☆instrukcja obsługi wszechświata napisana na odwrocie meteorytu☆
kiedy wszechświat kichnął,
powstały galaktyki —
nie dlatego, że miał alergię na nicość,
ale dlatego, że nicość źle znosiła bliskość absolutu.
od tamtej pory
ciemna materia kręci się niespokojnie
jak dziecko w ławce,
które chce wyjść na przerwę,
ale nauczycielka–entropia
wciąż udaje, że jej nie widzi.
planety rodzą się z westchnień gwiazd:
długich, przeciągłych,
jakby ktoś bardzo zmęczony
chciał odsunąć od siebie sen,
a razem ze snem — milion ton plazmy.
na Zewnętrznym Skraju Wszystkiego
istnieje podobno księga,
która zapisuje każdy moment,
zanim jeszcze zdąży się wydarzyć.
nikt jej nie czytał,
bo język, w którym powstała,
składa się z kolorów,
których jeszcze nie wymyśliliśmy.
przestrzeń bywa kapryśna:
czasem faluje jak zasłona,
czasem kuli się jak przestraszony kot,
a czasem rozciąga tak bardzo,
że zapomina, gdzie schowała swoje końce.
w środku tego wszystkiego
płyną myśli —
małe statki kosmiczne
zrobione z pyłu pytań
i jonów wątpliwości.
jedna z nich zatrzymała się
na orbicie mojej świadomości
i powiedziała:
— hej, możesz mnie wypuścić dalej,
jeśli chcesz —
jest jeszcze tyle nicości do odwiedzenia.
więc otworzyłem
powiekę–śluzy,
a myśl odleciała
z prędkością zdziwienia,
znikając w kierunku,
który nie istnieje w żadnej mapie,
bo mapy boją się miejsc,
które mają za dużo wolności.
a wszechświat…
wszechświat dalej kicha,
tworząc nowe światy,
jakby był nieco przeziębiony
od nadmiaru możliwości.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania