I znów, Neurotyku, rym niepoprawny ;).
Nie traktuję życia prostokątnie.
Rozumiem to, że czegoś nie do pary się nie sprzątnie.
Błędy są po to, by je naprawiać.
Naprawianie po to, by doświadczenie przyjąć, nie spławiać.
Chcąc rzucić kamieniem, nie cofnęłam ruchu.
Wtedy nie dojdzie do wybuchu.
Rzuciłam też wyobraźnię na głęboką wodę, doprowadzając do wrzenia.
Wiem, co zrobić, by nie doprowadzić do oparzenia.
I nie wylałam słów od razu.
Ja po prostu czekałam na esencję przekazu...
Komentarze (6)
Utożsamiam się ze zdaniem "Nie traktuję życia prostokątnie." Absolutnie – życie to wielość figur, prostokątów, kół, trapezów itd. Tylko, żeby nikt nie narzucał układu i proporcji, stosunku między tymi figurami, oraz by nikt nie wyznaczał parytety – że tego i tego po równo. To ustalają ludzie w działaniu – Ludwig Von Mises "Ludzkie działanie" – guru wolności. Taka dygresja moja :)
Dziękuję za dedykację(?) :D
To znaczy to moje słowa, a nie cytaz z L. Von M. Tak tylko zaznaczyłem, czym się kieruje :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania