Industria
Znów nad niebem mrok i
chmura toksycznego gazu.
Jak przesłodki szop pracz
ściskający sobie kaktus.
Kolory jakby wyblakłe,
kominy więc niby-tęczą.
Czarno białe zdjęcia?
Kolorowe? Wszystko jedno.
Gwiazdy czy bloki wysoko?
Dla samolotów znaczniki.
Nie odpowie mędrca oko,
ani przebłysk romantyczny.
Tu każda ławka drogą.
Drogą do samej śmierci.
Kloszardzi ulice zdobią
sobą odstraszając dzieci.
(I miało być więcej wiersza
zwanego Industrią
Ale tak mnie goni ten czas,
że mówi się trudno.)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania