Informator: Pierwsza Gra - Prolog

13 wrzesień 2014 rok, późny wieczór

Ikebukuro w Japonii

Pokój wspólny w Akademii Torinosu

 

- Słyszałeś o Nacie? To zabójca działający w nocy, którego prawdziwa tożsamość jest owiana tajemnicą. Jego ofiary zawsze są częściowo zjedzone. Chodzą plotki, że to on je pożera. Również chodzą pogłoski, że stawił czoła jednostce wojskowej, która specjalizuje się w łapaniu terrorystów. I nigdy nie korzysta z własnej broni. Korzysta z tego, co ma pod ręką. Jest niczym mityczna istota. Legenda, której nikt nigdy nie widział. A może po prostu nikt nie przeżył, by o tym opowiedzieć? To bardzo możliwe. Słyszałem, że ten zabójca przyjechał do naszego kraju w poszukiwaniu czegoś lub kogoś. A może i czegoś, i kogoś? Istnieje plotka, która mówi, że Nat potrafi powalić faceta z sił specjalnych, nie używając do tego nieczystych sztuczek. W sumie, to nawet jeśli druga strona oszukuje w walce, on potrafi zabić, wciąż grając fair. Chodzą słuchy, że w ciągu dziesięciu lat zabił około pięć tysięcy osób i pożarł dobrze ponad sześć tysięcy ludzi. A, właśnie! W następnym roku będziemy mieć kilka interesujących osób. Słyszałem, że do naszej szkoły wybiera się słynny piosenkarz. I arystokratka z sąsiedniego kraju. Tylu nowych ludzi. Tyle nowych informacji. Może pojawi się ktoś, kto wzbudzi moje zainteresowanie? Zaczynam się nudzić, wciąż i wciąż obserwując te same sytuacje... Hej, wiedziałeś, że ten chłopak już wyszedł ze szpitala? Lada dzień ma wrócić do akademika. Przerażające, prawda? Jest w naszym wieku, a już awansował na porucznika. Wiedziałeś, że jego jednostka początkowo była eksperymentalna? Dopiero pół roku temu stała się jednostką rozpoznawczą. I półtora tygodnia temu zostali zmasakrowani. Kto by się spodziewał, że wytropi ich wroga jednostka? Szansa, że przeżyją, wynosiła 0,0001%. I wszyscy zginęli. Wróg i nasi. Tylko on przeżył. Mówi się, że to on wszystkich zabił. Nawet własnych towarzyszy. Wydaje się takim spokojnym chłopakiem. Ale jest niestabilny psychicznie, tak myślę. To ekscytujące, nie uważasz? Takie ekscytujące! Jest tyle informacji, o których jeszcze nie wiem! Pojawiają się i znikają w każdej chwili. Nawet teraz, gdy to mówię. Nie chcę opuszczać miasta, w którym tyle się dzieje. Czasami mam wrażenie, że to miasto bawi się ludźmi i mam ochotę bawić się wraz z nim.

 

*

 

W innej części wspólnego pokoju

 

Mając 190 cm wzrostu, Izaya zwykle nad wszystkimi górował. Mając typowo arystokratyczne rysy i posiadając nieszkodliwy defekt w postaci heterochromii, zawsze był w centrum uwagi. Początkowo za tym nie przepadał, ale obecnie lubił to wykorzystywać. Podobał się dziewczynom i nie widział problemu w tym, by wchodzić w związki, które jego zdaniem nie miały przyszłości.

Siedząc teraz przed dużą plazmą, był już znudzony występem piosenkarza nazwiskiem Fushimi i z nudów zaczął przysłuchiwać się rozmowom toczonym we wspólnym pokoju. Jego uwagę szczególnie przykuła jedna osoba.

Chłopak mierzył 175 cm i ważył zaledwie 58 kg. Blada skóra mocno odcinała się od czarnego ubrania, a na szczupłej twarzy jak zwykle igrał charakterystyczny, nieco kpiący uśmieszek. Czarne, nieco przydługie włosy miał postrzępione, a wąskie oczy koloru czekolady zdawały się wszystko uważnie obserwować.

Akira Tsukiyomi był wiceprzewodniczącym rady uczniowskiej i zapowiadało się na to, że w przyszłym roku będzie kontynuował tę funkcję. Jego wyniki z egzaminów zawsze były idealne, wygrywał każdy konkurs, w którym brał udział i traktował ludzi jak swoje zabawki.

Izaya szczerze nienawidził Akiry. Obaj byli specyficznymi ludźmi, którzy dbali przede wszystkim o siebie. Główny problem stanowiła chęć rywalizacji Akiry i jego umiejętność prowokacji.

Teraz jednak brunet był zajęty swoim monologiem. Leżąc na pobliskiej sofie z głową na kolanach kolegi z klasy, nie zwracał uwagi na to, czy w ogóle ktoś go słucha. To była jedna z niewielu okazji, by móc posłuchać interesujących informacji. Izaya zawsze zastanawiał się, skąd chłopak bierze te wszystkie wiadomości, ale po wielu próbach niewiele się dowiedział i dał sobie spokój. Najważniejsze było to, że Akira zawsze miał sprawdzone informacje i można mu było w tej kwestii zaufać.

Dlatego Izaya nie widział sensu w mówieniu o legendarnym zabójcy, który najprawdopodobniej nie istnieje. Właściwie chłopak o dwukolorowych oczach pierwszy raz wsłuchiwał się w to, co mówił Akira. Zdziwił się tym, jak szybko brązowooki zmienia temat, nie robiąc żadnej przerwy. Ton z sekundy na sekundę zmieniał się, przez co miało się wrażenie, że Akira cicho śpiewa.

 

*

 

Ciemna uliczka gdzieś w centrum Ikebukuro

 

Złote włosy, które kręciły się przy końcach, sięgały brody i były zaczesane na prawą stronę. Duże oczy koloru bezchmurnego nieba były bez wyrazu. Dziewczyna wyglądała niepozornie. Miała niespełna 157 cm wzrostu i ważyła zaledwie 47 kg. Grzywka niedbale wpadała do prawego oka. Dołeczki, które pojawiały się podczas uśmiechu, były teraz niewidoczne. Za duża o kilka rozmiarów koszula skrywała drobne ciało o dużym biuście, szerokich biodrach i okrągłych udach. Ogony, które wyrastały teraz z jej lędźwi, miały kształt długich macek o krwistoczerwonych łuskach. Drobna twarz o delikatnych rysach była zbroczona krwią, która skapywała z brody, plamiąc jasny materiał koszuli. Dziewczyna otarła usta wierzchem dłoni i zlizała posokę, która tak jej smakowała.

Mężczyzna leżący w ciemnej uliczce miał zmiażdżoną tchawicę, a szyja nosiła znamiona ludzkich zębów. Naga czaszka ociekała krwią. Stara, cuchnąca stęchlizną i brudem bluzka była w strzępach. Z otwartego brzucha wylewały się na wpół zjedzone wnętrzności.

Nat upewniła się, że nikt nie zbliża się do uliczki. Był późny wieczór, jednak zdarzało się, że ktoś włóczył się jeszcze po okolicy, mimo wczesnozimowej pory. Uklękła przy swojej ofierze, po czym wbiła zęby w szyję, którą zmiażdżyła przed kilkoma minutami. Oderwała płat skóry. Zaczęła powoli przeżuwać, a macki zadrżały z ekscytacji.

 

*

 

Amfiteatr

 

Chłopak o ognistorudych włosach grał właśnie solówkę. Jasne światła reflektorów skierowane były wyłącznie na niego, pozostawiając resztę zespołu w cieniu. Widownia stałą jak zahipnotyzowana. Gitara akustyczna była jego życiem, a tworzenie muzyki zdawało się proste niczym oddychanie. Ale nigdy nie był pewien słów swoich piosenek. Koniec końców, jego solowy utwór okazał się porwać fanów, którzy w tej chwili nie mogli oderwać wzroku od brązowookiego wokalisty. Jego delikatny głos niósł się echem.

Hajime lubił występować. Jego muzyka sprawiała radość ludziom, a to czyniło go szczęśliwym. Ale teraz pragnął wrócić do swojego pokoju w domu dziecka i zająć się kilkorgiem dzieci, które leżały w swoim łóżku z wysoką gorączką. Obiecali, że będą go dziś oglądać. Było jednak późno, więc nie winiłby ich, gdyby teraz spali. A był pewien, że tak jest.

Po zakończonej piosence rozległy się oklaski. Piosenkarz podniósł głowę i otworzył oczy, które przez pełne cztery minuty miał zamknięte. Uśmiechnął się szeroko, widząc radość na twarzach wciąż zahipnotyzowanych fanów.

 

*

 

Tokio w Japonii

Pokój Mikage

 

"Pod rozgwieżdżonym niebem" było jedną z tych książek, które Mikage mógłby czytać w kółko. Gimnazjalista był już po egzaminach, więc mógł spokojnie skupić się na ulubionej książce młodego pisarza, którego cenił za styl i wytrwałość. Szósta już z kolei powieść, która wyszła spod jego pióra, była kolejnym romansem, który spodobał się zielonookiemu. Tak naprawdę nie przepadał za romansami, ale historie opowiadane przez tego autora były niczym więcej jak geniuszem pisarskim. Historie pełne tajemnic i sposób opisywania emocji poszczególnych postaci skutecznie przytrzymywały chłopaka przy książce. Po jej skończeniu czuł niedosyt tak głęboki, że był niemal gotów napisać do autora i poprosić o kontynuowanie tej opowieści. Na szczęście w porę się opamiętał i wyrzucił list, który uznał za upokarzający.

I chociaż "Pod rozgwieżdżonym niebem" mógłby czytać bez końca, dzisiaj nie mógł się na niej skupić. Po kolejnej próbie zatopienia się w fikcyjny świat, jego oczy odmówiły posłuszeństwa i po policzkach popłynęły dwie grube łzy. Zamknął powieść z trzaskiem, odłożył ją na szafkę nocną i wtulił twarz w poduszkę. Jego stosunkowo małe ciało zadrżało od tłumionego szlochu. Wciąż zastanawiał się, co takiego zrobił źle. Przecież starał się nie być ciężarem. Z drugiej strony wychował się w pełnej, szczęśliwej rodzinie, podczas gdy osoba, którą kochał całym sercem, żyła w rozbitej rodzinie, która wciąż się kłóciła.

A teraz został porzucony.

Jego nastoletnie serce jeszcze nigdy nie było rozdarte na tyle kawałeczków. Od tamtego momentu minęło kilka długich miesięcy, a on wciąż nie mógł sobie z tym poradzić. Już sam fakt, że zakochał się w chłopaku, był dla niego szokiem, zwłaszcza że preferował dziewczyny. Jeszcze bardziej zaskoczyło go, że starszy kolega to odwzajemnia. Ale okazało się, że tylko go wykorzystywał. Bawił się jego naiwnością i uczuciem. I kiedy z parteru dobiegł go dźwięk rozpoczynającej się solowej piosenki Hajime Fushimiego, nie wytrzymał. Już po chwili materiał poduszki był przesiąknięty słonymi łzami.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Nastuch_Pastuch 05.02.2015
    Przyjemnie się czytało, 5 ;)
  • NataliaO 05.02.2015
    Bardzo ładne i przyjemne opowiadanie :) 5
  • moi, l'histoire 05.02.2015
    Ode mnie 4 głównie za oryginalny pomysł, bo styl opowiadania miejscami mi się nie podobał.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania