Igrek.
Mówisz: jestem,
a obok drewnianej altany, pomalowanej w nasze oczy,
przesuwają się ruchome schody.
Słońce pada na nie prostopadle, grzejąc mi stopy
i niemal wybiegam w lato.
Pamiętasz?
Na szkolnej ławce, ktoś powiązał nam palce ze sobą
- te najmniejsze - więc nie mogę się ugiąć,
a kolana trzaskają mi jak zapałki, kiedy ruchomość zmienia położenie,
względem nas samych.
Mowisz: przestań,
a ja zmieniam w tym słowie literę.
Niełatwo znaleźć wyraz, który zacząłby się od niej,
ale to wykonalne, więc mówię:
Ygryz, yszczypnij.
Niech tkanki staną się tożsame z dymem,
a ten będzie uległy wobec moich ust, kiedy mówię:
Wszystkim.
Z cyklu: Karma
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania