Jaga

Dość często słyszymy, że ktoś wyprzedza epokę, jednak Jagusia wyprzedziła ich kilka. Miała to w pewnym sensie ułatwione, ponieważ urodziła się w połowie średniowiecza i w tamtym czasie nauka prawie zanikła. Nikogo nie trzeba chyba przekonywać jak ciężko żyło się ludziom w tamtych czasach. Żeby nasza bohaterka mogła pojawić się na ziemi potrzebowała do tego rodziców i od nich rozpoczniemy to opowiadanie.

Małżeństwo Wypierdków, tak ich w grodzie nazywali, przez wiele lat starało się o potomka. Wszyscy ich znajomi mieli już spore gromadki dzieci ze względu na dużą umieralność niemowląt, jednak do nich szczęście długo się nie uśmiechało. Jakaż to wielka radość zapanowała pod ich strzechą, kiedy okazało się, że pomimo podeszłego wieku, Wypierdkowa jest w ciąży. Chcąc zachować ciążę udali się do najlepszego medyka w kasztelu, który popatrzył na obojga staruszków i powiedział.

- Przyszła matka musi dobrze się odżywiać, a najlepszym do tego jest rosół z młodych kogutków. Jednak taka dieta sporo kosztuje i nie wiem czy jest na nią was stać.

Nawet jednego grosza nie wziął za konsultację tak się rozczulił, pierwszy raz w swojej karierze zobaczył przyszłą matkę w tak podeszłym wieku. Ona w ubiegłym roku ukończyła trzydzieści lat i zgodnie ze średnią wieku, jaka była w społeczeństwie, zostało jej jeszcze najwyżej trzy lata życia, a mężowi jeszcze mniej. Dzieciak jak się urodzi zostanie sierotą i pewnie sczeźnie gdzieś w rynsztoku, tak sobie myślał lekarz. Stało się zgoła inaczej, każdego dnia był świeży rosół na obiad. Nawet wtedy, gdy oboje przyszli rodzice marzyli o kromce suchego chleba, jednak dietę tą utrzymywali dla dobra dziecka. Tylko nie zastanowili się skąd tylko w jednym obejściu codziennie są do kupienia młode kogutki po atrakcyjnych cenach. Wtedy nie mogli wiedzieć, że jest to eksperymentalna ferma drobiowa, która opracowała nowatorską paszę dla drobiu. Dzięki niej drób błyskawicznie rośnie, podobnie jak zyski, ponieważ maleją koszty produkcji. Gdyby żyli kilka wieków później z pewnością dowiedzieliby się o szkodliwości takiego karmienia drobiu, wtedy to ponownie wyprodukowano z takich samych składników paszę dla drobiu. Jednak zaczęto nią karmić konie w stadninie i po zjedzeniu paszy kilka koni padło, dwa z nich należały do sławnych ludzi, dlatego zrobiła się afera. Prokuratura przeprowadziła dochodzenie i eksperci ustalili przyczynę zgonów, bezspornie winna była pasza, a mówi się zdrowy jak koń.

Wiedzy tej nie mogli posiadać przyszli rodzice dziecka i samo pojawienie się potomka przyjęli, jako dar niebios. Pomimo tego, że dzieciak był wyjątkowo brzydki, nazwali go od najbardziej wartościowej rzeczy, jaką posiadali łanu zboża i tak narodził się Łanek. Niestety nie był to jeden feler dziecka, które pod wpływem paszy dla drobiu było też wyjątkowo głupie.

Minęło cztery lata od narodzin, Łanek dalej nie wymawiał „Ł” toteż na siebie mówił Janek. Gdy osiągnął sześć lat rodzice zgodnie z przyjętym programem edukacyjnym w Królestwie posłali go do pierwszej klasy, zapisując pod imieniem Janek Wypierdek. Mijały lata Janek w większości tylko rósł i jak ukończył sześć klas szkoły podstawowej potrafił już policzyć do czterech. Największym sukcesem pedagogicznym nie mógł pochwalić się nauczyciel od matematyki, tylko ten od plastyki. Dzięki niemu uczeń potrafił rozróżnić trójkąt od kółka i przestał chodzić do damskiej toalety. Dlatego, że jego wizyty mogły dla przebywających tam dziewczynek okazać się wyjątkowo atrakcyjne. Chłopak nie wyglądał na swoje dziesięć lat, był rozwinięty jak dziewiętnastolatek i miał metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Przyjmując jednak obowiązujący w tamtych czasach system metryczny miał siedem i pół łokcia z dwoma palcami. W ostatniej klasie szkoły podstawowej był zmuszony siedzieć na podłodze przy ławce, a nikt nie wiedział ile jeszcze urośnie w gimnazjum. Dyrekcje obu tych placówek wolały nie ryzykować i skorzystały z pierwszej nadążającej się okazji, aby pozbyć się chłopca. Przez gród przejeżdżał właśnie rycerz udający się krucjatę, jednak groszem nie śmierdział. Burmistrz za namową ojców dyrektorów w zamian za wikt i opierunek przez tydzień wyciągnął od niego zobowiązanie, że zabierze ze sobą Janka, jako giermka. Jego plan był iście szatański, pozbywał się dzieciaka, który za nazwanie go „Głupim Jankiem”, lał w mordę tak, że zęby wypadały natychmiast, a w średniowieczu zgodnie ze standardami przyjętymi wypadały same w dwudziestym roku życia. Jednym słowem psuł średnią krajową. Niestety w ostatnim okresie jeszcze bardziej wypaczał dane statystyczne, jak przylał to łamał szczękę, a tego nie przewidywały polisy w zakładach ubezpieczeniowych podczas pokoju.

Rycerz zabrał ze sobą Janka, tylko on wcale nie chciał jechać na tym swoim chabetowatym koniu na krucjatę. Po prostu jak każdy chciał się najeść i napić za darmo. Teraz jednak otrzymał giermka, nawet nie półgłówka tylko całego głupka, uzbrojonego w wyrwany z korzeniami pięćdziesięcioletni dąb. Widok młodzieńca niosącego bez wysiłku całymi dniami drzewo, wywoływał w rycerzu strach, lecz jednak dla swoich niecnych czynów go szkolił. Przy ostatnim popasie spotkali rycerza wracającego z krucjaty. Jegomość obłowił się na szabrowaniu, klejnotów przy sobie miał przynajmniej na sto wiosek. Tak jak szkolił Janka, rycerz rzucił komendę.

- Bij.

A ten jak się postarał i przylał, to powstała z rycerza zbrojnego tylko puszka konserwowa. Najgorsze było w tym, że kosztowności pozostały w środku, o wyciągnięciu ich można było tylko pomarzyć, ponieważ nie wynaleziono jeszcze otwieracza do konserw. Rycerz szybko uczył się na własnych błędach i po analizie sposobu walki musiał zmienić rodzaj szkolenia, teraz wystarczyła komenda.

- Jeden raz.

Pozostałe ciosy padały, gdy okazało się, że rycerz jest ciężko zbrojny i do tego gołodupiec. Jednak byli daleko od ziemi świętej i nieliczni powracający z wypraw mieli przy sobie duży majątek. Większość wcześniej roztrwoniła go w przydrożnych karczmach, a co nie przehulali to im ukradziono. Chęć na zdobycie jak największego majątku doprowadziła w końcu rycerza do bram Jerozolimy, przez ten czas mając stale zwiększające się dochody z prowadzonego procederu stał się bogaczem. Dzięki zgromadzonej fortunie dokonał wymiany konia, teraz pod siodłem miał wspaniałego rumaka z niewielkim przebiegiem, bezawaryjnego i potrafiącego przyśpieszyć do setki w dwanaście sekund, podkutego podkowami najlepszej światowej firmy.

Mieszkańcy Jerozolimy zobaczyli wspaniałego bogatego rycerza z dziwadłem u boku. Nieświadomi czyhającego niebezpieczeństwa, swoim to zwyczajem zaczęli nabijać się z giermka. Janek jak czegoś nie rozumiał, lub uważał za obelżywe to przywalał w mordę. Teraz miał i jednego drugiego pod dostatkiem, podwinął rękawy i lał. Ciosy jego były silne i trafiały zawsze w najbardziej czułe miejsce. Zęby, szczęki latały sobie w dużych ilościach, jednak nie należały do najbardziej poszkodowanych. Najgorzej mieli ci okuci w stal, im tylko wydawało się, że są bezpieczni, dostawali ciosy w krok. Wtedy to powstały pierwsze pasy cnoty często na miesiące i lata. Pokrzywdzeni próbowali się zrewanżować, tylko Janek miał niebywałe szczęście z każdego nawet najbardziej zdradzieckiego ataku wychodził zawsze bez szwanku. Niestety o napastnikach nie można tego samego powiedzieć, napady ustały, jak ludność Jerozolimy zmniejszyła się w krótkim czasie o dziewięćdziesiąt procent. Takie wyludnienie miasta nie uszło uwadze saracenów, chcieli to wykorzystać i próbowali zdobyć miasto siłą. Wszelkie ich wysiłki zostały okupione dużymi stratami, za późno zorientowali się, że tam mieszka teraz Janek. Człowiek spokojny pod warunkiem, że nie zostanie sprowokowany. Skrupulatnie przestrzegał polecenia biskupa Jerozolimy o nie biciu osób wierzących w Boga, jedynie tyle zapamiętał z przydługiej wypowiedzi patriarchy. Teraz każdego napotkanego pytał się.

- Wierzysz w Boga?

- Wierzę – odpowiadał zawsze napotkany.

Wtedy Janek pozdrawiał go i szedł do następnego mieszkańca z tym pytaniem. Ludzie odpowiadali szczerze, ponieważ każdy ma jakiegoś boga nawet określający siebie, jako ateista.

Sułtan człowiek światowy i inteligentny zawsze powtarzał.

- Skoro nie można kogoś zabić to trzeba go przekupić.

Nikogo z misją nie posyłał, lecz sam w przebraniu udał się na rozmowy z Jankiem, rozmowy były wyjątkowo trudne. Aparycja rozmówcy została jeszcze bardziej zeszpecona przez ciągłe ataki na niego, a tak jeszcze niedawno wydawało się to niemożliwe. Inteligencja została pomniejszona o połowę i teraz Janek liczył do dwóch i rozpoznawał tylko kółko, trójkąta już nie. Sułtan był w stanie ozłocić rozmówcę tylko on tego nie chciał, wiec postanowił dowiedzieć się, czego on właściwie pragnie. Musiał minąć cały miesiąc jak udało mu w końcu dowiedzieć się, czego Janek najbardziej pragnie.

Kiedyś w szkole Janek pomylił drzwi i wszedł do szkolnej biblioteki, tam zobaczył skrybę przepisującego książkę. Kopista ucieszył się, że trafił mu się w końcu czytelnik, jednak Janek też był niepiśmienny. Jednak zdanie wypowiedziane tam przez bibliotekarza utknęło mu w pamięci.

- Za taką książkę możesz kupić nawet i trzy wsie, a jako kapitał jest najlepsza nikt ci ją nie ukradnie.

Sułtan błyskawicznie dostrzegł szansę na interes swojego życia, upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Kazał dostarczyć dziesięć wozów książek i swoją najbrzydszą z trzech setek córek, jako żonę dla Janka, a te dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć zostawił na inne okazje. Przecież literaturę ktoś musi czytać, zięć uradowany z prezentu oddał teściowi niepotrzebną mu Jerozolimę. Skrupulatnie przeglądał każdą książkę w zależności jak mu wpadła w ręce raz normalnie, a innym razem to obróconą.

Panna młoda przybyła na swoje wesele i okazało się, że jest śliczna i na dodatek wyjątkowo inteligentna. Zazdrosne siostry rozpuściły nieprawdziwe plotki na jej temat chcąc zdyskredytować ją w oczach ojca.

Janek na tej wymianie dostał więcej niż chciał, teraz miał żonę, która myślała za niego. Jak to małżonka, wydawała polecenia, a on je realizował bez sprzeciwu i przez to małżeństwo było udane. Sułtan miał trochę wyrzutów sumienia tym swoim postępowaniem i sypnął grosza, na dwa wozy ten posag zmieścili. Panna młoda początkowo była zła za aranżację jej małżeństwa z takim brzydalem i na dodatek głupkiem. Swoje zdanie zaczęła zmieniać jak usłyszała na ślubie komentarz.

- Ja pierdu, ale laska.

Przy Janku każda pani wyglądałaby jak super modelka, przecież wiadomo najważniejsze jest tło.

Chcąc być niekwestionowaną panią i pozbyć się zawistnych sióstr zarządziła powrót do stron rodzinnych męża. Orszak iście królewski z niewielkimi tylko trudnościami napadowymi band rozbójników, które Janek błyskawicznie rozwiązywał, wjechał do grodu. Rodzice jak zobaczyli, kto jest panem tego dobra padli trupem i synowa tym sposobem nie poznała teściów.

Mieszkańcy grodu po raz pierwszy zobaczył na własne oczy jak emigracja do innych krajów zapewnia dobrobyt i dostatek. Jedynym oponentem przyjazdu był miejscowy patriarcha kościelny w stopniu Infułata, wyszedł przed orszak i zawołał.

- Nie pozwolę, niewiernej, stąpać po poświęconej ziemi.

Tylko tym razem napotkał na swojej drodze mądrą kobietę, ona wysiadła z powozu, podeszła do pieniacza z książką w rękach i wręczając, powiedziała.

- Przyniosłam eminencji pierwsze wydanie Biblii napisane przez Noego, ze znakiem exlibrisu biblioteki Mojżesza.

Tak cenny dar wywołał na obliczu namiestnika przychylne spojrzenie i uśmiech, a z ust spłynęły same pochlebstwa i zapewnienie dostarczenia wszelkich odpustów na cała drogę życia.

Wieść o powrocie Janka dotarła lotem błyskawicy do samego Kasztelana, ten uradował się wyjątkowo. Dzięki opaczności jego problemy z królem zostały rozwiązane. Najszybciej jak mógł złapał w ręce insygnia władzy kasztelańskiej, wezwanie do Króla na jutrzejszy dzień i popędził, co sił powitać wracającego ziomka. Spocony i zziajany przybiegł przed orszak Jankowy i bez zbytniej ceremonii wręczył mu patent kasztelana, klucze do zamku i wezwanie przed oblicze władcy. Natomiast sam z defraudowanym majątkiem uciekł tam gdzie pieprz rośnie i nikt go więcej miał nie widzieć. Jednak po kilku latach został rozpoznany na rajskich wyspach gdzie przebywał jak sam twierdził na zasłużonej emeryturze.

Zaszczyty spłynęły na Janka i jego żonę, jednak nierozliczone podatki z prowincji były nie lada problemem. Właśnie w tej sprawie został wezwany Kasztelan do króla, na taką nawet nieprzyjemną wizytę trzeba się odpowiednio ubrać. Stroje pozostawione przez poprzednika były więcej niż niestosowne, a Janek w swoim bagażu nie miał niczego odpowiedniego na takie okazje. Jednak mając tak wspaniałą i zaradną żonę, nawet tym się nie przejmował, ona błyskawicznie znalazła rozwiązanie. Wszystkich krawców zaprosiła do pałacu i za proponowała sowitą zapłatę za uszycie smokingu, koszuli, muchy dla jej męża. Problem butów i spinek do mankietów załatwiła w drugiej kolejności.

Królewska służba zaanonsowała wejście Kasztelana z małżonką. Drzwi do sali audiencyjnej otwarto, przez które weszli zaproszeni goście. Król szybko ocenił przybyłych i powiedział do królowej.

- Patrz, jaka łajza idzie, ale gajerek ma idealnie skrojony.

Janek ze względu na swoją aparycję nie mógł wyglądać szałowo, jednak smoking, biała koszula, mucha zawiązana przez żonę, spinki w mankietach i lakierki na nogach prezentowały sie znakomicie. Natomiast jego żona swoim wyglądem przyćmiła wszystkie panie będące w tej chwili w pałacu. Król odruchowo popatrzył na swoją żonę, przyrównał ją do przybyłej i aż jąknął z udręki. Kasztelanka natomiast przejęła inicjatywę, wręczając królowi kopertę. Ten zaglądnął do środka, a tam było zaproszenie do Jerozolimy do pałacu gdzie przebywało dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć córek Sułtana, wszystkie stanu wolnego. Odręcznie sporządzona była notatka, są jeszcze ładniejsze ode mnie.

Król długo się nie zastanawiał, przeprosił wszystkich za swoje zachowanie, ponieważ w trybie pilnym, w ważnych sprawach państwowych musi pilnie wyjechać do ziemi świętej. Dworzanie i zaproszeni goście współczuli monarsze jego wysiłku ponoszonego dla dobra kraju.

Jankowi przy boku żony żyło się dostatnio i wygodnie, zawsze miał wikt i opierunek. Jednak do pełni szczęścia brakowało potomka i na tym polu inicjatywą wykazała się ponownie żona. Dosłownie wzięła sprawy w swoje ręce i nastąpiło poczęcie. Niestety nie obyło się bez pewnych komplikacji. Wszystkim powszechnie wiadomo, że dziecko jest po połowie z matki i ojca. Właśnie z takimi problemami spotkała się natura, inteligencja miała tez pochodzić po połowie. Łatwo powiedzieć, lecz ciężko jest zrobić jak tu wziąć od kogoś, czego nie ma. Powszechnie wiadomo z pustego i Salomon nie naleje, a co dopiero natura. Musiała w tym przypadku improwizować, nie ograniczał ją czas i przestrzeń, od matki wzięła jej wkład, a część drugą zabrała z kosmity, który przyszykował sie do reinkarnacji. Jednak naród, z jakiego się wywodził podpadł naturze, stale poprawiał jej osiągnięcia i nie zaprzestawał krytykowania dokonań na szczeblu ewolucji. Pod wpływem stresu z ciągłym wytykaniem niedoskonałości, natura zarekwirowała całą inteligencję, podmieniając ją na głupotę Janka. Problemów z wyborem płci nie miała, wystarczyło jedno spojrzenie na tatusia. Powstała dziewczynka, sumienia by nie miała jakby tak nie zrobiła. Natomiast siła fizyczna w całości pochodziła od ojca i tak równowaga w przyrodzie została zachowana.

Samo już przyjście na świat dziecka było na zamku wielkim wydarzeniem, stale pojawiały się pytania.

- Jak wygląda? Do kogo dzieciak jest podobny?

Dziewczynka była jak marzenie, szybko rosła i uczyła się błyskawicznie. Książki przywiezione przez rodziców bardzo pomogły w jej edukacji. Matematykę opanowała i gdyby jej dokonania poznał Nobel na pewno nie obraziłby się na swoją nauczycielkę i ustanowiłby nagrodę w tej dziedzinie nauki.

Inny późniejszy naukowiec skorzystał z jej wiedzy, głowił się nad pierwiastkami, chciał je wszystkie opisać i właśnie wpadł do niego kolega z zaproszeniem na wódkę.

- Wybacz dzisiaj nie mogę – odpowiedział.

- Co takiego robisz – zainteresował się przybyły.

- Porządkuję pierwiastki – powiedział Mendelejew.

- Nawet dobrze się składa miałem ci to pokazać – powiedział to i z kieszeni wyciągnął bardzo starą złożoną kartkę papieru.

Gdy naukowiec zobaczył, co zawierała, bardzo się ucieszył i szybko schował ją do kieszeni. Bez ociągania poszli do knajpy opijać szczęśliwy traf. Impreza była wyjątkowo udana, tylko pod koniec wspaniałej zabawy chemik kielichem zalał sobie koszulę. Późnym popołudniem jak trochę wytrzeźwiał wyciągnął swój skarb z kieszeni. Gorzałka szybko wyparowała mu z głowy, jak zobaczył skutki wczorajszej biesiady, część układu okresowego była kompletnie nieczytelna. Bojąc się utracić więcej, przepisał wszystko, co mógł odczytać, pozostawiając puste pola. Miał jeszcze nadzieję, że jak głowa przestanie go boleć to sobie coś przypomni i uzupełni, jak wiadomo tak się nie stało.

Jagusia dorastała i nadeszła jej pora na zamążpójście, do zamku zjeżdżali znakomici rycerze prosząc o jej rękę. Rozmowy miedzy panienką, a kawalerem wyglądały podobnie, dlatego kronikarze zapisali tylko jedną standardową.

- Przez wiele dni jechałem do, waćpanny, co koń wyskoczy, nawet jednej przerwy nie zrobiłem tak szkoda mi było cennego czasu.

- Szkoda tylko, że mości rycerz przed odwiedzeniem mnie, nie skorzystał z łaźni miejskiej. Zapach waszmości powala mnie doszczętnie, zamiast jego dowcip, mądrość i uroda – odpowiadała.

Lata mijały, a odpowiedni kandydat nie znajdował się. Społeczeństwo zdominowane przez mężczyzn bało się kobiet wykształconych i niezależnych. Rycerze chcąc zachować swoją dominacje w społeczeństwie, rozpuszczali plotki o Jagusi, że to jest Baba Jaga. Żaden nie odważył się powiedzieć jej tego w twarz, bo wzorem ojca przylała solidnie mimo swojego cherubinkowego wyglądu. Oszczerstwa pod jej adresem były tak niegodne stanu rycerskiego, że wprowadzono poprawkę do kodeksu i w niej nakazano rycerzowi mówić tylko prawdę. Wiadomo z kodeksem jest jak i z konstytucją nikt tego nie przestrzega, a o honorze można tylko poczytać w balladach antycznych.

Dokonania naukowe Jagusi podobnie jak wynalezione przez nią spodnie zostały zaanektowane przez mężczyzn na wiele wieków. Samą zaś bohaterkę tej niezwykłej historii upchnięto w bajki.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania