Inaczej

- Jutro jej urodziny, pamiętasz?

 

Tak, pamiętam, a gdybym zapomniała, to przecież któreś z was mi o tym przypomni, czyż nie?

Coroczne przypominanie i jakby napominanie, tak napominanie, bo tak to czuję, że napomnienie, jakby wezwanie do uczczenia, obowiązek. Tylko jest jeden problem: nie mam ochoty po tym, co zrobiła celebrować.

Dlaczego niby i do jasnej cholery?!

Od wszystkiego, co miało dla mnie sens, odwróciła się i sobie poszła. Tak po prostu, wzięła i sobie poszła! Nie liczyła się wtedy z nikim i niczym. I nic nie było dla niej tak ważne, jak sobie pójść!

I gdzieś miała to, że serce mi pęknie, że zechcę cały świat rozbić w kawałki, a tego, który go podobno stworzył zabić, chwycić mocno w dłonie i rozerwać na strzępy!

A na pewno wiedziała, że tak ze mną będzie, na pewno! I mimo to. Sobie poszła.

I ja mam po tym wszystkim biegać do kwiaciarni po bukiety?

 

Te wasze telefony na okoliczność urodzin to jeszcze nic. Niewyobrażalnie super jest przypominać mi o czwartym kwietnia.

Nie chce mi się za każdym kwietniem wam powiedzieć, was uświadomić, jakimi jesteście głupimi debilami, tępakami. I jacy jesteście żałośni. I bardzo się cieszę, że jestem bardzo daleko i nie muszę bardzo patrzeć na te wasze bardzo zasmucone paszcze, gdy stoicie przy pomniku.

 

Ja jej nigdy nie wybaczę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • laura123 10.09.2021
    Nienawiść niszczy, najbardziej zatwardzialych w nienawiści, bo normalne jest, że ludzie popełniają błędy, podejmują złe decyzje. Nikt nie jest od tego wolny.

    Straszny tekst.
  • Straszny, ale na swój sposób usprawiedliwiony.
    Czytelnik ma prawo do swej interpretacji.
    Ja o czym innym.
  • laura123 10.09.2021
    Nadleśniczy Nuncescu no ja czytam o niewybaczeniu, o chowaniu urazy, o nienawisci, która nawet poza grób sięga... tak tu stoi. I to mnie przeraża.
  • Tjeri 10.09.2021
    Była taka historia opowiadana kiedyś przez moją Babcię (która była mistrzem opowieści, które nazwałabym mianem "ludowego realizmu magicznego"). Córka codziennie siedziała przy łóżku ciężko chorej matki. Z leżącą nie było kontaktu. Po iluś tam dniach tygodniach czy miesiącach córce śni się matka, która prosi: "pozwól mi odejść", córka przez sen płacze i prosi by wróciła. Sen powtarza się co noc, aż córka pozwala mamie, by odeszła. Rano zanim zadzwoniono ze szpitala, wiedziała, że mama zmarła. Była spokojna.
    Nienaniść to także sposób na poradzenie sobie ze stratą. Nie wiem czy dowodzi niedojrzałości, czy po prostu ogromnej miłości - paradoksalnie. W każdym razie wyobrażam sobie, że zapewnia jako taką stabilizację, niepozwalającą się rozsypać.

    Pierwsza część tekstu lepiej napisana od drugiej.
  • Taka moja żałoba.
  • Tjeri 10.09.2021
    Nadleśniczy Nuncescu
    A wierzysz, że coś jest po śmierci?
  • Wertyt 10.09.2021
    Dałem 5, bo dobre. Jednak o tych co odeszli, nie powinno się...
  • Trzy Cztery 10.09.2021
    Tekst nie jest jednoznaczny. Odejście może być tutaj odczytane na dwa sposoby. Ja wybieram ten sposób, na który nie ma metody: odejście ostateczne, śmierć. I dlatego czytam to opowiadanie jako dowód ogromnej miłości. Miłości, która została tak bardzo skrzywdzona przez zimną, bezwzględną śmierć. I jako dowód ogromnej tęsknoty, która jest w sercu, a nie na pokaz.

    Jesteśmy bezradni wobec takich odejść.
  • Garść 10.09.2021
    Wnioskuję, po wątku przypominajki, że chodzi o zmarłą Mamę.
    Czemu chciała odejść szybko? Stawiam na ból. Nowotwór?
    Dziecko wreszcie powinno przestać czuć się egoistycznym dzieckiem.
    Nie kupuję w dłuższym okresie takiej reakcji.
    Wybacza się naprawdę wszystko, gdy się kocha Kogoś tak naprawdę, czyli nie myśląc o sobie. I wcale to nie świadczy o zaniku emocjonalnej więzi.

    Wyznanie naładowane tak potężną dawką emocji, że głęboko wchodzi pod skórę.
  • Trzy Cztery 11.09.2021
    Garść, zobaczyłaś tu chęć, aby "odejść szybko". Może piszesz o odebraniu sobie życia przez matkę?
    Ja zobaczyłam tu zwykłe odejście. "Przyszła śmierć", i ją zabrała. Może i z powodu choroby.

    Opowiastka natomiast pokazuje niezrozumienie, dziecinne wręcz.

    Każdy z nas jest dzieckiem swoich rodziców. Czasem w dorosłym życiu odzywa się w nas takie dziecko, gdy dorosły nie potrafi czegoś pojąć. Tutaj "dziecko" obraziło się po dziecinnemu na matkę. Nieraz można spotkać taką scenkę, gdy dziecko, po dziecinnemu, krzyczy do rodzica: "nienawidzę cię!", bo jakoś wtedy czuje, po dziecinnemu, że zadaje ból, w zamian za swój ból.

    Dorosły wie, że zadawanie bólu, odwet, to nie jest droga do rozwiązania problemu. Dziecko nie wie. To jest opowiadanie o dziecku w nas. I potrzebie dziecięcej miłości.
  • Garść 11.09.2021
    Trzy Cztery, raczej poddanie się w ciężkiej chorobie. Brak wiary w możliwość wyleczenia.
    A narratorka, wg mnie, trzyma się kurczowo tej "złości", bo myśli/czuje, że w ten sposób nie pozwala Zmarłej odejść do końca. Gniew bardziej związany jest z energią niż pogodzenie się z odejściem osoby przez nas tak kochanej.

    Co jednak, jeśli założyć, że zmarli nas widzą, odbierają?
    Możemy ich boleśnie dotknąć.
  • Garść 11.09.2021
    Aha, tytuł wskazuje na świadome podtrzymywanie nietypowej reakcji. Więc nie "dziecko w sobie", lecz bolesna metoda przeżywania żałoby.
  • kigja 11.09.2021
    To nie jest nienawiść, tylko złość, że osoba zmarła porzuciła PL. Jak mogła?!
    Przecież miała mówione, żeby walczyła, żeby trzymała się życia, jak prześcieradła, a ONA co? Poddała się, zostawiła mnie!!! Tylko mnie, nie pozostałą częśc rodziny, ale tylko mnie!
    Ta złość, to bezsilność w bitwie z chorobą, i to juz nie złość na Ukochaną Osobę, a na siebie, że nic nie mogłam/nie mogłem.nie mogliśmy zrobić, w żaden sposób spomóc, uchronić...

    Poczętek prowadzi do końca i jest nieuchronny.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania