Obudziłam się i przeczytałam w nocy. To nie był dobry pomysł!
Myślałam, że będzie inne zakończenie, a to przez błędne poprowadzenie autorskiej myśli, który uwagę czytelnika skierował na eks żonę i córkę.
Samo zakończenie straszne.
Straszne tym bardziej, że bohater nie miał dokąd uciec.
Udane i szalenie wciągające opowiadanie. Masz smykałkę do tego gatunku.
Czekam na kolejne publikacje. Pozdrawiam☺
Hej, dzięki :)
Co do eks i córki, to nawet tego nie zauważyłem - cała opowieść była skierowana na Ignacego, reszta to tylko epizody w jego życiu, powoli pchające go do spełnienia młodzieńczych marzeń o Tajlandii.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam :)
"Obfita" lektura, dobra, gęsta opowieść. A obfitość dotyczy smacznych, oryginalnych, makabrycznych pomysłów. Lecz ta makabra łączy się z dziwnym odczuciem współczucia dla martwego ciała, które już "ani ręką, ani nogą". Współczucia ich... znudzeniu, np. Hehe.
Los bohatera czasem wydawał się podobny losowi trupa, stąd pewnie i te słowa:
tacy jak ty
nie żywi nie umarli
pomiędzypomiędzypomiędzy
Ciekawe, czy człowiek, pracujący w chłodni zakładów mięsnych, stojąc i marznąc w siatkowym czepku i w gumowych butach w kałuży lodowatej wody, rozdzielający setki tuszek kurczaków na "udźce", "piersi" i wątróbki drobiowe, czuje się czasem jak ta tuszka? Pewnie tak. I pewnie współczuje kurczaczkom. I nawet ich nie jada. ale - może w ich imieniu poleci kiedyś żółtym balonem, i stojąc w koszu koloru kurzej stópki. powie sam do siebie: "Kurczaki... lecimy... Jaki piękny jest świat z oglądany z lotu kury...".
Komentarze (7)
Myślałam, że będzie inne zakończenie, a to przez błędne poprowadzenie autorskiej myśli, który uwagę czytelnika skierował na eks żonę i córkę.
Samo zakończenie straszne.
Straszne tym bardziej, że bohater nie miał dokąd uciec.
Udane i szalenie wciągające opowiadanie. Masz smykałkę do tego gatunku.
Czekam na kolejne publikacje. Pozdrawiam☺
Co do eks i córki, to nawet tego nie zauważyłem - cała opowieść była skierowana na Ignacego, reszta to tylko epizody w jego życiu, powoli pchające go do spełnienia młodzieńczych marzeń o Tajlandii.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam :)
Los bohatera czasem wydawał się podobny losowi trupa, stąd pewnie i te słowa:
tacy jak ty
nie żywi nie umarli
pomiędzypomiędzypomiędzy
Ciekawe, czy człowiek, pracujący w chłodni zakładów mięsnych, stojąc i marznąc w siatkowym czepku i w gumowych butach w kałuży lodowatej wody, rozdzielający setki tuszek kurczaków na "udźce", "piersi" i wątróbki drobiowe, czuje się czasem jak ta tuszka? Pewnie tak. I pewnie współczuje kurczaczkom. I nawet ich nie jada. ale - może w ich imieniu poleci kiedyś żółtym balonem, i stojąc w koszu koloru kurzej stópki. powie sam do siebie: "Kurczaki... lecimy... Jaki piękny jest świat z oglądany z lotu kury...".
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania