Industria

Znów nad niebem mrok i

chmura toksycznego gazu.

Jak przesłodki szop pracz

ściskający sobie kaktus.

 

Kolory jakby wyblakłe,

kominy więc niby-tęczą.

Czarno białe zdjęcia?

Kolorowe? Wszystko jedno.

 

Gwiazdy czy bloki wysoko?

Dla samolotów znaczniki.

Nie odpowie mędrca oko,

ani przebłysk romantyczny.

 

Tu każda ławka drogą.

Drogą do samej śmierci.

Kloszardzi ulice zdobią

sobą odstraszając dzieci.

 

(I miało być więcej wiersza

zwanego Industrią

Ale tak mnie goni ten czas,

że mówi się trudno.)

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania