Intruz

Intruz

Do mojego życia wdarł się intruz, którego muszę ugościć.

Wszedł bez pytania zostawiając kawałki błota na moim dywanie.

Ja mówię - nie,

On, że nie o wybór tu chodzi i został...

Tak najzwyczajniej rozsiadł się w moim fotelu...

Nie pyta, nie prosi,

tylko rozkłada swoje cienie po moich ścianach.

Siada na krawędzi myśli,

przekręca zegary i zakłóca rytm snu.

Muszę go znosić, choć każde spojrzenie

ostrzega mnie, że nie zna litości.

Uczę się żyć z jego oddechem,

niesamowite, że mu na to pozwalam.

Jedzie ze mną do pracy.

Patrzy, gdy maluję paznokcie.

Liczy kroki.

Liczy dni.

Nie odejdzie.

A ja…

już nawet nie zamykam drzwi.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grisza 3 miesiące temu
    Pisz dalej.
    Myślę, że coś z tego będzie.
  • Grafomanka 3 miesiące temu
    ''moim dywanie'', ''moim fotelu'', ''moich ścianach'' - nie trzeba ''moich'', skoro do Twojej chałupy wlazł intruz... ale fakt, potencjał tu widać... na zachętę dam 4
  • TseCylia 3 miesiące temu
    Jak o krasnoludkach i sierotce Marysi:
    - ktoś jadl z mojego talerza
    - ktoś pil z mojego kubka
    - ktoś spał w moim łóżku.

    W przypadku intruza to zaimek kluczowy, naruszenie prywatności i własnej przestrzeni.

    Mnie się podoba ten zabieg.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania