Impresja ze snu pobocza

Skwar pływa po asfalcie, gdy cisza go nudzi,

 

podgląda jak w girlandach ku górze się niesie

 

ornament winorośli i oplata budy;

 

zabite pilastrami poczerniałych desek.

 

Byłe nimfy z haremu niewidocznych faunów,

 

odwrócone plecami do leśnych portyków,

 

wygiąwszy pełne biodra cierpliwie czekają;

 

spoglądając na szosę wiodącą donikąd.

 

Kurz ściera róż z policzków i matowi twarze,

 

blakną w słońcu południa farbowane włosy.

 

W iluzji perspektywy widać niewyraźnie,

 

jak się nad krańcem świata ołtarz chmur podnosi.

 

Transformator przy drodze nuci oratorium;

 

echo fugą faluje, motywem upartym.

 

Gdzieś daleko zawodzi baryton motoru.

 

Tak jak wszyscy ominie zapomniany parking.

 

Depczą resztki kałuży i snują przez gwiezdność.

 

Bukiety astromyśli dalekie od nieba.

 

Chlebny wyziew z piekarni obiecuje przaśną,

 

drożdżową animację - wciągam Ducha w siebie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania