Jak nikt nigdy, nikogo

PROLOG

Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak zrelaksowana. Cieszę się, że dałam się zaprosić na te wesele, chociaż nie ukrywam, miałam wiele wątpliwości, chyba przede wszystkim przez miejsce, gdzie odbywała się wspomniana impreza. Mazury… Warmia i mazury, tak mało znaczący obszar w Polsce dla większości, a tak wiele znaczący dla mnie…

-Idziesz ze mną na papierosa? - z głębi muzyki dobiegł do mnie głos Blanki, mojej przyjaciółki, wręcz siostry.

-Wiesz, że nie palę. Nic się nie zmieniło w tej kwestii - odpowiedziałam, wzruszając ramionami i nadal wpatrywałam się w masę tańczących, bawiących się gości, którzy cieszyli się ze szczęścia nowożeńców. Ciekawe ile z nich naprawdę życzyła im szczęścia, a nie przyszli po prostu się najeść i napić.

-Ale możesz wyjść ze mną i dotrzymać mi towarzystwa? - kobieta nie dawała za wygraną.

-Dobrze, dobrze - dopiłam lampkę białego, wytrawnego wina i podniosłam się, poprawiając swoją dopasowana do ciała, czerwoną sukienkę, wzięłam pod rękę moją przyjaciółkę i ruszyłyśmy na piętro gdzie znajdował się ozdobiony milionem lampek taras, który służył gościom do odpoczynku lub właśnie delektowania się oparami śmierdzących fajek. Tak się cieszę, że ponad dwa lata temu rzuciłam to dziadostwo i za żadne skarby do tego nie wrócę.

-Jak się czujesz? - Babi, tak mówiła na nią zawsze jej babcia i tak zostało, usiadła na wiklinowej kanapie i odpaliła papierosa. Nieprzyjemny zapach dotarł do mojego nosa, na co lekko się skrzywiłam.

-Nie wiem - usiadłam obok niej - wiem, że wolałabyś jednoznaczną odpowiedź, ale nie wiem co mam Ci powiedzieć. Dwa lata nie byłam w Polsce i myślałam, że przyjazd tutaj będzie dla mnie jakoś bardziej… emocjonalny, ale nie jest. Myślisz, że już to odchorowałam? Myślisz, że zapomniałam o nim, że miłość do niego tak po prostu przeszła?

-A Ty jak czujesz? Myślisz, że jest to możliwe? Może ta miłość przeszła na Tomka? Wiesz, on jest przy Tobie od dwóch lat, wspiera Cię… to jego znasz już ponad połowę swojego życia. Może to on jest Ci pisany jednak?

-Nie - zaśmiałam się gorzko. I ja i on wiemy, że to tak nie działa. Kocham go, na swój sposób na pewno, ale to zawsze Dominik będzie tą prawdziwą miłością, tą jedyną, niespełnioną, która po prostu nie miała prawa zakończyć się szczęśliwie, po prostu pogrzebałam w sobie ją, razem z jakąkolwiek nadzieją - spojrzałam w niebo, dziś wyjątkowo było bardzo czyste, bezchmurne, odbijało się tylko tysiące gwiazd.

-Pamiętasz, co powiedziałaś jak się z nim rozstałaś? - zapytała siadając obok mnie i obejmując mnie. Jej długie brązowe loki opadły na moje ramiona.

-Hm… że ma na siebie uważać, bo zęby w Niemczech są drogie? - zapytałam z pewną powagą, na co obie wybuchłyśmy śmiechem.

-Tak, to też, ale powiedziałaś wtedy, że zrozumiałaś, że to Ty jesteś osobą, która nosi w sobie miłość, to Ty jesteś kobietą, którą będzie szukał w każdej innej, to za Tobą będzie tęsknił każdego dnia, za każdym razem, kiedy jego żona zrobi coś czego on nie lubi, będzie mu się przypominało, że Tobie by to wybaczył, że na Ciebie nawet by się nie zezłościł. Byłaś jej całkowitym przeciwieństwem, byłaś wszystkim tym, czego on nie lubił - czułam, że do oczu zaczynają napływać mi łzy - blondynka, lubił długie włosy, więc bez problemu poszłaś i ścięłaś je na boba, niezależna, której żaden facet nie podporządkuje pod siebie. Byłaś wszystkim tym, czego on nie chciał, a Ciebie zechciał, jak nikogo - czułam do czego ona zmierza.

-Babi proszę, nie próbuj znowu go tłumaczyć…

-Ja po prostu… byłam świadkiem tej miłości, wiem co widziałam. Silnego, władczego mężczyznę, który przy Tobie był słodkim, grzecznym misiem. Tego się nie udaje, cokolwiek się wydarzyło… - przerwała na chwilę, biorąc oddech - zachował się jak fiut, zostawił Cię, wrócił do niej, ale nigdy nie uwierzę w to, że przestał Cię kochać. Taka miłość zdarza się tylko raz, skoro teraz jesteś w Polsce, może powinnaś…

-Zapomnij - podniosłam się gwałtownie - ja wiem, że Ty masz duszę romantyczki, ja wiem, że Ty wiele wybaczyłaś Adrianowi i dzięki temu jesteście dziś szczęśliwi, ale ja nie jestem Tobą. Ja byłam zbyt długo dla niego wyrozumiała, zbyt długo mógł na mnie liczyć, koniec końców nie docenił tego. Poza tym jestem z Tomkiem. Nasza relacja nie jest najromantyczniejsza na świecie, ale mogę na niego liczyć. Nie zawiódł mnie, nigdy mnie nie zawiódł i nie pozwolę na to aby znów pieprzony Dominik wszedł z butami w moje życie i mi cokolwiek rozwalił, tylko dlatego, że jestem w Polsce i się trochę sentymentalnie zrobiło - zaczął mi się łamać głos, ale na szczęście na taras weszło kilka kobiet, dzięki czemu moja twarz znów obrała kamienny wyraz - proszę, nigdy więcej nie poruszajmy tego tematu.

-Jasne, jak sobie życzysz, nie bądź zła. Wiesz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej - objęła mnie i ruszyłyśmy ponownie na salę, jednak w połowie drogi mój wzrok przykuła jedna z kobiet siedzących do mnie tyłem, w długiej granatowej sukience. Nie znałam jej, ale poczułam nagle ścisk żołądka, miała na plecach tatuaż, widziałam już taki tatuaż… na zdjęciach... Kaśka… czy to możliwe?

-Lilka? - głos przyjaciółki dudnił w mojej głowie, gdy kobieta odwróciła głowę w moją stronę w momencie gdy usłyszała mój głos, jakby był dla niej jakimś alarmem… jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej, a szczęka zacisnęła się.

Poznała mnie… Pomimo tego, że widziała mnie również tylko na zdjęciach, od tamtej pory schudłam kolejne dziesięć kilo, mam włosy teraz prawie do pasa, ona i tak mnie poznała… w sumie nie dziwie się. Moja twarz się pewnie jej śni codziennie…

Nogi miałam jak kamienie, nie mogłam się ruszyć. Miałam wrażenie, że trwało to wieczność. W tej chwili nikt poza kobietą na przeciwko mnie nie wiedział co się dzieje, kolejne osoby wchodziły i wychodziły z tarasu, obserwując tą scenę jakby byłą najciekawszą atrakcją dzisiejszego wieczoru.

-Lila?! - Babi powtórzyła bardziej nerwowo, a ja ruszyłam w końcu do przodu. Miałam wrażenie, że przez cały ten czas wstrzymywałam powietrze - czy to była…nie, to nie możliwe.

-Co jest niemożliwe…. że w jebanym Elblągu, jakieś dwadzieścia kilometrów od tego ich zadupia odbywa się wesele, na którym mogło się zdarzyć, że ją spotkam? Oczywiście, że jest to możliwe… - usiadłam ponownie na swoim miejscu przy stole, byłam w tym momencie tak spięta, że nie mogłam ruszyć nawet palcami u stóp, mimo, że sandałki na szpilce mi w tym absolutnie nie przeszkadzały - gdzie jest kurwa Tomek? Chcę stąd wyjść.

-Poszukam go - przyjaciółka pogładziła mnie po ramieniu i ruszyła na poszukiwania mojego chłopaka.

Siedząc tam zdałam sobie sprawę, że skoro jest tutaj ona, raczej wielce prawdopodobne jest, że będzie tutaj też on… Odetchnęłam głęboko. Jeśli tak, to niech się oboje kurwa trzymają ode mnie z daleka.

-No mamy problem - usłyszałam za plecami.

-Co? Bardzo nawalony?

-Okazuje się, że pan młody świetnie zna… Dominika, no i siedzą sobie tam teraz wszyscy razem włącznie z moim głupim mężem, który nie wpadł na pomysł żeby nas poinformować, że go spotkał… wóda już im całkiem mózg wyżarła.

-Okej, ale przyjdzie tu?

-Słyszysz co mówię? Dominik tu jest… - jej brązowe oczy patrzyły na mnie jakbym była nienormalna.

-Tak, słysze. Co w tym dziwnego? Skoro jest tu jego żonka, to jego obecność też była do przewidzenia., ale co Twoim zdaniem powinnam zrobić? Uciekać? Przecież ja nie zrobiłam nic złego.

Jak rozstałam się z Dominikiem, postanowiłam wyjechać. Do Włoch, Tomek, mój były chłopak nie chciał mnie puścić samej, ale miał tutaj kilka spraw, które musiał doglądać na miejscu. W taki oto sposób zaczął współpracę z obecnym mężem mojej przyjaciółki. Poleciłam mu go, jako osobę zaufaną i siła przypadku teraz wszyscy jesteśmy na weselu ich klienta, a od pewnego czasu dobrego kolegi… Gdyby tylko człowiek wiedział…

-Skarbie… - mój partner podszedł do mnie, trochę chwiejnym krokiem - możemy wracać jeśli bardzo Ci zależy, ale chodź pożegnamy się tylko z Karolem i Natalią.

-Oczywiście - podniosłam się, biorąc głęboki oddech. Serce waliło mi jak oszalałe. Chwyciłam za rękę moją opokę, osobę, na którą zawsze mogę liczyć i splotłam mocniej nasze palce.

-Wszystko w porządku kochanie?

-Tak - odparłam zbyt szybko, co zauważył, bo zmarszczył brwi, ale nie było już czasu na dalsze rozmowy, bo właśnie podeszliśmy do stołu dla nowożeńców, ale w tym momencie wszyscy inni przestali mieć znaczenie, cały świat jakby się zatrzymał. Liczyło się tylko to, że patrzę na mężczyznę, dla którego oddałabym duszę diabłu, a on patrzył na mnie… tak jakby poza nami nie było nikogo innego na tym cholernym świecie. I już wiedziałam, że to co zakopałam głęboko to na pewno nie była miłość, bo patrząc na niego, wiem, że kocham go w tym momencie tak samo jak wtedy, a może i jeszcze bardziej… i już wiem, że wszyscy mamy przejebane.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania