Poprzednie częściInhale and exhale

Inhale and exhale - Chapter One

Nazywam się Mila Nenon. Mam szesnaście lat. Zostałam urodzona w Samperna. Mieszkam w Bingui. Uczę się w High School Bingui. Mój najlepszy przyjaciel to już przeszłość.

Oparłam się o szafę plecami. Zaczerpnęłam tchu. Oddychaj, nakazałam sobie. Oddychaj. Lekko odepchnęłam się od drzwiczek. Schyliłam się i naparłam rękami na lekko ugięte kolana. Podobno wtedy więcej tlenu dostaje się do organizmu. Nie wiem, jak na razie nie działa.

Czas do szkoły. Pierwszy dzień liceum. Pierwszy dzień w High School Bingui. Czarna bluzka z długim rękawem idealnie pasowała do czarnej spódnicy przed kolana, czarnych rajstop i czarnych butów na małym, grubym obcasie.

Wyszłam z domu. Owinęło mnie ciepłe, rześkie powietrze. Słońce ma już większość drogi do południa za sobą. Jest przed dziesiątą. Ruszyłam w stronę budynku. Mam około dwadzieścia minut drogi - dam radę. Tylko oddychaj. Wyciągnęłam z torebki opakowanie multiwitamin. Tabletka. Do gardła. Łyk. Za chwilę będzie lepiej. Zawsze działa. Rozchyliłam lekko usta. Wtedy lepiej się oddycha - tak mówią.

Po dwudziestu pięciu minutach docieram na miejsce. Niby lepsza kondycja, a odpadam przy marszu. Świetnie. Ale i tak nie mam zamiaru wracać do biegów i robić to tak często, jak kiedyś. Nie mam siły. Coraz większe trudności z oddychaniem. Coraz większe trudności z krótkodystansowym marszem. Coraz bardziej jestem zmęczona.

Wkroczyłam do zatłoczonego budynku. Każdy był zajęty sobą, więc nikt na mnie nie zwracał uwagi. Zamknęłam usta; oddychałam spokojnie przez nos. Lekko zgarbiona mijałam kolejnych uczniów. Nie rozpoznawałam wielu osób. Czułam się niewidzialna. Można powiedzieć sarkastycznie, że to piękne uczucie. Ale to wcale nie jest fajne. Z drugiej strony to zależy od przyzwyczajenia. Ja, można powiedzieć w „poprzednim życiu", nigdy nie byłam samotna. Przynajmniej tak każdemu się wydawało. Czy ktoś otoczony przez ludzi może być samotny? Próbuję rozszyfrować siebie dawną, a nie wiem kim jestem teraz.

Apel w auli trwał półtorej godziny. Na szczęście nie musiałam stać. Wiem, że zemdlałabym. Padłabym jak mucha. A to oznaczałoby przedstawienie, zainteresowanie innych, współczucie, szepty, pytania... Na tym mi nie zależy. Niedobrze jest być niezauważonym, ale jeszcze gorzej być zauważonym zanadto. Czy nie wygodniej jest nie przeszkadzać nikomu i usiąść w ostatniej ławce przy oknie?

 

XXXXXXX

Dziękuję za wszystkie komentarze, rady. Spróbuę się do nich dostosować.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Lit 12.05.2015
    Całkiem ciekawe. Nie pasowały mi te kropki między wyrazami np. "Tabletka. Do gardła. Łyk.", ale to tylko moje zdanie :) Jak na razie 4
  • Vasto Lorde 12.05.2015
    4 z mojej strony, gdyż na chwilę obecną zaciekawiło mnie to. Czekam na dalsze części ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania