piołunówka
utyskiwań matki przybywało
z każdym dniem coraz dalej od siebie
dryfowały pośród ścian
które zdawały się domykać przymałą przestrzeń
posuwając się codziennie o krok w stronę lampy
wyznaczającej centrum wszechświata
żadna z kobiet nie przeciwstawiała się ruchom
jakby nie widząc szans w starciu z materią
dryfując ścierały się coraz częściej iskrzyło i dało się słyszeć bezradność przy próbach obrania tego samego kursu
matka strofowała córkę
o długość wziętych nie wiadomo skąd wioseł
o to że wzburzona ich ruchem woda
nie pozwala jej skupić się na sobie
córka chciała popłynąć
rozpędzić łódź tak aby przebiła ściany uwolnić światło i powietrze
nie słyszeć raniących ją słów
wypełnić uszy śpiewem ptaków
nasycić oczy zielenią
podzielić szczęście na pół
ale matką nie chciała żadnej z tych rzeczy
wiecznie niezadowolona ucinała śmiech
jak niedokończony żart spalony jeszcze przed pierwszym ruchem języka
rozgniatając pety w popielniczce z jeleniem
w chmurze dymu niby za zasłoną opędzała się jak od much od dobrych duchów i pogodnych dni
które tylko czekały na zaproszenie
Komentarze (8)
Przy ponownym czytaniu okazało się, że zmienił się tytuł i doszły nowe wersy. Wiem, że można, a nawet trzeba pracować nad wierszem, ale trzeba też poinformować komentującego/cą o zmianach. Wystarczy kliknąć w odpowiedz.
Sorry, tak to widzę.
"Grain (.)
pojeb"
to twoje, samokrytyku
W swoich wierszach pokazujesz, że widzisz więcej, bo patrzysz nie tylko oczami, ale też sercem. Chyba nawet bardziej sercem. To widać. Ja to widzę. Ja to lubię, bo to jest piękne.
Przybijam Ci wielkie 5! 😊
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania