Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
I nie wiem co jeszcze się wydarzy...
Tak, to ten dzień...
Buahahahhaha, napisz o tym ksiażkę....
Ahahahahhaah
Taaaa.... Bardzo proszę...
Zaczniemy właśnie od od tego dnia. Bo to wlasnie teraz przyszedl ten moment ze cos we mnie peklo. Jak mojemu synowi na dupie... Ale całość opowiem trochę później.
Co by tu robic w swieta? No coz na pewno nie zajadac jajka z tlusta szyneczka i chrzanem, tak ostrym ze oczy wyplywaja. No nie. SOR. Tak, ta opcja przemawia do mnie. A co. Zabawimy się. Ale o tym co się odwaliło, że tak powiem, troszkę później... Czasem mi się wydaje ze moje dzieciaki maja jakas taka wplątaną w strukture DNA niteczke pod tytulem "Gowno tam odpoczniesz, bawimy się mamo!"
A jak to moja Babunia mowila:"Jak sie bawic, to bez gaci",,,
Kurde... to troche meczace na dluzsza mete, ale wspomnienia przezajbiscie oryginalne. I trwale. Tak, trwalsze niż cegla wypalona tysiac lat temu i podtrzymujaca setki lat jakis kosciol, palac czy inny wymysly sapiensow. Hmmmm...
Mialo być o dupie syna i w sumie tak się zacznie. Od dupy. Ale tu wygrywa mloda, moja kochana cudowna piekna i inteligentna inaczej corcia.
Ma pani termin na 21 stycznia. Wszystko wyglada dobrze. Widzimy się niebawem przy porodzie.
Mysle- spoko, fajnie, lajcik.
31 grudnia 2001 roku...I tu wkracza zlo. Znaczy moje kochane dzieciatko. Corusia. Cukiereczek mamusi. Rudy szatan co se kurde nie mogl jeszcze spokojnie posiedziec w cieplej kuleczce. Nie. Wychodze teraz. I sru. Nawet nie poczulam ze to już czas się martwic.O Boze rodze!!!! Aaaaa! Ja rodze! Dupa tam. Gdyby nie moja kochana mamusia urodzilabym Jadzke na fotelu u rodzicow ogladajac jakiegos gownianego sylwestra z, chyba, polsatem... oczywiście nie mam nic do polsatu ,ale był w tle mej jakze chujowej i powaznej sytuacji.
Agnieszka dziecko, masz skurcze.
Eeeeee? Nie mamo. Chyba se pierdne.
Pauza Oreszek, chips i troche wody po ogorkach.
Agnieszka, Ty rodzisz.
Ha mamo, smieszne. No chyba bym wiedziala.
No nie wiedzialam...
Polna, 23.15, wody odeszly, wbijam z ojcem. Ale moim...
Co się dzieje?
Corka rodzi i wole to zostawic tutaj bo mam welur w samochodzie a nie skore.
Kochany tatko. Tak. Kochany.
Taki maly wstep do reszty mej drogi przez jakze cudowne, miodem i mlekiem plynace, zycie. Chetni? Ciekawi co może się czlowiekowi zdarzyc? Na zasadzie: poczytam żeby się pocieszyc ze inni maja bardziej przerabane? Jeśli chocby to ostatnie to sluze pomoca. Cale moje zycie sklada się z takich, hmmmm, jakby to ujac, psikusow...Jadzka, jak na nia mowie, moja mala zaraza o imieniu Patrycja, i tu powinen być wpis, co ty mialas w glowie dajac jej takie imie... urodzila się chwile po polnocy 01.01.2002 roku. Wiara bawi się, pije szampana. Zupelnie jak mój anestezjolog. Wali petardami a ja se kurdo rodze. Fajnie było. Prawie nie pamietam, bo jak wspomnialam Pan doktor miał szampana jak wszyscy. Ostatnie co bardzo pamietam to ze pachnial Farenghaitem. Tylko troche za mocno bo zebralo mi sie na mdlosci. Pysia urodzona.
Przeskocze pare lat... Bo mogę, lubie i chce i tak skakac będziemy. Buahahahahaha. Sylwester 2006r. Prawie jak cholerne deja vu.... co robimy mordeczki? Termin 05.02.07...Rodzimy!!!! A co!? Bawmy się. Tak. Drugie dziecko, mojego pimpulka, Maksymiliana, urodzilam tez w sylwestra... Wtedy bylam prawie pewna ze ciazy klatwa nade mna. Nie jestem matka polka, a madka tym bardziej. Uwazam ze jak maly gnojarz zmaluje cos powaznego musi poniesc konsekwencje. I nie mysle tu o kablu od zelaska, bo w sumie nawet nie mam, cholernie nie lubie prasowac, ale kara musi być. I do tego tematu tez wrocimy...
Zawsze sobie myslalam ze powinnam napisac autobiografie, bo rzeczy które mi się przytrafiaja sa, hmmmm, co najmniej dziwne. Sa tak dziwne i niedozeczne ze po tych 40 latach zycia, jakby sasiad Waldek przyszedl i powiedzial ze porwalo go ufo, no kurde uwierzylabym. Malo tego pytalabym o szczegoly. Sada w dupie? Dotykali cie? I takie tam... Komedia? Może kryminal? Komediokurdedramat?
Czlowiek nie pamieta wszystkiego , tak wiecie od dzieciaka. Ja mam przeblyski, cos tam mi utkwilo w glowie. Mowia ze tylko wazne, malo tego traumatyczne przezycia zostaja gdzies tam w zakatku pamieci. I wiecie cos w tym jest. Nie umiem tego okreslic. Niby nie pamietam ale gdzies tam w glowie siedzi ze tak było. Piekny sloneczny majowy dzien. Ja ubrana przez babcie w sukienke... bleeee. Dziadek byl w kibelku i pewnie nie pozwolilby na to, znaczy sukienke, gdyby nie ciezka sraczka.Plac zabaw. Piaskownica. Hustawki. Hustawka! Jedna jedyna, wybrana kurde bele wlasnie dla mnie.Dziadek był cudownym czlowiekiem. Kochal mnie nad zycie. Czasem mi sie wydaje ze bardziej niż moja kochana Babcie. Bylam mala zakala rodziny a jednak oczkiem w jego glowie. Bo niby skubana charakterna... Az boli jak pomysle co musial czuc tego cholernego pieknego majowego dnia. Plac zabaw. Piaskownica. Hustawki. Hustawka. Ta jedna. Wlasnie na tej jednej chcial mnie pohustac. Na calym placu był mieciutki sypki piach. Chyba lepszy niż w Kolobrzegu na plazy... jak upadasz na taki nawet nie pomyslisz o bolu. Jest jak walenie na szczupaka w rozdarta puchowa koldre drugiej Babci buahahahha. Posadzil mnie, popchnal hustawke i wiecie co z tego pamietam? Nic!!! Bo od razu wysunelam się i spadlam na jedyny w okregu 100 m betonowy kloc. Caly plac był w mieciutkim zlotym piasku. Tylko tam gdzie ja upadlam, okazalo się, ze lezy ostatni betonowy wspornik. Hmmmm. Ja to mam szczescie... dziadek prawie umarl, ale tak sobie mysle ze nie chcial mi robic konkurencji.Dziadek. Najkochanczy czlowiek w moim porabanym zyciu. Bardzo za nim tesknie ale tez wiem ze skubany gdzies tam kuka i szturcha mnie jak ma się cos zlego zdarzyc. Nie wierze w nic procz siebie, ale jednak czasem jest sen, przewidzenie jakies takie cos ze wiesz ze Cos się wydarzy.i mój dziadziunco tego pilnuje. zawsze pilnowal by wlos z glowy mi nie spadl, jak wtedy gdy chcialam mu uciec na rowerku. Hmmmm. Gowniara nauczyla się i dzida. Może by i wyszlo gdyby nie przelot przy dziadku, który wyczul temat i jak w slowmołszon zerwal wierzbowa weitke i pacnal mnie jak indiana jones swoim biczem. Bolalo. I to pamietam. Znaczy ta witke. Pamietam jeszcze jak bardzo dotkliwie przekonala się o mojej niecheci do zupy mlecznej moja wychowawczynie w przedszkolu. A dziadek ostrzegal wiec nie bardzo skruszona się czuje. Dziadek poszedl, pani przyszla, zupa mleczna wjechala, Agnieszka zjadla i oddala. No coz, dziadek ostrzegal.
Przeprowadzilismy sie. Juz nie mieszkalam z dziadkami, ale moje fatum spakowalo sie i poszlo lojalnie ze mna. jak mlodsza upierdliwa siostra, ktorej nie chcesz ale ona juz jest. Taki maly wkurwliwy zadzior przy paznokciu. Udajesz, ze go nie ma ale on jest i przy kazdej mozliwej okazji przypomina o tym.
Nie znosze bezstresowego wychowywania dzieci. Wlasciwie idei. w sumie nawet nie samej ideii ale tego jak ludzie to interpretuja. ja tak bylam wychowana. tzn w w tym dobrym znaczeniu. tak mi sie w sumie wydaje, ze dobrym... mialam milosc tulkaski bez krzykow i przemocy. no chyba ze grubo przegielam pale.... a umiala... ale to tez pozniej... chcialam pieska? byl piesek. chcialam swinke morska? mialam. jebana tak wyla rano ze wszystkich w kamienicy bydzila. kochalam ja. kochalam wozic w moim ulubionym.... i teraz uwaga. nie wuziku na lalki. nie nie. w samochodzie z pilotem. taki bajer z berlina. wiecie pewxy i te sprawy. a ja mialam pickupa z radiem. heh. kozak na dzielni. no, to ta moja cudowna swinka jezdzila tym pieknym pickupem. pozniej byly zeberki, takie ptaszki. ale tu nie rozwine tematu bo na bank zlinczuja mnie zieloni... i papuzki... no i chomik. nasza gwiazda. lubilam skubanego. zawsze spierdzielal z akwarium, nie wiadomo jak, i chowal sie w szafce dla barbii mojej siostry. tak, urodzil sie stwor zwany siostra moja.... ehhhh... Ale to juz mowilam. ale mialam na szczescie kuzyna. moj rocznik i pierdolniety jak ja. to chyba kwestia rocznika. jak z winem. no nasz rocznik byl wibitny. zacznijmy od uczenia chomika skokow ze spadochronem. i tu wlasnie zaczyna sie niechec do bezstresu... ojciec by nas pieprznal w leb i od razu by nam przeszlo uczenie chomika latac. tak tak. tak bylo. a teraz bede glupia cipa i zwale wszystko na slodowego. a co! to on pokazal jak zrobic spadochron z chusteczki. mial byc dla olowianych zolnierzykow ale niestety takich nie posiadalam. trafilo na chomika. wybraniec kurde.
mamo mamo!!!!
co sie stalo dziecko? nie placz.
chlip chlip
chomik nie zyje
chlip chlip
jak to? co sie stalo?
spadochron mu sie nie otworzyl
chlip chlip
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania