Introligator

Jestem taki jaki jestem i nie będę się z tym kryć

Gdybym miał pełne kieszenie mógłbym przeżyć dziewięć żyć

Trzeba sumiennie pracować, by ze świata się nie zmyć

Chociaż większość rzeczy tutaj to zwykły na wodę pic

 

Robię do komórki czmych, aby skrobnąć parę wersów

Siedzę schowany myślami błądząc pośród moich tekstów

Z cierpliwością czekam na kolejne zamówienie książek

Ile skrobnę teraz zwrotek to finalnie nieistotne

 

Jeszcze lata spłaty raty, bo chciałem czuć się bogaty

Masa przetrwonionej kasy, straszy mnie ciągle brak pracy

Staram się nie robić kroku poza wybrane schematy

Tylko zdrowie jest mi teraz potrzebne i nic poza tym

 

Czujne oko dyrektora patrzy przenikliwym wzrokiem

Na zakładzie kopa kamer wśród nieuszczelnionych okien

Nie mam prawa się odezwać nieakceptowalnym tonem

Gdyż w przeciwnym razie przez własną głupotę utonę

 

Jestem tutaj tylko po to, byś mógł śmigać swą gablotą

Przeliczając własne złoto we mnie rzucasz marną kwotą

Nie obchodzą mnie te ZUSy czy fiskusy, dusigrosze

Wyciskają sok ostatni, chcieliby wycisnąć duszę

 

Pomnik kultu w jaźni kruszę, kalumniami nie zapycham

Myśli moje robią obrót jak zacięta w pętli płyta

Nie mam weny dłużej pisać, pora zacząć nową zmianę

Egzemplarze od maszyny nie odbiorą się same

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania