i na koniec końców

dotknij mnie jeszcze bardziej

będę bardziej sobą

urosną mi paznokcie

by szkło porysować

które odgradza oczy

 

bardziej uszczelnij klatkę

schowam w siebie ciepło

by lodowate muśnięcia

jak wiatr odleciały

na drugą stronę ciszy

 

a potem zroluj ciszę

i upchnij w zanadrze

 

do szkła od blizn mętnego

staniemy plecami

takie tylko oparcie

trójnogi taboret

opancerzone słowa

upchnięte w kieszenie

na odległe `nie oddaj`

 

zanim rozbijemy

na szczęście

na kawałki

na ile zdołamy

i na koniec końców

 

nici

pomiędzy nami

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Poncki 2 miesiące temu
    Benzo[a]piren
  • TseCylia 2 miesiące temu
    Hmmm...
    Thnx

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania