Jack - Stalowa Pięść - Klątwa Widma (1/3) Aktualnie przerwane

Cześć. Jeżeli ktoś mnie kojarzy lub co tam. Nie publikuje już tak często opowiadań bo leże w szpitalu i mam mało pomysłów na to co mogę przelać na internetowy papier. Życzę miłego czytania i pozdrawiam.

()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()

Powiadają, że gdzieś na świecie żyje nadal człowiek o nieśmiertelnej duszy. Żyje z nami od czasów nie pamiętnych, no odkąd się urodził rzecz jasna. Przeżył tyle epok, że prawie nikt w niego już nie wierzy. Aż dotąd.

 

Dlaczego wam o tym mówię? To proste. Pojawił się od niego znak. Phi. Żadne tam zdjęcie. To również nie film gdzie, dzięki dzisiejszej technologii komputerowej potrafimy już wszystko nagrać. Nie opisywali tego w gazetach, ale zaraz zaczną. To, co się wydarzyło, miało miejsce wczoraj. Dokładnie nie wiadomo, ale pewnie około 23. Cała rodzina została wymordowana.

 

Nie no. Każdego dnia słyszy się o morderstwach, wypadkach, ale nie aż do takiego stopnia. Dawno chyba nie było takiej okropnej zbrodni w tym mieście. Przeprowadziłem się tutaj, bo miałem prostą drogę na studia a, że jestem fanem dzisiejszej technologi, poszedłem na informatykę.

 

Co tam was może obchodzić moja praca. Opowiadanie to pisze tuż po *akcji*. Zwykła rodzina. Ojciec, dziadek co prawda, osiwiał. Chciał spędzić ostatnie chwile we własnym domu. Nic bardziej mylnego. Dostał to, czego chciał. Matka, też już podeszłego wieku, sporawa z wielkim dupskiem. Niby normalna rodzina. Nikt widać nie wiedział, co wcześniejsze ich pokolenia robiły z ludźmi, jak i z całym światem. Nikt prócz ich, mnie i ich zabójcy.

 

Nie byłoby nic dziwnego, że potraktował tą starszyznę w taki okrutny sposób, ze za czasów średniowiecza uznaliby go za szatana. W sumie czemu nie. Żyjący człowieko coś tam, nieśmiertelny o wielkich i silnych rękach. A przepraszam. Stalowym wylewie, który przyczepiono mu zamiast swojej. Ach tyle opowiadań, a nie wiem, od czego zacząć. Może najpierw od tego, kim był, zanim zamienił się w tego potwora potem o jego dziejach i celach, a potem o całej reszcie.

 

Nazywał się Jack. Jack z Liverlam ( liverlę ). Był zwykłym chłopcem o jasnych i błękitnych oczach, jasnej cerze z kręconymi blond włosami. W księgach pisali, że zawsze chciał dowodzić armią wojowników, którzy broniliby słabszych, zabijali wiedźmy a przede wszystkim potrafili rzucać zaklęcia. Nic się nie zmienił. Oprócz tego, że osiągnął swoje cele oraz stał się nieśmiertelny.

Mówią o tym, że sprzedał dusze diabłu, ale to bzdety. Mówią, że przywołał jakiegoś stwora, który oddał mu jakaś moc, długo wieczności. No to już bardziej prawdopodobne. Ja wierze w to, że trafił na klątwę. A żeby się z niej wywiązać, musi wypełnić

pewien warunek.

 

- Musi zabijać i dokończyć to, co zaczął. Wytępić złych ludzi.

No wiecie, eliminując jednych, drudzy cały czas przychodzą. On tego chyba nie pojmował, dlatego zabijając, pracował za darmo bez żadnego wynagrodzenia. I pracuje do dzisiaj. Myśli, że eliminuje ostatnich, ale oni się nie kończą. Prawdopodobnie nigdy to się nie skończy. Chyba że wpadnie w taki szał, że zabije każdego człowieka. No to wtedy się wszystko skończy. A on zostanie sam. Tego raczej by nie chciał.

 

Także nasz Jack pewnego wieczoru zobaczył Widmo kobiety. Mówią, że ci, którzy to widzieli — A było ich trzech. Dokładnie trzech mnichów kolejnego już kościoła — opisywali ją jako czarno-szarą postać, tzn. kolor skóry nie różnił się, od jej podartej sukni a włosy były tak czarne, jakby ktoś wylał na nie atrament. Przypominała ducha śmierci. Było to jedynie zagubione widmo, które nie dostało się, zgubiło podczas drogi do Świętego miejsca nazywanego wtedy Niebem.

 

Jack powolnym krokiem podchodził do zguby, aby nie spostrzegła go, ale nie wiedział, że widmo to potrafiło zobaczyć nawet pędzącego byka z kilku kilometrów od tyłu. Gdy był już bardzo blisko, wyciągnął rękę a ona odwróciła się w jego kierunku, złapała i wyrwała mu jego kończynę. Powiedziała, że jeśli nie wypełni jej prośby, nigdy już nie odejdzie z tego świata, będzie przeklęty na wieki a codziennie będzie płakać czarnymi łzami. Jack próbował wyrwać się z objęć ducha, ale nie udało się mu. Duch ponownie dodał - zabij wszystkim ludzi z tej ręki a wtedy oddam Ci twoją, ty zaś będziesz mógł normalnie żyć. Odtąd Jack z Liverlam, stał się sługą śmierci o stalowej wówczas pięści.

 

C.D.N.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania