Ida
przeczesuje włosy
cienkie pasma mgły rozrzedzonej wiatrem
wplata w nie chrabąszcze i ćmy
cieniuje kolory zarysami brył
znajdujących się zbyt blisko by je zignorować
za daleko by odkryć tajemnice
nie podchodzi do okien a jednak wie
tafla którą zwykła marszczyć nagim ciałem
porosła tatarakiem i rzęślą
coraz trudniej odnaleźć brzeg
ale ramiona ma silne
zmysły wyostrzone jak u ptaka
oswojona ziemia zawsze pod stopami
tak się odchodzi albo wraca
jeszcze odróżnia noce od dni
które coraz trudniej nazwać
dlatego każdy jest niedzielą
w niedzielę Ida rozczesuje włosy
cienkie pasma mgły rozrzedzonej wiatrem
nawija na papiloty nigdy nie skończoną myśl
bez początku który dawno się rozszedł
Komentarze (5)
Taka kruchość czuć. Jakby maleńkie elementy trzymały ją w całości. Jakby byle podmuch, patyczek mogły sprawić, że się rozsypie i już nigdy nie złoży. Jakby codzienne nawyki powodowały, ze jeszcze istnieje.
Dobre. I mocne i jednocześnie delikatne.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania