Illustrious Lady - Rozdział I

Pociąg przekroczył 5 granicę. Ciśnienie pary rozniosło się po kolejnym, dopiero co załączonym, kanale. Para mknęła tak, 10-krotnie szybciej od 20 tonowej stalowej damy, jeszcze 6 minut aż dotarła do sektora 3, by dostać się do parowni, a z niej dalej wnikając w rozległą plątaninę połyskujących rur.

Po chwili parowy alarm zapiszczał, dość cicho, jednak i to wystarczyło do obudzenia Ritana z płytkiego snu. Nie dając sobie czasu na przemyślenia w te pędy podniósł się z łóżka, budząc przy okazji Catrine. Pospiesznie szedł do łaźni, rozebrał się i skierował na siebie strumień zimnej pary. Pobudziło go to i umyło jak zwykle dość skutecznie. Następnie ulżył sobie w szoku strumieniem gorącej pary i z zadowoleniem na twarzy udał się do centralnego przedsionka otwarcie połączonego z kuchnią. Catrine w tym czasie przygotowała już śniadanie. Na stalowym stole rozstawione były kanapki oraz termosy. Jeśli komuś skończył się napój wystarczyło nacisnąć spodem kubka na okrągły zawór pośrodku stołu by uzupełnić jego ilość w naczyniu. Ritan pośpiesznie zjadł kilka kanapek i popił kawą. Widząc zegar kreskowy na głównym zaworze zorientował się, że za minutę rozlegnie się budzik. Wziął termos z kawą, po czym przypiął go do pasa za płaszczem. Założył swój ulubiony kapelusz i wyszedł.

Klatkę schodową pokonał bez pośpiechu. Wyszedł na powietrze zmierzając w kierunku dworca głównego. Zjawił się o idealnej porze, kiedy to pociąg zbliżał się na stację w promieniach wschodzącego słońca. Po zatrzymaniu się pociągu na peronie z każdej zdawać by się mogło szczeliny wiły się białe kłęby. Drzwi wysunęły się na boki umożliwiając wszystkim pasażerom wejście na pokład.

Ritan mimo, że jeździł tą maszyną wiele miesięcy wciąż zachwycał się owym cudem technologii parowej. Setki cylindrów równo rozmieszczonych nad i po bokach kół napędzało kolosa. W przeciwieństwie do swoich pobratymców ILLUSTRIOUS LADY była dość oszczędna, a to dzięki dodatkowemu układowi do odzyskiwania pary. Działał wprost wspaniale, para po napędzeniu tłoka trafiała do systemu oddawania ciepła umieszczonego pod oknami zapewniając ciepło i komfort swoim pasażerom, po skropleniu woda trafia powtórnie do kotła gdzie wytwarza się para i cały proces się powtarza.

Piękne - pomyślał i usiadł na pierwszym piętrze, na które prowadziły kręcone schody ze szlachetnej stali. Pomimo, że świat, a przynajmniej ten, z którym miał styczność, nastawiony był na przemysł coraz wyraźniej można było dostrzec sztukę wkomponowaną w ciężki sprzęt.

Mężczyzna wreszcie wyrwał się ze stanu zamyślenia, gdy na kolejnej stacji przysiadł się do niego John. Uścisnęli sobie dłonie i usiedli spokojnie przeglądając gazety.

Ritan poznał go wydawać by się mogło dawno temu. Zapoznali się niedługo po tym jak Lady została oddana do użytku publicznego.

 

- Co czytasz przyjacielu? - spytał Ritan.

- To co zwykle...wiadomości. Niepokoi mnie kryzys na wschodzie.

- Mówią, że to nic poważnego i, że to nas na pewno nie dotknie

- Nigdy nie można być pewnym, akurat ty powinieneś to wiedzieć. Myślę, że powinniśmy być przygotowani. Jeśli naprawdę wybuchnie kryzys to nie wiem co zrobię... A jak z tobą?

- Szczerze mówiąc nie wiem... Póki co jest dobrze.

Ritan przewracał kolejne strony Parownika Codziennego, wreszcie natrafił na swoje ulubione wiadomości w dziale Technika.

- O proszę, nowy rodzaj kotłów - John burknął pod nosem w odpowiedzi - Podają, że mają wytrzymać większe ciśnienia, no ciekawe

- John spojrzał na przyjaciela, w jego oczach widoczne było zmęczenie. Ritan nie wtrącał do rozmowy więcej technicznych nowinek, a po kwadransie mężczyźni wysiadali już na stacji Live Crowd 3.

To był dla Johna kolejny zwyczajny dzień w pracy. Dla Ritana jednak była to prawie czysta przyjemność. Do jego obowiązków należała konserwacja miejskich instalacji parowych produkcji firmy, ale sam posuwał się o krok na przód doręczając co najmniej raz w miesiącu listowny artykuł o pomysłowych rozwiązaniach technicznych na biurko szefa działu konserwacji - Jerry'ego Collinsa.

Tego dnia także przed rozpoczęciem swoich dzisiejszych zleceń zjawił się punktualnie o 8 rano i przyniósł na biurko Collinsa nowy list z eleganckim podpisem, którego nie powstydziłby się doświadczony kaligraf. Przy tej okazji odebrał zlecenia konserwacji odpowiednich instalacji i wyszedł z siedziby firmy.

Odwiedził najpierw instalację parową dla niedużej kamienicy, jeden zawór okazał się rdzewieć jednak człowiek odpowiedzialny za obsługę tejże instalacji nie zakupił nowego, nie chcąc się narażać na dodatkowe koszty z tego płynące. Dalej był rurociąg parowy łączący kilka domów na osiedlu, potem tez kilka rutynowych zajęć jak sprawdzenie działania wszystkich zaworów windy towarowej, czy regulacja silników w paromobilach krótkodystansowych.

Na sam koniec Ritan zostawił sobie najciekawsze zadanie - śródmiejską kopalnię geotermalną. Po poinstuowaniu przez kolegów po fachu gdzie ma iść, zszedł na samo dno maszyny do najbardziej podstawowych elementów hardware'u. Było to dla niego wielkie przeżycie, patrząc na tą spektakularną maszynę czuł się niemal jakby patrzył na kobietę, której wdzięki zachwycają i onieśmielają zarazem.

Technika jest tak piękna - powiedział do siebie. Była majestatyczna, robiła wrażenie na każdym mającym choć trochę oleju w głowie - pośród kilku pięterek o dziurkowanych blaszanych podłogach układały się rzędy rur połyskujących jakby zostały wykonane co najmniej dzisiaj. Gdzie nie gdzie były umiejscowione zawory różnych typów w zależności od swego przeznaczenia oraz pokaźnych rozmiarów układ parowy zaopatrzony w silnik i służący do odmierzania czasu do następnej konserwacji.

Po dokładnych oględzinach i sprawdzeniu wszystkich podzespołów doszedł do wniosku, że maszyna działa perfekcyjnie, jedynie jeden czujników ciśnienia pary zawinił. Nie śpiesząc się zanadto Ritan odciął dopływ pary zaworem awaryjnym, spuścił resztki pary pod ciśnieniem i ostrożnie wymienił czujnik. Następnie wypełnił kartę konserwacyjną.

- Gotowe - powiedział z zachwytem i zabrał się do zabierania narzędzi. Nagle zauważył jednak coś podejrzanego. Na podłodze jakiś świstek wystawał spomiędzy rur. Ritan ostrożnie go wyjął, a po jego rozwinięciu ukazał mu się dziwny napis.

 

- Najwyraźniej kod - pomyślał.

Szyfr wydawał mu się ciekawy, więc zatrzymał kartkę i wyszedł. W jego głowie roiły się różne domysły, od podejrzeń o zamach na źródło pary dla miasta do zwyczajnej pomyłki czy niecodzienny zaszyfrowany list miłosny. - Co to może być?.. O co tu chodzi? - zadawał sobie pytania w myślach. W końcu wrócił na powierzchnię, przekazał kopię karty obsłudze kopalni i wyszedł z budynku.

Kiedy po mozolnym spacerze dotarł do siedziby Steam Corp złożył oryginały kart konserwacyjnych na biurko szefa i szedł do wyjścia.

- Hej Mastradi! Mam dla ciebie jeszcze jedno zlecenie na dziś! - zawołał Collins

- Szefie, właśnie skończyłem swój dzisiejszy etat - odpowiedział z wyraźnym zmęczeniem w głosie

- Wiem, ale jedna z naszych majętnych klientek chce żebyś jeszcze dziś do niej zajrzał. Podobno jakiś zawór działa niepoprawnie - kontynuował nie okazując emocji

- Chodzi o panią Leqrua? Wzywa serwis nad wyraz często, a sprzęt zawsze jest w dobrej kondycji…

- Posłuchaj - przerwał mu - jeśli chcesz narobić naszej firmie złej sławy wśród klientów mogę o tym napomknąć szefowi - zabrzmiał bardziej stanowczo

- A jeśli już idzie o napomykaniu, to czy szef raczyłby w końcu odpowiedzieć na moje listowne pomysły techniczne? - zapytał nieco wyprowadzony z równowagi

- Już ja się o to zatroszczę, by te pomysły trafiły do jego uszu - rzekł Collins.

Ritan wyszedł z budynku kierując się w kierunku nieszczęsnej klientki. Za godzinę zachodziłoby słońce. Nim doszedł do drzwi zauważył jedynie otwartą bramkę pod schodami do mieszkania bogatej Leqrua. Nieopodal bramki ktoś właśnie przewalał okoliczne śmietniki.

- Hej! - krzyknął i gromadka łobuzów uciekła w różne strony. Następnie podszedł do drzwi kilkupiętrowego budynku.

- Halo! - zawołał lekko uniesionym głosem pukając w drzwi. Po chwili zauważył sprytnie wkomponowany w futrynę zawór. Po jego przekręceniu w domu rozległo się wreszcie dzwonienie. Po chwili też drzwi się otworzyły.

- Dobry wieczór panu - powiedziała bez emocji - proszę sprawdzić wszystkie systemy. Jutro wydaję przyjęcie dla najbliższych i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

- Oczywiście, od czego mam zacząć? - spytał z chęci bycia miłym

- Ja mam to wiedzieć?! To pan się w tym babrze na co dzień

- Dobrze, zajmę się tym - rzekł szybko by zakończyć nieprzyjemną wymianę zdań.

- Tylko niech pan nic nie zepsuje

- Postaram się - to także miał być dowcip z jego strony, pani Leqrua jednak albo nie miała ochoty na żarty, albo też była na nie za głupia.

- Postara się pan?! Kiedy pan skończy chcę mieć to na piśmie, że nic nie zostało uszkodzone. Inaczej obciążę pańskiego pracodawcę niepochlebną opinią i dodatkowymi kosztami finansowymi.

Od tamtego momentu Ritan miał ją gdzieś. Jak najlepiej sprawdzał wszystkie systemy, od rolet sterowanych silniczkami parowymi po elegancki ekspres do kawy na parową prasę, windę, mikroparę, czy nawet kondesator do wymiany ciepła, także parowy.

- Wszystko działa idealnie jak zawsze w pańskim domu - powiedział uzupełniając kartę.

- Ma się rozumieć, mam jeszcze jeden element do sprawdzenia. Pod schodami wejściowymi są rozmieszczone główne i awaryjne zawory doprowadzające parę z rurociągu.

- Sama już tam pani zaglądała? Widziałem otwartą furtkę

- Co? Jaką otwartą furtkę?! Zawsze ją zamykam, sama nawet tam nie wchodzę... Niech pan to sprawdzi! Szybko!

- Ritan biegiem wyszedł z domu, a gdy prawie przekroczył furtkę spostrzegł chłopca majstrującego przy zaworach.

- Odsuń się! - tylko tyle zdołał powiedzieć nim instalację rozerwało ciśnienie, a on sam został odrzucony.

Stracił przytomność...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Vespera rok temu
    Myślę, że przyda ci się kilka wskazówek z tego linku: https://bookowska.pl/jak-zapisywac-liczby-w-tekstach/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania