Inhale and exhale - Chapter Four
Zbyt długo i często o tym myślę... Może samo rozstanie nie doprowadziło mnie do tego stanu, lecz to, co stało się później. Pewne sytuacje zmieniają ludzi. Mnie też parę wydarzeń zmieniło.
Usiadłam w ostatniej ławce przy oknie. Schyliłam głowę i zaczęłam przeglądać zupełnie czysty zeszyt. Bardzo interesujące - pomyślałam z sarkazmem. Ciekawiło mnie, co dzieje się w klasie, ale jeszcze ktoś złapałby moje spojrzenie.
Przed jego wyjazdem byłam inna. Inna... Może byłoby odmiennie gdybym nie dostała pewnej informacji. I nie wyjechała na tydzień do wuja Fabiana. Gdyby parę spraw w ogóle nie zaistniało. "Gdyby"
Lekcja się rozpoczęła. W mojej klasie są tylko osoby, które znam z widzenia. Uff. Nie trzeba wyjaśniać zmiany siebie. Obok mnie zostało puste miejsce, reszta zajęta. Wszystko. Aż dziw bierze. Matematyka. Najpierw powtórzenie wiadomości z gimnazjum.
Drzwi klasy otwierają się, a tam stoi Louis. Moje serce zaczyna bić szybciej.
-Widzę, że zechciał się pan pojawić, panie - Spojrzał na listę obecności. - Louisie Ramirez.
Kiwa obojętnie głową do nauczyciela i rozgląda się za wolnym miejscem. A gdzie jest wolne? Obok mnie. Zaczynam się denerwować. Kiedy stałam się tak nieśmiała, pytam siebie. Przedtem byłam duszą towarzystwa. Brak wstydu. Jestem najlepsza - przecież tak uważałam... A teraz podchodzi do mnie nieziemsko przystojny chłopak, a ja prawie nie oddycham i nie wiem, co robić.
Zmierzwił lekko grzywkę i rozsiadł się obok mnie. I mamy jedną osobę z mojej przeszłości.
-Hey - przywitał się, a ja niego spojrzałam i kiwnęłam głową. Czułam jakby gulę w gardle. Następnie pochyliłam się z długopisem w ręce.
-Zmieniłaś się - stwierdził.
Jakbym tego nie wiedziała... - chciałam odpowiedzieć.
Potem zaczął bawić się ołówkiem.
***
Wyszłam z klasy. Nie było aż tak źle. Nauczyciel jest w porządku, a Louis się już nie odezwał.
-Co robisz dziś po lekcjach? - Oparł się o ścianę, taranując mi drogę. Czułam, jakby moje serce się na chwilę zatrzymało. Wystraszył mnie. Spojrzałam w jego oczy. Wyglądają jak złoto, świecą się. Szybko spuściłam głowę.
-Idę do domu - odpowiedziałam szorstko. Odczep się - błagałam w duszy.
-Hej, spójrz na mnie - poprosił i podniósł mój podbródek dwoma palcami. Lekko rozchyliłam wargi. - Nie wierzę, że to wszystko przez niego. Co się stało? - Zacisnęłam usta. Poczułam, że zaraz się rozbeczę. Przy wszystkich. Nie, tylko nie to. Bądź silna. Przytulił mnie. To za wiele. Najpierw go odepchnęłam, ale ćwiczył i był ode mnie o wiele wyższy, więc moje walki były na nic. Poddałam się.
Tak naprawdę tego mi brakowało. Drugiej osoby. Wtuleni w siebie poszliśmy w bardziej zaciszne miejsce. Każdy musiał się na nas patrzeć. Lecz nie zwracałam na to uwagi. Gdy już dotarliśmy na miejsce, oczy wypuściły łzy. Znów podniósł mój podbródek.
-Co się stało? - Uklękłam przy ścianie, opierając się o nią i podciągając kolana do twarzy. Miałam mgiełki przed oczami. Opadł obok mnie. Wyprostował nogi i zwrócił się ku mnie. - Mila. Musisz to z siebie wyrzucić. - Zaczął strzelać czymś niewidzialnym z rąk przed siebie. To było zabawne. - Inaczej to cię wyniszczy od środka - oznajmił bardziej łagodnie.
Chcę mu się wygadać. Chcę to komukolwiek powiedzieć. Więc zaczynam i po chwili stwierdzam, że od dłuższego czasu nie wypowiem na głos tylu słów.
-Wyjechał. Damien - dopowiedziałam, dla jasności. Chwila ciszy. - Przyjaciel... Potem dowiedziałam się, że to był zwykły żart. - Kpina rządziła moim głosem. - Nigdy nie byłam dla niego ważna. Każda obietnica, każde zapewnienie było fałszywką. Gdy się poznaliśmy... - Przełknęłam ślinę. - Jakieś siedem lat temu. Sporo, prawda? Wcześniej byliśmy tylko takimi znajomymi, szczerze to trochę się nienawidziliśmy. Tak od trzech lat wstecz. Więc dalej... Założył się z kolegą, że nie wytrzyma ze mną trzech miesięcy. To nie musiały być relacje chłopak i dziewczyna. Po prostu: przyjaciele. Wytrzymał. - Głęboki wdech i wydech. - Za to dostawał jakieś tam pieniądze, uznanie, miejsce czy coś. Wiesz, dzieci. Ale musiał im zdawać relacje. Mówił im wszystko. - Samotna łza potoczyła się po policzku. - Moje tajemnice, sekrety. Sprawy, o których miał wiedzieć tylko on i ja. To niewiarygodne, jak świetnym był aktorem. Przecież było nam zajebiście. - Ożywiłam się, przez łzy. - Widziałeś nas. Wyglądaliśmy czasami jak para! Dogadywaliśmy się. Było super, a on... - Zamilkłam.
-Och, Mila... - Objął mnie ramieniem. - Co mu strzeliło do głowy? Nie wiedział, że się załamiesz? No wiesz, jak się wszystkiego dowiesz i tak dalej.
-Wiedział... Ale co go to obchodzi? Jestem nikim. Dla nikogo się nie liczę.
-Przestań. Zerwałaś z nami wszystkimi kontakt. Byliśmy zdezorientowani. Nie wiedzieliśmy, co robić - opowiadał o tym, co stało się, gdy odeszłam od grupy.
-Chodź tu - powiedział, a ja położyłam mu głowę na ramieniu.
-Dziękuję - wyszeptałam.
XXXXXXXXX
Przepraszam, że nie dodawałam nic, ale teraz trzeba poprawiać ocenki etc ;-;
Emm.. więc
Proszę o komentarze, co poprawić, gdzie coś nie tak.. Naprawdę chciałabym znać Wasze opinie ;3
Dziękuję każdemu, kto przeczytał ;* Mam nadzieję, że czas nie był aż tak bardzo zmarnowany x/ xd
I jeszcze @Vasto Lorde miło mi c:
Pozdrawiam x
PS. Ma ktoś może z Was wattpad?
http://www.wattpad.com/user/KeepAwayFromMadGirl
Zapraszam ^
Podawajcie swoje linki w komentarzach ;*
Żeby zdziwieniem dla nikogo nie było: Tak, tam jest czternaście rozdziałów tego chujostwa xD
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania