Imperatyw współczesny
Według Kanta jestem wolny wtedy, gdy sam wybieram swoje pragnienia,
które sam sobie narzucam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Za chwilę unikalna słowna porcelana
rozsypie się w drobiazgi.
Atlantyda wyłoni oblicze z głębin
ukaże miksturę nadziei i nudy.
Przeżywam onieśmielenie w obecności klawiatury
maszyna prycha i syczy.
Istnieje tylko to co widać.
Szczęśliwy łosoś wracający do źródła.
Literackich wątków będzie niewiele.
Muszę dyrygować śpiewem syren
i anarchicznej stuletniej rocznicy monarchii.
Nikt wszystkiego nie wie.
Mój ból człowieczeństwa rozszarpywany
niczym ziarenko grochu pod żebrem.
Idee Jezusa stają się banałem
obrońcy gnębionych mas
szybko stają się gnębicielami.
Obok wszechświata
anty-wszechświat.
Prawdziwe pocałunki zawiązane
w jaszczurczy język.
Szumowiny w rosole
zawsze wypływają na wierzch.
Spółgłoski, to materia tłumu.
Samogłoski, poezja z odrobiną utopii.
Powiedział człowiek z tatuażem.
Komentarze (1)
Masz tu głębię przemyśleń, ale nie narzucasz gotowych rozwiązań i odpowiedzi a pozwalasz, aby czytający sam znalazł właściwe drzwi.
Bardzo dobry wiersz!
„Szumowiny w rosole
zawsze wypływają na wierzch.” - Jakie to prawdziwe.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania