Inny Kwiatuszek
Chodzę po łące – naprawdę pięknej polanie.
Nagle czuję potrzebę pooglądania kwiatów.
Chabry, stokrotki, maki – wiele.
Nagle widzę kwiatka — samego otoczonego skałkami.
Bezbronny kwiatuszek...
Nie ma obok nikogo, kto mógłby mu pomóc.
Pytam go małym, ale okazuje się ważnym pytaniem.
— Łodygo malutka, co tak tu siedzisz? — ...
— Czemu nie jesteś z innymi kwiatkami? — czekałem na opinię.
— Gdzie jest twoja rodzina? — mówiłem, ale bez odpowiedzi.
— Chodź, zabiorę cię. U mnie bieda straszna, ale myślę, że Ci się spodoba — wyznałem.
Zabieram go z ziemi, uważając na jego korzenie.
Idę do chaty.
— Widzisz? Dom nie taki straszny. Ściany odmalowane, drzwi nowe, meble po konserwacji. Jak już jesteśmy razem tutaj, to powiedz mi. Co Ci się dzieje? Czy może Cię coś boli? Listek nie taki, a może ziemia? — zaczynam dialog.
— Nie wiem — powiedział.
— Jak to nie wiesz? Nie wiesz co Ci trzeba? — zdziwiłem się.
— Nie — odpowiedział.
— Przecież musisz coś chcieć, prawda? — stwierdziłem.
— Tak — powiedział.
— A więc co kwiatuszku? — zapytałem kolejny raz.
— Słońca trochę, ziemi, wody. Tyle mi wystarczy — oznajmił.
— Tylko tyle? Naprawdę? — odczułem szok.
— Nic więcej nie potrzebuję — wyjawił.
— Dobrze — uznałem jego prośby.
Dałem mu wszystko, co chciał.
Ziemię w donicy, słońce i wodę.
5 dni później wchodzę, rozglądam się.
— Kwiatuszku gdzie jesteś? — ...
— Gdzie jesteś kwiatuszku? — wołam, ale nie słyszę odpowiedzi.
Patrzę na doniczkę i nic nie widzę — żywego.
Z kwiatka został proch i suche łodygi.
Jednak dlaczego?
Czy nie wystarczyło mu to, co chciał?
Komentarze (13)
Dobry tekst...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania