Iluminacja
Adam oświadczył, że nie pójdzie na wybory. Inteligentny, z dużą wiedzą... Nie pójdzie! Ucieka od siebie? Nie wierzy w skuteczność? Szkoda Mu czasu?
Na dobrą sprawę nie powinno mnie to interesować. Przecież Jego wybór i decyzja! W jakiś jednak sposób to wyznanie poruszyło moją wyobraźnię. Zmusiło do refleksji nad otaczającym mnie światem. Co chwilę bombardowany jestem informacjami. W przeważającej mierze przefiltrowanymi tak, by wzbudzić określone reakcje. Nie zdawałbym sobie z tego sprawy, gdyby nie fakt, że próbuję pisać, a pisanie to kopanie w ospałe mózgi, żeby się zatrzęsły, albo podstępna pieszczota, aby, jak po wizycie w Mac Donaldzie, zapragnęły powrotu. Co ma producent szkodliwej żywności do potrzeby wracania oraz wyborów? Mac Donald do swoich potraw dodawał glukozę, a to powodowało, że u jego klientów powstawała nieświadoma chęć odruchowego skręcania do ani pięknego, ani nadzwyczajnego lokalu. Podobnie jest z informacjami – mają uruchamiać określone reakcje. Tu łatwo zauważyć, że efekt został uzyskany. Część optuje za jednymi, część za drugimi, a tak zwana niezdecydowana reszta to wcale tkwiący w rozterce, a właśnie tacy jak Adam – najważniejsi wyborcy. Tak! Wyborcy! To nie błąd. Im więcej niebiorących udziału „adamów”, tym większą rolę odgrywa tak zwany sztywny elektorat złożony z fanatyków i osobników zdemoralizowanych, lecz „mądrych”, bo nastawionych na doraźne korzyści. Nie o tym jednak chciałem pisać. Powyższa refleksja uświadomiła mi bowiem, że żyję w beznadziejnym świecie poczętym z kłamstwa. Od zarania dziejów, czasu, gdy pramatka małpoludka dawała początek tak zwanym ludziom, a może i wcześniej. Proszę spojrzeć, jak pięknie ubieramy paskudztwa w opakowania. Jak panowie przedstawiają swoje osoby od dzieciństwa do śmierci? Inteligentny, bohaterski, MacGywer na wszystkie okazje, a w przypadku klęsk – ofiara systemu (któż go stworzył ten system? Kto?!).
A tak zwana lepsza połowa rodzaju? Czulsza od matki, piękniejsza od Wenus... Czasem tylko trafi się Makbet...
Wiem to seksistowski wywód. Zmieniam więc podmiot: Organizacje.
W czasach gdy woda była wodą a powietrze powietrzem, wśród tych, co porzucili nadrzewne życie powstały dwa rodzaje przywództwa. Jedno, oparte na sile. Drugie, na rozumie. Po jakimś czasie okazało się, że egzystują, w pozornej symbiozie, Wodzowie i Kapłani. W ślad za tym pojawiło się coś, co nazwano prawem. Silny,patrząc na zdominowanych dostrzegł szybko pretendentów. Takiej samej obserwacji dokonał Mądry. Obaj przekonali swoje otoczenie, że określony sposób zachowania jest tym, jaki przyniesie korzyść. Otoczenie Wodza nie będzie przez niego bite. Otoczenie kapłana nie będzie nękane przez siły nadprzyrodzone. W obu przypadkach warunkiem jest lojalność. To bardzo ważne! Umożliwia bowiem stworzenie zależności, którą każdy zna; jeśli nie będziesz robić tego, co ja chcę – poniesiesz karę. Stworzono więc piekło i niebo, złe i dobre byty, a wszystko po to, by usankcjonować... bezprawie oparte o ludzką głupotę.
Potwierdzenie tych kilku powyższych zdań łatwo znaleźć w pracach naukowych dotyczących przeszłości. Tak dotrwała ludzkość do dziś. Refleksja smutna: zadziwiające jak bardzo pomyłka Natury zwana człowiekiem kocha przemoc. Czy znamy poetów, rzeźbiarzy, pieśniarzy, Starożytności Sumeryjskiej lub Egipskiej? Ale wodzów oczywiście i kapłanów także!
Od czasu, gdy spełzliśmy z drzew minęły tysiące lat. Zabijamy każdego dnia otaczający nas świat. Niszczymy w imię doraźnej korzyści nas samych i nikt nie będzie nam mówił, że czarne jest czarne, bo my wiemy lepiej co dla nas jest dobre! Nasz pełen defektów mózg, dokonuje wyborów dokładnie tak, jak życzy sobie polityka konsorcjum XY, grupa łobuzów-darmozjadów w garniturach polityków czy kapłańskich szatach. Pytanie, czy oni wiedzą co robią nie ma sensu, bo chodzi o tu i teraz, a nie dobrostan, dobrobyt czy jakiekolwiek wyższe nad doraźne cele. W tym kontekście postawa niegłosujących jest w pełni usprawiedliwiona.
Pozostaje jednak jeszcze drobny szczegół. Rozstajemy się z niewolnictwem. Powoli, mozolnie, ale jednak. Rozstajemy się z ciemnotą, zabobonem, które pozwalają na wykorzystywanie mankamentów naszych natur. Powoli, mozolnie, ale jednak. Nasza wiara w nas samych rośnie, próbujemy tworzyć nie bacząc na wszelkiego rodzaju zniechęcaczy – dla samej radości tworzenia. Każdy, kto trochę poważniej próbował wykreować, postać, opowiadanie, wie, że żadna gra na żadnym komputerze nie dorówna etosowi tworzenia. Przyszłość zależy od tworzenia. Wcielania w życie idei. Nie polecielibyśmy na Księżyc, gdyby nie wiara w możliwość. Nie zachęcam i nie zniechęcam do głosowania! Zachęcam do wiary, że to, co robimy pisząc – ma sens.
Komentarze (14)
Pewnie czas pokaże ;-)
Poruszyłeś złożony temat. Wiele wątków zachęca do głębszej refleksji.
Dobry tekst :-)
Pozdrawiam!
:-)
Jeśli coraz więcej ludzi będzie tylko wyciągać rękę po „darmowe”, i przestanie opłacać się pracować to ja nie widzę, aby taki system na dłuższa metę pociągnął, a przecież przed każdymi kolejnymi wyborami trwa ciągła licytacja, kto da więcej.
Sądzę, że trzeba by obudzić wszystkich „Adamów”, może wtedy coś by się zmieniło.
Wyobrażam sobie, jak 'agitowałby' na Twoim miejscu Bogumił.
Pozdrawiam:)
Muszę przyznać, że w pewnym sensie jest pan sprawiedliwy, i po równo dokłada politykom i klerowi.
To nie prawda, że wszyscy politycy są cyniczni nieczuli na potrzeby państwa. Mogę wymienić takich setki, ale wymienię tylko dwóch, choćby Romuald Traugutt, czy Józef Piłsudski. Współczesnych nie oceniam, bo nie ocenia się żyjących.
Mianowicie:
"Na dobrą sprawę nie powinno mnie to interesować. Przecież Jego wybór i decyzja! W jakiś jednak sposób to wyznanie poruszyło mnie. Zmusiło do refleksji nad otaczającym mnie światem. Co chwilę bombardowany jestem informacjami. W przeważającej mierze przefiltrowanymi tak, by wzbudzić we mnie określone reakcje" - troszkę nadmiar dookreśleń (mnie).
Pozdrox Karavanno
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania