I jak mam żyć? Rozdział 3
Rozdział 3
Długo płakałam,nie wiedziałam co mogłabym zrobić,żeby wrócić.Mój anioł stróż wciąż powtarzał,żebym próbowała,wciąż i wciąż,że może w końcu się uda,ale ja nie chciałam w to wierzyć.Nie potrafiłam w to uwierzyć.Każde kolejne niepowodzenie niosło za sobą ból,że znów się nie udało,a może było blisko i...i tak nic.Nie chciałam by kolejny raz pojawiła się w moim sercu nadzieja,która w jednej sekundzie pęknie jak bańka mydlana kiedy się nie uda.
Dla mnie ból nie powodzenia był jedną z najgorszych rzeczy w życiu.Zawsze byłam osobą,która jeśli już się za coś zabiera
wkłada w to całą siebie,daje z siebie wszystko co tylko może.Stara się do samego końca.Zawsze jest pozytywnie nastawiona.Zawsze wierzy,że jeśli będzie chcieć to wszystko może się udać i właśnie dlatego obrywałam,bo byłam tak pewna sukcesu,nastawiona na niego od samego początku,wykluczałam niepowodzenie i dlatego bolała mnie każda przegrana.
Tym razem nie potrafiłam myśleć,o tym,że się uda,bałam się,że moje staranie spełzną na niczym,że zostanę tutaj i się poddam.Nie chciałam tego,ale nie potrafiłam przezwyciężyć strachu,który siedział bardzo głęboko we mnie.
-Ile jest sposobów,żeby tam wrócić?-zapytałam w końcu.
-Nie wiem,ja znam tylko kilka-odpowiedziała kobieta-nie jestem długo aniołem stróżem,nie widziałam wielu ludzi w stanie takim jak twój.
-Więc powiedz mi co wiesz-poprosiłam.
-W wielu przypadkach działa sposób połączenia się twojego ducha z ciałem,czyli...musisz się z nim zjednoczyć,położyć się do swojego łóżka,czasem wystarczy dotknąć swojej dłoni,nie kiedy szepnąć coś osobie,która siedzi przy twoim łóżku,albo ją dotknąć.Większość powrotów dokonuje się przez dotyk,tym sposobem łączysz dwa światy,ziemski i ten-powiedziała.
-Próbowałam kiedyś,na początku dotknąć swojej ręki,wiele razy obejmowałam Olka,ale to nic nie dawało-wytłumaczyłam.
-Może warto spróbować czegoś innego-zaproponował anioł stróż.
-Nie zniosę jeśli kolejny raz się nie uda...-odwróciłam wzrok od kobiety.
-Życie składa się z lepszych i gorszych dni,bólu,cierpienia i szczęścia,jeśli nie będziesz próbować nigdy nie wrócisz,jeśli będziesz się bać czegoś co jest nieodłączną częścią życia.
-Mam próbować?-zapytałam cicho.
-Nie masz nic do stracenia-powiedziała kobieta i na moich oczach rozpłynęła się w powietrzu.Dalej byłam w tym samym miejscu co wcześniej,czyli na mojej ławce.
I co ja miałam robić? Tak bardzo bałam się,że znów nie wyjdzie,znów bo próbowałam już wiele razy.Od razu kiedy tu trafiłam,próbowałam robić wszystko,żeby tylko wrócić choć wtedy jeszcze nie wiedziałam dokładnie co oznacza mój stan.Po wypadku,zapadłam w śpiączkę,moje ciało jest na ziemi,a ja...a ja jestem w innym świecie.To nie niebo,do nieba trafiają ludzie,którzy nie żyją a ja,a raczej moje ciało wykazuje funkcje życiowe,piekło też mogę śmiało wykluczyć.Dla mnie to miejsce,w którym się znajduje jest jak chwilowa poczekalnia,jak stanie w kolejce,każdy dzień to jedna osoba przede mną,nie widzę jak długa jest kolejka,ile będę jeszcze czekać,wiem tylko,że kiedy już będę gotowa i będę stać na jej czele będzie czekał mnie wyrok,w którą stronę powinnam iść na ziemie,wrócić do życia,czy...czy odejść na zawsze.
Zamknęłam oczy i pomyślałam o tym,że chciałabym znaleźć się w szpitalu,w sali,w której leżę.Kiedy otworzyłam oczy, stałam w tym samym miejscu co wczoraj.
Przy moim łóżku nie było nikogo,stałam tak patrząc na siebie dłuższą chwilę.Wahałam się,ale w końcu wzięłam głęboki wdech i usiadłam na krzesełku,na którym siedział wczoraj Olek.Wyciągnęłam rękę w stronę swojej dłoni,ale chwilę później ją cofnęłam.Wzięłam kolejny głęboki oddech,zamknęłam oczy i powoli wyciągnęłam dłoń w stronę swojej dłoni.Już dawno temu zauważyłam,że będąc w stanie,w którym przebywam kiedy czegoś dotykam,czuję to,ale druga osoba nie czuję nic,czasami może delikatny podmuch powietrza nic więcej.Nie zdziwiło mnie więc to,że poczułam swoją dłoń,z drugiej strony to wydawało się być bardo dziwne,siedziałam właśnie przy własnym łóżku szpitalnym,ale nic się nie stało.Otworzyłam oczy i dalej wszystko było takie samo jak jeszcze przed chwilą...
Wstałam,powiedziałam sobie,że spróbuję,więc to zrobię,może teraz się uda.Niepewnie usiadłam na skrawku łóżka,żeby tak jak to powiedział mój anioł stróż ''Połączyć się ze swoim ciałem'' nie wiedziałam czy mi się uda,w końcu nie przenikałam przez przedmioty,żeby scalić się z ciałem,które leżało w łóżku.Zamknęłam oczy i położyłam się.Nie czułam,żebym na kimś leżała,czułam się jakbym leżała na normalnym łóżku,zacisnęłam mocno oczy i prosiłam w duchu,żeby się udało.Kiedy po chwili usłyszałam jak otwierają się drzwi od sali,gwałtownie wstałam,do środka weszło dwóch znajomych mi już lekarzy.
Stanęłam w takiej odległości,żeby dobrze widzieć całą sytuację i obserwować co będą robić.
-No to jak się czuję nasza Śpiąca Królewna-powiedział jeden spoglądając w moją kartę.
-Z tego co widzę-odezwał się drugi zaglądając koledze przez ramię,żeby również zobaczyć kartę-to bez zmian.
-Taa-potwierdził ten pierwszy-szkoda mi tej dziewczyny.
-Młoda-stwierdził ten drugi patrząc na mnie leżącą.
-Całe życie przed nią,musi się obudzić-stwierdził pierwszy z lekarzy.
Patrzałam się na każdy ruch lekarzy i właśnie wtedy przypomniał mi się ostatni sposób na powrót,który podpowiedział mi anioł stróż.Zrobiłam mały,niepewny krok w stronę lekarzy,zbliżyłam się do jednego z nich i szepnęłam mu do ucha:
-Proszę-głos aż mi zadrżał ze strachu-proszę,pomóżcie mi.
-Dobrze-odpowiedział lekarz-choć,idziemy teraz zobaczyć co z tą panią po operacji z sali obok-zwrócił się do kolegi i oboje wyszli z sali a ja dalej pozostawałam w tym samym miejscu.Zdruzgotana,roztrzęsiona i zawiedziona jak jeszcze nigdy.
Komentarze (1)
,, Patrzałam się na każdy ruch lekarzy",- obserwowałam każdy ruch lekarzy
lepiej by to brzmiało moim zdaniem
dam 4 i zobaczę co będzie dalej
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania