Igraszka.

I jeszcze światła zaczęły do mnie mrugać,

zapalają się i gasną samoistnie,

choć powodów szukałbym w pustym pokoju.

Pustym, poza tym czymś pod kocem,

bliżej nieokreślonym kształtem, który zdaje się

wypukły, pozbawiony krawędzi.

No ale oddycha.

 

Słychać to przez tkaninę, przez burtę kanapy,

z której skaczemy na dywan, łamiąc nogi.

 

Więc jest ten kształt, no i my

- nie obchodzimy nikogo poza dźwiękiem

pękających wapieni,

które współgrają że światłem gasnącym

i zapalnym długą, wąską ręką,

która wystaje spod koca.

A na dłoni ma narysowane oczy.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Grafomanka 3 miesiące temu
    Jakoś mi się nie podoba ten wiersz, nie czuję go
  • Szalej. 3 miesiące temu
    Bywa 🤷🏿‍♀️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania