I po cóż żyć
I po cóż żyć. Dla pewnych kultur to nieszczęście. Powiedzmy dla mnichów tybetańskich .
Osobiście nie jestem pierwszym ni ostatnim żyjącym, bo muszę. Dochodzę teorii różnych : Żyć, bo
już się taki narodził, niemrawy konsument i wydalacz, a jakże z genialnym pomyslem na lepsze
jutro. Zamknięty, ograniczony w strukturach kultury człowiek danego mu czasu, uzurpujący prawo
do ostatniej deski ratunku, a mianowicie nadziei, że zmieni świat. Nie posuwa się w rozkwicie
wyobraźni na krok, bo jest leniwy i nasycony dogodnym materializmem. Tym co go otacza. Mam
poczucie jakbym pisał o własnej niemocy. Udowadnianie szczęścia to pociecha maluczkich. Żyć
przyzwoicie nie dłubiąc palcem w nosie, bowiem nie wypada i mieć komfort spożywania, czyli
kasę. Wołają ..." trzeba żyć, rzeba tańczyć". Roberto Matta, malarz ostatni z wielkich surrealstów.
Zapytany przez syna : co to bogactwo. Odpowiedział, że wbrew temu co myśli większość, to wcale
nie pienądze. Ale jest to nieustanne przekraczanie niepowodzeń. Bogactwo to nie poddawać się.
Zastanawiam się jeno wobec czego dążyć. W tej matni można tylko na zewnątrz wyrobiska Świata
iść, a jeśli tak to cię nie ma. Uciec przed śmiercią nie sposób, zaś rezygnacja z walki przyśpiesza
zgon oraz przysparza problemów moralnych. Jedno co niepodwarzalne to iść naprzód i coraz
szybciej i coraz to skuteczniej. Pędzić na podobieństwo cząstek elementarnych, które to gdy
obserwator widzi gdzie są nie pędzą, a gdy pędzą to nie wie gdzie są. Zgadzam się, tylko
nieszczęścia budują charakter, ale do czego w osobliwych okolicznościach posuwa się ów
charakterny osobnik. A no do gwałtu na tym samym otoczeniu, które dotychczas go karmiło. Także
wszystko pozostaje kwestią spojrzenia. Może powinniśmy być poza dobrem i złem jako mędrcy.
Albo to tu, to tam jak w kiepsko idącym interesie spekulować by wyjść na swoje. Wiele rzeczy
dzieje się naraz, powoli stajemy się Bogiem, no tak monoteistycznie, co by było wiadomo kto tu
rządzi. Tyle, że gówno nieszczęśliwie nabiera smaku poza nami, zwodzi zmysły co raz to lepszą
perfumą, a osobliwi kłopoczą się w sobie. Przykładem osobliwych jest tu choćby grupa ludzi z tzw.
Art Brit - sztuka brudna. Zdają się być to ludzie szczęśliwi. Uznają rzeczywistość za zaświaty, albo
jak kto woli odwrotnie. Dla nich to wszystko jedno. Galimatias dwóch różnych, wyjątkowych
wymiarów poprzez zderzenie. Nie przypomina to osobliwości wielkiego wybuchu we
Wszechświecie, czy zderzacza hadronów pod Genewą? Na pograniczu gdzie jest wszystko i
niczego nie ma. Matta - mat w szachach, matka, matnia, metamorfoza, matematyka, metabolizm.
Można mnożyć skojarzenia do niczego nie przydatne. Logiczny umysł będzie zwielokrotniał i
zawsze dotrze tam skąd zaczął. Koniec końców zacznie Wierzyć. Mamić się własnym kątem
widzenia, dostrzegać dziwne rzeczy tam gdzie ich nie ma, a tam gdzie są naprawdę nie wierzy, że
są. Pomieszane z poplątanym jak się to mawia kiedy w grę wchodzi brak wyjścia. Dajemy się
zwodzić dalej : ale przecież jaka to fantastyczna rozmaitość zjawisk i bogactwo wyzwań. Nigdy w
czasach ludzkości nie mieliśmy do czynienia z tak powszechnie dostępną informacją! Zapominając
o tym, że to tylko wiadomości, że to nie ma dna i racja bytu na dłuższą metę jest zachwiana. Należy
walczyć o indywiduum, nie jako nieudolna struktura społeczna w nieopatrzny sposób określana też
wspólnym organizmem, a określana tak dla wzmocnienia władzy co ją dzierżą. O jednostkę, jest
bowiem bezcenna - no i Mata co chceta ...

Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania