" Desperaci nie mają czegoś takiego jak wybór." - mialem napisać, że piękne, ale musze napisać tylko, że bardzo ładne, bo skala jest ważna. Bo muszę mieć przestrzeń, żeby...
"Sześć dni stworzenia było bożych i jasnych. Siódmy dzień wymknięty spod jego ręki. Przekupiony, przegłosowany, zdradzony. Strzeż się siódmego dnia." - żeby napisać, że to jest absolutie piękne. Choć może nie. Nie wiem. Moze to moja amomizacja. Choroba. Nie wiem, ale jak mi coś siądzie, to mam sporą tendencję do gloryfikacji. To jest boskie.
"Jej usta były otwarte, jakby coś ją zaskoczyło. Wzrok miała utkwiony gdzieś przed sobą." - jej, ją - tutaj bym pogrzebał. Może: Usta miała otwarte, jakby...
Abslutne cudo.Bardzo czekam, aż przeczyta ten tekst Emi, a jeśli nie zauważy, to ją szturchnę bodiczkiem. Cudny poetycki turpizm.
Drugie po Zoe, choć miejscami blisko.
Teoretycznie napisane po to, żeby jakoś wenę przyciągnąć do siebie, bo chciałam dalej ruszyć z serią. Nie zważałam tu za bardzo na poetyckie środki wyrazu. Po prostu miało pójść i mnie odblokować :D Taki był zamysł, ale cieszę się, że Ci się podoba. No i ogólnie, że czytasz ;)
Z tymi dniami, ten cytat, powiem bardzo nieskromnie: również uważam za udany.
Dziękuję;)
Osobiście prawdopodobnie ten tekst jest dla mnie za trudny, chodź jak wspomniał Canulas momentami intryguję i gdzieś gubię się w nim w czasie i muszę wrócić i w końcu kompletnie się zatracam, jakby był to zamierzony efekt autorki :) Działa :) Pozdrawiam
Bardzo na tak. Więcej poetycko, a jednocześnie...''tak prosto''. Opisy i to ''zawirowanie Bohaterki'' Wszystko razem odpowiednio połączone.
Pozdrawiam→5+
"Kolejne zielone płytki, życie zawieszone między jednym lustrem, a drugim. Sklejone rzęsy, resztki błyszczyka na ustach. Jutro zapomnę. Kartonowe pudła. Mosty. Dziury pełne szczurów. Pomarańczowe kontenery. Wszędzie tam, gdzie nas nie chciano." - Uuu, przepiękny fragment. Bardzo mi leży taka urywana, obrazowa narracja, płytkimi jak oddechy zdaniami, fajnie wyświetla obrazy. Mówienie fragmentarycznymi elementami jakby buduje scenerie, chociaż z pozoru ten wyimek jest suchy i przedmiotowy, to dla mnie ma w tym spory ładunek emocjonalny.
"Weszłyśmy w mokrym świetle latarń" - zdaje mi się, iż latarni*
"Źrenice otwarte bez oporu, rozszerzone kolorowym blaskiem. Wszędzie złote maski, wyżarte uśmiechy, mumie, puste poczwarki owinięte w kokon z banknotów." - i to. Totototo. Piękne.
"Noce różowe jak Egipt i blask płynący ze wszystkich granic." - no i oczywiście to.
Bardzo mi się podoba wplatanie stałych elementów. Ta upiorna, powracająca wyliczanka możliwych imon dla dziecka, powracające jak uderzenie kafelki.
Bardzo dobry tekst. Lubiany przeze mnie, taki Welsh'owski klimat świata przedstawionego, jest brudno, beznadziejnie, nie bardzo widać światełko w tunelu.
Możliwe, że nie potrafię docenić w pełni, bo mam deficyt na to, co mi wniknąć może głęboko pod skórę. I teraz trochę wyczerpany, ale potrafię stwierdzić, że dobra robota.
Dobrze, że widzisz. Chciałem przeczytać te dwa Twoje, ale... jak z pociągiem nad morze. Jak siedzisz i czekasz, to nie ma, ale pójdź tylko na chwilę po słone paluszki i chuj. Pozostaje autostop. Ech.
Canulas, nic straconego. Nie były to prace wysokich lotów, a nie przeczuwałam w sobie opcji kontynuacji, nie teraz. Na dysku to mam, ale nie jestem zadowolona, po co tym tu śmiecić.
e make i ka pololi Szkoda, że usunęłaś. Czy to takie idealizowanie tekstów?
A co do tego wyżej; nie bardzo jest co doceniać, bo nie są to wyżyny. Chciałam właśnie coś na chłodno, na brudno. Dobrze ujęłaś: nie widać światełka w tunelu. W każdym razie, dziękuję za pochylenie się nad tym ;)
Ciężka treść. Miniatura pewnego brudnego świata, gdzie sacrum z profanum jest totalnie zlane, wszystkiego za dużo, tłumionych uczuć, emocji, które się kotłują, naciągają na wymioty. Bardzo ładnie przedstawione w słowach obrazy. Karuzela życia, którym się chce żygać, tak prosto i dosadnie powiem, takie odczucia. Pięć.
Bardzo dobrze się czyta, świetnie napisane, ale jakby się ślizgało gdzieś po wierzchu. Wchodzę do pokoju motelowego, jestem w samochodzie, ale to tak, jakbym był tylko widzem. Z drugiej strony narracja niemal kompletnie wyprana z emocji, zbudowana niemal z samych scen (obrazów) wytwarza dystans między mną a wnętrzem opowiadania. Tak jakby mówił do mnie ktoś, kto chce, musi mówić, ale nie zamierza powiedzieć tego, co istotne. Na pewno ładne. Na pewno eleganckie. Na pewno inteligentne. Ocena oczywista.
Masz rację z tymi emocjami. Gdzieś tam są, ale ukryte, trzeba się doszukać, domyślać. Wszystko podane na chłodno. Do interpretacji czytelnika. Dziękuję za wizytę :)
Bardzo dobrze skrojone. I bardzo smutne. Matka nigdy nie zapomni dziecka... przypomniał mi się taki stary polski film o matkach rozdzielonych ze swoimi dziećmi w obozie koncentracyjnym "Zapamiętaj imię swoje."
Mam tylko mini uwagę. Bo rozumiem że zabrali jej małego po urodzeniu. Nie jestem pewna czy niemowlęta mogą mieć piegi. Z tego co wiem to pojawiają się one dużo później.
Do rozpatrzenia.
Pozdrawiam i 5 jak tralala
Popełniasz Justyska błąd nieuzasadnionej generalizacji. Istnieją matki, które nie zapomną swojego dziecka. Ale że każda jedna to raczej nie. A piegi to mógł być obraz rozżalonej, a przez to sfałszowanej pamięci.
Nachszon haha pewnie tak. Osobiście nie potrafię sobie tego wyobrazić, żeby móc zapomnieć. Znam też kilka przypadków... gdzie nie zapomniano. Ale pewnie masz rację, że zdarzają się i takie mamy co zapomną, albo tak im się wydaje. Nie wiem... ja matka wariatka jestem to pewnie zawęża moje pole widzenia.
jolka_ka Wiem, wiem, ale chciałem się trochę poprzepychać. Z takich nieagresywnych przepychanek czasem fajne rzeczy wychodzą. Na przykład, no, ten, no na przykład dzieci z piegami:)
Smutek, smutek i beznadzieja. I brzydko i brudno. Ale napisane tak, jak lubię. Czyli dla mnie raczej są te Twoje teksty, które piszesz od niechcenia :) Pozdrawiam!
Komentarze (26)
"Sześć dni stworzenia było bożych i jasnych. Siódmy dzień wymknięty spod jego ręki. Przekupiony, przegłosowany, zdradzony. Strzeż się siódmego dnia." - żeby napisać, że to jest absolutie piękne. Choć może nie. Nie wiem. Moze to moja amomizacja. Choroba. Nie wiem, ale jak mi coś siądzie, to mam sporą tendencję do gloryfikacji. To jest boskie.
"Jej usta były otwarte, jakby coś ją zaskoczyło. Wzrok miała utkwiony gdzieś przed sobą." - jej, ją - tutaj bym pogrzebał. Może: Usta miała otwarte, jakby...
Abslutne cudo.Bardzo czekam, aż przeczyta ten tekst Emi, a jeśli nie zauważy, to ją szturchnę bodiczkiem. Cudny poetycki turpizm.
Drugie po Zoe, choć miejscami blisko.
Z tymi dniami, ten cytat, powiem bardzo nieskromnie: również uważam za udany.
Dziękuję;)
Pozdrawiam→5+
"Kolejne zielone płytki, życie zawieszone między jednym lustrem, a drugim. Sklejone rzęsy, resztki błyszczyka na ustach. Jutro zapomnę. Kartonowe pudła. Mosty. Dziury pełne szczurów. Pomarańczowe kontenery. Wszędzie tam, gdzie nas nie chciano." - Uuu, przepiękny fragment. Bardzo mi leży taka urywana, obrazowa narracja, płytkimi jak oddechy zdaniami, fajnie wyświetla obrazy. Mówienie fragmentarycznymi elementami jakby buduje scenerie, chociaż z pozoru ten wyimek jest suchy i przedmiotowy, to dla mnie ma w tym spory ładunek emocjonalny.
"Weszłyśmy w mokrym świetle latarń" - zdaje mi się, iż latarni*
"Źrenice otwarte bez oporu, rozszerzone kolorowym blaskiem. Wszędzie złote maski, wyżarte uśmiechy, mumie, puste poczwarki owinięte w kokon z banknotów." - i to. Totototo. Piękne.
"Noce różowe jak Egipt i blask płynący ze wszystkich granic." - no i oczywiście to.
Bardzo mi się podoba wplatanie stałych elementów. Ta upiorna, powracająca wyliczanka możliwych imon dla dziecka, powracające jak uderzenie kafelki.
Bardzo dobry tekst. Lubiany przeze mnie, taki Welsh'owski klimat świata przedstawionego, jest brudno, beznadziejnie, nie bardzo widać światełko w tunelu.
Możliwe, że nie potrafię docenić w pełni, bo mam deficyt na to, co mi wniknąć może głęboko pod skórę. I teraz trochę wyczerpany, ale potrafię stwierdzić, że dobra robota.
A co do tego wyżej; nie bardzo jest co doceniać, bo nie są to wyżyny. Chciałam właśnie coś na chłodno, na brudno. Dobrze ujęłaś: nie widać światełka w tunelu. W każdym razie, dziękuję za pochylenie się nad tym ;)
Dodatkowo, moim zdaniem, taka chłodna i obiektywna narracja dodatkowo buduje klimat. Piąteczka
Mam tylko mini uwagę. Bo rozumiem że zabrali jej małego po urodzeniu. Nie jestem pewna czy niemowlęta mogą mieć piegi. Z tego co wiem to pojawiają się one dużo później.
Do rozpatrzenia.
Pozdrawiam i 5 jak tralala
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania