,,Inna niż wszyscy" Rozdział 2

kontynuacja Rozdziału 1

Po krótkiej chwili Amy już lekko zdenerwowana upomniała mnie, abym nie podsłuchiwała rozmów rodziców, szturchnęła mnie lekko i odeszła do swojego pokoju. Niestety na tym rozmowa rodziców zakończyła się, ale to co usłyszałam zebrało u mnie sporo podejrzeń.

 

Rozdział 2

Następną sytuacją, która zapadła mi w pamięci nastąpiła, gdy miałam jedenaście lat. Był to ponury i deszczowy dzień. Pierwszy raz w życiu wracałam ze szkoły sama pieszo droga była około dwu kilometrowej długości, dlatego po lekcjach spakowałam się i ubrałam kurtkę przeciw deszczową w pośpiechu, aby jak najszybciej znaleźć się w domu.

Przez dość kontrowersyjne wnioski do których doszli moi rodzice musiałam chodzić do szkoły niezależnie od mojej choroby, nikt poza domownikami nie był zagłębiony w ten temat. Znając objawy którymi charakteryzowało się moje schorzenie, starałam się wracać jak najszybciej po szkole do domu i jak najmniej rozmawiać z ludźmi mnie otaczającymi.

Szkoła była umiejscowiona na wsi nie daleko prestiżowego osiedla na którym mieszkała większość uczniów w tym ja. Jako, że była ona prywatna, dookoła niej znajdowało się wiele roślin i drzew, które stanowiły pewien rodzaj ozdoby. Najbardziej rzucał się w oczy mały park z boiskiem na środku gdzie w ciepłe dni mieliśmy organizowane zajęcia z wychowania fizycznego. Teren otaczający szkołę był duży, więc wyjście zza murów placówki zajęło mi chwilę.

Szłam żwawym krokiem, oglądając pobliskie widoki. Mały staw, który wyraźnie wyróżniał się na tle innych elementów przykuł moją uwagę, w jego tafli zauważyłam czarną postać poruszającą się wprost za mną. Przyśpieszyłam więc kroku i nie obracając się za siebie skręciłam w najbliższą uliczkę. Było tam ciemno, ponieważ zagęściła się ilość pojedynczych domków i drzew które tworzyły cień. Po krótkiej chwili dotarło do mnie, że się zgubiłam. Pomimo, iż zmieniłam trasę w mniej uczęszczaną, postać którą widziałam zaczęła iść szybciej i głośniej, także mogłam słyszeć jej kroki. Totalnie sparaliżowana zaczęłam biec, nie zdawałam sobie sprawy, że wbiegłam do lasu, w którym od najmłodszych latach chodziłam z siostrą i rodzicami na pikniki. Moje oczy zrobiły się szkliste od łez, a twarz pobladła z przerażenia i strachu. Nie wiem jak znalazłam się w znajomej okolicy z której potrafiłam już bez problemu dojść do domu, w tym miejscu czułam się bezpiecznie, wiedząc że na ogródkach pobliskich rezydencji kręcili się mieszkańcy, którzy w razie niebezpieczeństwa mogliby mi pomóc. Po kilku krokach moim oczom ukazał się wielki, dwu piętrowy, biały dom na środku dużego, trawiastego podwórza u którego bram stała moja mama z grymasem na twarzy. Gdy tylko zobaczyła łzy lecące mi po policzkach wystraszona podbiegła do mnie i dopytywała o to co się stało. Po tym jak opowiedziałam tę historię rodzicom, mój tata postanowił, że nie można tego tak zostawić. Miał bardzo wpływowy zawód, mianowicie był generalnym inspektorem policji, łatwo dostał się więc do kamer podłączonych przy szkole i koło naszego osiedla. Szybko doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę nikt za mną nie szedł tylko był to jeden z objawów mojego schorzenia.

Krótko po rozmowie z rodzicami udałam się do swojego pokoju, zdjęłam mundurek i założyłam delikatną sukienkę sięgającą mi do kolan, po czym usiadłam na łóżku, oparłam się o ścianę i włączyłam głośną muzykę na słuchawkach. Siedziałam tak dobre pół godziny jednak z tej czynności wyrwała mnie siostra, która rzuciła mi się na szyję, przestraszona zdjęłam słuchawki i oczekiwałam na to co powie… :

-Słyszałam co cię spotkało po drodze do domu. Nie mogę uwierzyć że, rodzice po tym wszystkim nadal uważają, iż ta choroba nie przeszkadza ci w codziennym funkcjonowaniu. – Amy nagle zmieniła wyraz twarzy jakby bardzo chciała mi coś powiedzieć, ale nie była pewna czy powinna, po krótkiej chwili zdecydowała jednak wyrzucić to z siebie – Uważam, że powinnaś pogadać z rodzicami w sprawie nauczania indywidualnego, nie chcę żebyś była sama kiedy znowu będziesz miała halucynacje. – pokiwałam głową ze smutkiem.

Po krótkiej chwili milczenia zdecydowałam zagłuszyć ciszę, więc zapytałam:

- Wiesz coś nowego w sprawie leczenia? – zapytałam

- Słyszałam jak rodzice mówili, że znaleźli doktora, który załatwi chorobę ,,po cichu” tak żeby nikt nie wiedział, ale moim zdaniem powinnaś poddać się prawdziwemu leczeniu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania