Irsabeth
wymyślam cię kompletnie swojską i nieoniryczną,
pełną surowej poczciwości i czasami nie dającego
się znieść pragmatyzmu. ponadto: w ludowych
motywach, niczym gliniana sosjerka
cała w pstrokate kwiatki.
masz być w klimacie moich obrośniętych
szczeciną neologizmów, którym to zdarza się
przemykać za sklepem w skarpetach
założonych do sandałów,
ty – tycjanowłosa i roztyta, pachnąca ciepłym
potem i kapuśniakiem, zawsze uśmiechnięta,
czasami w piegach, wiecznie tępo, kretyńsko radosna.
nie tyle "odmagiczniona", co "zniemagiczniała".
ty – bez grama mistyki, oleista i karczemna,
taka, od patrzenia na którą człowieka
zaczynałaby brać chęć mazania ścian rybim
tłuszczem, śpiewając przy tym arię
o skąpanym w maśle Shreku.
jedynie imię ma być w tobie dzikie, bo nie z tych
stron, nieoswajalne. imię nocne, szepczące
szeherezadyzmy, zamorsko-brytyjsko-czort-wie-jakie,
imię osobne i tajemne, tylko twoje. imię-szkatułka,
w której ukryję ci lampkę oliwną
z niegasnącym płomieniem.
twórz się, choć nie wiem, po co.
Komentarze (13)
P.S. Fajne dziary!
A do do tatuaży. Ja na razie mam 3. Ostatni zrobiony miesiąc temu. Ale już myślę o kolejnym 😁
Ja uwielbiam tatuaże. Jak idę ulicą to zawsze spojrzę na osobę z tatuażem. Nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna, młody czy stary... tatuaże przykuwają moją uwagę :)
w sandałach bez skarpet. Szczególnie patrzyliśmy na tę modę.
Głupio nam było jak nie wiem. Dlaczego u nas się zaszczepiło toto.
Co do tekstu, to jak zwykle o wszystkim po trosze.
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania