Ikar
Wincenty unosił się w bańce mydlanej nad miastem. Miejscem dotychczas odrażającym swoim szaro burym krajobrazem. Rytm dnia dla miasteczka wyznaczał dźwięk spłuczki toaletowej. Teraz promieniowało tęczowymi barwami. Nie widział w nim przyszłości dla sobie, zresztą nie wierzył, że gdziekolwiek czeka na niego jakkolwiek przyszłość. Postrzegał ją niczym czarną dziurę, do której z każdym dniem nieubłaganie się zbliżał. Zapierał się rękami i nogami by się od niej oddalić. Czas będący katem nie znał prawa łaski. Jednakże będąc coraz wyżej, patrząc z perspektywy gwiazd wszystko zdawało mu się urocze, prozaiczne i cudowne w swej konieczności. Do czasu, gdy bańka raniona rzęsami gwiazdy pękła na drobiny lśniące jak kryształy w księżycowym świetle.
***
-Kurwa tracimy go, szybko defibrylator. Dajesz, za młody jesteś by umierać- Krzyczał ratownik medyczny do Wincenta w drodze do szpitala.
Komentarze (6)
Te dwa zdania trochę mi nie zaskakują:
„Wincent unosił się nad miastem w bańce mydlanej. Miejsce dla niego dotychczas odrażające swoim szaro burym krajobrazem.”
Zakładam, że „miejsce” odnosi się do miasta, nie do bańki mydlanej. Dlatego zmieniłbym kolejność i dostosował przypadki. Do tego wyrzuciłbym zaimek „dla niego”, zastąpił „Wincent” „Wincentym” (lub jeśli wolisz z cudzoziemska „Vincent”):
„Wincenty unosił się w bańce mydlanej nad miastem. Miejscem dotychczas odrażającym swoim szaro burym krajobrazem.”
Ale ogólnie dobre. 5.
Czasami "szersza perspektywa" wyostrza zmysły. Inny kontekst, jakby.
Człek patrzy inaczej. Proporcje oceny, są już inne.
To jeno sugestia, bez 2 się. Obadaj, po swojemu:)
...dziurę, a każdy dzień, zbliżał go do jej krawędzi.
Zapierał się rękami i nogami. Próbował oddalić, to co nieuchronne
Pozdrawiam:)↔%
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania