa ani słowa.
  • Trzy Cztery 09.07.2021
    Pewnie, że na wiersz wystarczy tyle:

    zawsze czasem to straszne pitolenie pomaga mi wykreślić się
    z listy zakupów muchomory i zatroskane bakterie.

    Zatrzymując się w różnych miejscach, stawiając wirtualne kropki to tu, to tam, ale z pewnym rozmysłem, doczytamy się do różnych rzeczy. Np.:

    1. Zawsze- czasem, to straszne pitolenie! Bo co oznacza połączenie tych dwóch słów? A może to nie jest pitolenie?...
    2. Pitolenie pomaga mi wykreślić się z listy zakupów. Gdy pitolę, nikt mnie nie szuka, bo każdy wie, że nie kupi mnie wtedy nawet za złoty ząb, nie przekupi, nie skupi na niczym innym.
    3. Z listy zakupów: muchomory i zatroskane bakterie. To wybieram za każdym razem. Resztę (z listy zakupów) - skreślam!. Wiem, że wkrótce przyjdzie zima i muchomory jak nakrapiane słoneczka, zajdą za mój stół... "Adijo, muchomory, adijo, ukochane, słoneczka zachodzące za mój zimowy stół..." Na szczęście zostaną razem ze mną zatroskane bakterie!

    No, ale skoro wiersz miał być dłuższy...

    Mnie się podoba, tylko nawias na końcu uważam za zbędny. Zaufaj czytelnikom.
  • Unikat 09.07.2021
    Więc tak: nawias wywalę.

    Jak zwykle porwała mnie twoja interpretacja.

    zawsze-czasem - czyli w zasadzie kiedy? w może po prostu "w sadzie"? W sadzie rosną zawsze drzewa, a czasem na nich owoce. Nie wiem, może źle myślę?

    Mi pitolenie pomaga w prostych codziennych czynnościach. Pitolę np. jak się golę. Wtedy pitoląc się opitalam z zarostu.

    Cieszę się, że wiersz się spodobał :))
  • Piotrek P. 1988 09.07.2021
    Ciekawe, zaskakujące i inspirujące, mnie się podoba, 5, pozdrawiam :-)
  • Unikat 09.07.2021
    I o to chodziło:) Dzięki, pozdro !!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania