Poprzednie częściInstynkt Mordercy - Prolog

Instynkt Mordercy - Rozdział 1 cz.1

Pewnego grudniowego poranka zacząłem przygotowywać śniadanie.

— Braciszku! — zaczęła marudzić, nachylając się nad pustym talerzem.

— Wiem, wiem — obróciłem naleśnika na patelni — Ale całe to ględzenie nie przyśpieszy procesu, wiesz o tym, prawda?

Nazywam się Landon Bloom i mam dwadzieścia lat , a to umierające przy stole dziecko to moja młodsza o pięć lat siostra. Przez ostatnie parę miesięcy od śmierci obojga rodziców, pomieszkiwaliśmy w różnych miejscach, lecz nasze obecne lokum wydaje się być najbardziej komfortowe. Udało mi się również dostać pracę w pobliskim markecie, która stała się naszym głównym źródłem dochodu.

*Stuk*

*Stuk*

Odgłos był bez dwóch zdań uderzeniem pięścią o stół.

— Dobra! Wyluzuj! — kładę porcję ciepłych naleśników na talerze, po trzy na każdy i polewam je resztką syropu klonowego — Nie trzema okładać niewinnego mebla.

— Smacznego! — zawołała Kazu.

Odpowiedziałem tym samym.

— Może powinieneś poszukać lepszej pracy, braciszku? — rzuciła tak nagle, że prawie zadławiłem się kawałkiem jedzenia,

— Co?! A może pójdziesz wreszcie do szkoły, krasnalu ogrodowy?! — roztargałem jej jasne włosy.

— Nieee! Braciszku, przestań!

Przez chwilę panowała niezręczna cisza, przerywana jedynie odgłosami przeżuwania oraz potężnym powiewaniem wiatru. Mając dość tej niekomfortowej oraz pozbawionej emocji sytuacji, włączyłem telewizor.

— Informujemy państwa, że opady śniegu przybiorą drastycznie na silę na całym terenie kraju, zaleca się pozostanie w domach i wyjście tylko w nagłych wypadkach... Sytua...

— Hmm... Wygląda na to, że żadne z nas nigdzie się nie uda... — zauważyłem.

Prawdę mówiąc, padało już od dobrego tygodnia i często widziałem grupy pechowców, którym za pracę przyszło płatne odśnieżanie chodników. Sam nigdy nie paliłem się do tego typu roboty, przez co czułem się głupio, oglądając tę ciężką robotę zza okna. Kazu zaczęła lustrować mnie wzrokiem, kiedy się obróciłem w jej stronę.

— hmpf!

— Co jest, Kazu?

— N... No bo — zaczęła się jąkać — Mówiłeś, że pomożesz mi z pracą domową...

Spojrzałem na nią z zaskoczoną miną.

— Myślałem, że zapomniałaś o szkole - odparłem.

— Teraz i tak dyrekcja zarządziła wolne i wszyscy odrabiamy swe zadania przez internet.

— Ech... Niech będzie — dałem za wygraną — Z czego masz zadane?

— Matma.

— Matma?! Wiesz dobrze, że jestem noga z matmy!

— Pewnie dlatego nie chcą cie awansować, hi hi hi — zaczęła rechotać.

— Więcej zarabiam na pracy fizycznej!!! — krzyknąłem tak głośno, że stojąca w domu naprzeciwko sąsiadka, zwróciła spojrzenie w naszą stronę.

Wtem rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwonka do drzwi.

— Spodziewasz się kogoś?

Pokiwała przecząco.

Ruszyłem więc w stronę dźwięku i otworzyłem drzwi, licząc, że stoi za nimi listonosz, lub grupa kolędników.

— Mówiłem już tysięczny raz, że nie pot--

Ale nie było tam żadnego listonosza ani śpiewaków, tylko młoda dziewczyna o ponadprzeciętnej urodzie i krętych rudych włosach...

— Przepraszam, jestem Sherri, zastałam może Kazu?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Mex 12.05.2020
    — Smacznego! — woła Kazu. *zawołała
    Bardzo dobry tekst, ciekawie się zapowiada. 5
  • DEMONul1234 12.05.2020
    Nawet tej gafy nie zauważyłem, poprawię, gdy będę miał czas. Dzięki za odwiedziny. Jak pamiętam czytałeś kiedyś "Piekło Skazańców" mego autorstwa, mógłbym się zapytać jak się podobało? ^^
  • Mex 12.05.2020
    DEMONul1234 Nawet spoko może niedługo ponownie zabiorę się za czytanie :D Jeśli masz chęć, to przed chwilą, dodałem pierwszy rozdział mojej nowej serii. ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania