Jak pisać limeryki? [Artykuł]
Limeryk to specyficzna, krótka forma poetycka, która może się wydawać pociągająca ze względu na lekkość tematu, lub jasny schemat. Jest z nim jednak ten sam problem, co z innymi rodzajami wiersza - opanowanie jego konstruowania nie oznacza jeszcze, że będzie się to robić dobrze.
* * *
Choć limeryki są dość młodą formą literacką, ich początki są niejasne. Nazwa w jakiś sposób wiąże się z angielskim miastem Limerick, w pierwszych wzmiankach stosowane były różne warianty pisowni. Wydaje się, że w pewnym okresie funkcjonowała zabawa w improwizowaną piosenkę, gdzie wymyślane przez kolejne osoby zwrotki były przeplatane frazą „czy pójdziesz do Limerick?” skąd ogół wierszyków o tym charakterze zaczęto limerykami nazywać.
Pierwsze przykłady pojawiają się na przełomie XVIII i XIX wieków, znany jest zwłaszcza zbiór wierszyków dziecięcych „"The History of Sixteen Wonderful Old Women" (1820), jednak do popularnego nurtu wprowadził je dopiero Edward Lear, w wydanej w 1846 roku "Księdze Nonsensu", od którego wywodzi się najbardziej klasyczna forma.
Czym są limeryki? Najogólniej mówiąc wierszowanymi anegdotami, czy też żartami, opowiadającymi jakie to nietypowe przygody spotkały pewną osobę w pewnym miejscu. Strukturalnie są pentastychami o układzie rymów AABBA, w których wersy trzeci i czwarty są krótsze. Szczegóły budowy są natomiast dość swobodne. W regularnej formie wersy dłuższe mają tą samą ilość sylab, a krótsze są równe sobie, mając o przynajmniej dwie sylaby mniej od dłuższych. W praktyce w historii było różnie, spotykam limeryki, w których ostatni wers jest o sylabę krótszy, aby nadać szybkości poincie.
Ze względu na krótkość całego utworu, wersy nie są zbyt długie; w typowej formie nie przekraczają dwunastu sylab. Jeśli chodzi o metrum, w angielskiej poezji chętnie używano Anapestu, to jest układu zawierającego trójsylabowe zbitki z akcentem na ostatniej, stąd częsta długość wersu długiego dziewięciozgłoskowa, a krótkiego sześciozgłoskowa. W języku polskim naturalniejsze i łatwiejsze do uzyskania są amfibrachy, gdzie z trzech zgłosek na środkową pada akcent. Złożenie wiersza z regularnej ilości zbitek o stałym układzie akcentów, a co za tym idzie, z powtarzalną ilością samych akcentów w kolejnych wersach, nadaje mu śpiewności (co zresztą tyczy się nie tylko limeryków). Najbardziej zbliżonym do tych klasycznych zasad moim limerykiem, jest chyba ten o wpadkach, tu w wersji z podziałem na sylaby, z zapisaniem dużymi literami sylab akcentowanych:
po-WSTA-ły-na-ŚWIE-cie-już-TŁU-my
na-WSKU-tek-pę-KNIĘ-cia-złej-GU-my
i-MA-ją-wna-GŁO-ści
nie-CHCIA-nej-ra-DO-ści
prze-WRO-tny-po-WÓD-do-DU-my
(pod koniec się trochę zaburzyło, ale lubię tę wersję).
Z tego co zauważyłem, najczęściej zdarzają mi się limeryki w układzie 10-10-8-8-10, czasem z ostatnim wersem o jedną sylabę krótszym. Jakoś tak mi to wychodzi naturalnie bez liczenia, pod melodię słów.
Typowa struktura opowieści w limeryku przedstawia się następująco:
1 Wprowadzenie osoby i miejsca
2 Wprowadzenie wątku wydarzeń
3 Szybkie rozwinięcie
4 Dalsze rozwinięcie lub przeszkoda
5 Zaskakujące, absurdalne rozwiązanie
Często więc pierwszy wers zaczynał się od "raz pewien X, z miejsca Y", zaś nazwa miejscowości wyznaczała rym wersów długich. Niekiedy więc twórcy decydują się na użycie miejscowości o nietypowej nazwie, do której trudno wymyślić pasujący rym, po to właśnie, aby uzyskać dodatkowy efekt zestawienia nieoczekiwanych słów.
Raz pewien wędkarz znad Węgorapy,
Pchał był swój połów w obszerność czapy.
Zmieścił tam śledzie, węgorze,
Sumy, szczupaki, och Boże -
Od ich ciężaru trzęsły się łapy!
Raz starsza dama opodal Ełku
Bała się bardzo utraty wdzięku
Więc tapetowała
Twarz czym tam miała
Aż nikt jej nie minął bez lęku
Raz założył się z kolegą pewien pijak spod Bydgoszczy
Że za kanał, na brzeg drugi, to po piwie jeszcze doszczy
Próbowali w środku miasta
Gdzie ich miejski strażnik zastał
Wlepił mandat, bo oblany, wtedy każdy się zezłoszczy!
Częstym przypadkiem we wczesnych limerykach było powtórzenie nazwy miejsca w ostatniej linijce ( Raz pewien X, z miasta Y... / ...i tak to miał, ten X z miasta Y), ale to szybko zarzucono. Jeśli chodzi o charakter fabuły, to w zasadzie szybko pojawił się podział na limeryki “czyste” z humorem opartym o absurd i gry słowne, oraz na popularne, ludowe limeryki sprośne. W pewnym okresie tych drugich stworzono tak dużo, że samo tworzenie limeryków było traktowane jako coś nieprzyzwoitego.
Humor w wielu dawnych limerykach oparty był o sprzeczność między oczekiwaniami a rzeczywistością, czasem wręcz w formie sprzeczki słownej, w istocie więc wiersz stawał się opowieścią bądź o celnej uwadze przechodnia, podsumowującej osobliwość zdarzenia z udziałem bohatera, bądź w sytuacji gdy wiersz zawiera dwie wypowiedzi, to o mistrzu celnej riposty, stąd powtarzalne formuły “mówiono o nim, że... odpowiadał wówczas, że...”
Pewien Irlandczyk w Dublińskim pubie,
Rzekł do barmana “ja cię nie lubię!”
Gdy o powód spytano
Ten odrzekł “ a, no...
Im więcej piję, tym czuję się grubiej!”
Z ulicznego raz malarza spod Sewilli
Że mazaje tworzy ludzie ciągle kpili
On się wcale nie przejmował
mówiąc sobie, gdy malował:
“A Van Gogha kiedyś także nie lubili...”
Innym częstym typem humoru jest wyolbrzymienie – nie dość, że bohater robi coś oryginalnego, to jeszcze osiąga w tym przesadę, bądź też jego cecha staje się gigantyczna przez to sama w sobie śmieszna. Zakończenie stanowi więc kulminację rozpoczętego wątku
Raz kolekcjoner opodal Donderry
Złotych zegarów zebrał sto cztery
Gdy kuranty wybijały
Na dwie mile szyby drżały
Aż go wszyscy wysyłali do cholery
Bibliofila bukinistę spod Nowego Dworu
Przerósł był nadmierny rozrost księgozbioru
Tak podwyższał wciąż regały
aż się wszystkie załamały
I pozostał pod księgami pięć wieczorów
W wierszach Leara wyolbrzymienie osiągało gargantuiczne rozmiary, a rozwiązanie wiersza czasem zaburzało logikę samej opowieści, taki daleko posunięty typ humoru to purnonsens, I uzyskanie w nim błyskotliwego efektu nie jest łatwe.
Uzbierała pewna dama wielką górę kapeluszy,
A do tego, na dodatek, nigdzie bez nich się nie ruszy.
Jeden w drugi powsadzała
Aż o chmury zawadzała
Od ciężaru, dnia pewnego, nagle jej odpadły uszy.
Ze względu na ogólną krótkość utworu, poza zaskakującą pointą duże znaczenie w odbiorze mają rymy. Najlepiej jeśli będą sprytnie dobrane, łącząc rzadko zestawiane słowa. Preferowane są też rymy pogłębione czy wręcz składane (rymujące się sylaby należące nie tylko do jednego słowa). Ogółem, jest limeryk polem do popisu w wymyślaniu nietypowych form rymowania, mogą być to na przykład rymy złożone ze słów przerwanych, z neologizmów, z form o nieprawidłowych końcówkach gramatycznych itp. W powyższym przykładzie mamy rym “dla oka” gdzie rymują się końcówki w piśmie, mimo innej wymowy ( zapis: pubie – lubię, wymowa pabie – lubię) oraz rym składany (spytano – a no).
Raz pan emeryt, gdzieś pod Malborkiem
Miał w klatce sowę nakrytą workiem
Że po ciemku wciąż huczała
Tak go tym denerwowała
Aż jej kiedyś zatkał dzioba korkiem
* * *
Częstym problemem limeryków zachowujących formę jest natomiast brak puenty. Na przykład mamy w nim opowiedziane jakieś wydarzenie i tu następuje koniec, nic z tego opisanego nie wynika (ten sam problem dotyczy też zresztą wielu fraszek i innych krótkich wierszyków). Może to być wynik złej konstrukcji, w której mamy dwa zdarzenia i to, które powinno znaleźć się na końcu, zdarza się wcześniej. Może to być też wynik braku pomysłu – jest pomysł na zabawny początek, a koniec jest wysilony. W niektórych takich przypadkach ostatnia linijka stanowi oczywistą kontynuację poprzednich krótszych, przez co efekt zaskoczenia czy przesilenia w ogóle się nie pojawia.
Raz marynarz, który zwiedzić chciał Kajmany
Z biedy był na własne siły zdany
Płynął kajakiem
Siły miał takie
Że dopłynął tym kajakiem na Kajmany
Po takim przykładzie łatwo poznać na czym polega to złamanie kompozycji – niby jest jakieś zakończenie, ale właściwie co z tego, bo stwierdzenie: „chciał płynąć, płynął i dopłynął” nie jest specjalnie interesujące. Można tu zastosować różne typy humoru, aby podróż marynarza uciekawić. Jeśli będzie to satyra na czyny miałkie wobec zamierzeń, to marynarz wybierze sposób byle było mu najtaniej, i odbędzie „podróż” w wannie, czyniąc se Kajmany z piany. Jeśli wybierzemy pójście w wyolbrzymienie, to wiosłując dziesięć dni, minie drogę całą i, tam przybędzie mocno już zziajany. Idąc w zupełny absurd, niech marynarz płynie żabką, płynąc przy tym bardzo gładko, bo przez ryby był on ciągle podgryzany.
Ostatecznie, gdy naprawdę nie mamy dobrego pomysłu na zakończenie limeryku, możemy go nie napisać.
Konstruując limeryk dobrze jest więc na początku obmyślić historię – o kim będzie mowa, jakie podejmie działania I co będzie skutkiem. Spróbujmy na przykład wymyślić limeryk opisujący historię z filmu “Polewacz oblany”. Mamy dwóch bohaterów, dwa działania I skutek końcowy, będący karą za głupie kawały:
- ogrodnik podlewa kwiaty z węża
- dowcipniś przydeptuje wąż nogą
- ogrodnik zagląda w końcówkę, czemu nie leci
- dowcipniś cofa nogę, oblewając ogrodnika
- ogrodnik ściga dowcipnisia, dając mu parę razy w tyłek
Jak widać po takim streszczeniu, wydarzenia układają się w pięć linijek, w sam raz do wierszyka. Teraz kwestia doboru rymów. Wiemy, że początkiem jest podlewanie kwiatów przez ogrodnika, zaś pointą ma być kara dla dowcipnisia. Możemy więc zacząć od początku lub od końca I pod wymyślony kawałek podporządkować pozostałe wersy. Na przykład słowem ustanawiającym rym może być “ogrodnik”:
Raz dowcipniś oblał w parku ogrodnika
Gdy podlewał, to przydeptał mu wężyka
Ten obrócił wylot w oczy
Łotr od węża zaś odskoczył
Tak go zmoczył, ale teraz sam umyka.
Warto w tym miejscu zauważyć pewną dwuznaczność językową, która łączy początek z końcem, a którą trudno by było nie wyzyskać: lać można wodę pod kwiaty, ale też lać można kogoś w tyłek (podobna dwuznaczność dotyczy “prania”). Podpowiada to możliwy rym oparty na homonimach:
Polewacz dowcipnie został oblany
Gdy wąż zraszacza był przydeptany
Skierował go w oczy
I strumień go zmoczył
Lecz dowcipniś teraz także będzie lany
Przykład ten był jednak dość mdły językowo, więc podkręćmy efekt używając słów nawiązujących do czasu, w którym nakręcono omawiany film:
Przyuważył urwipołeć, że ogrodnik wodę lał
Więc dla żartu, za lejącym, zaraz nogą na szlauf wstał
Potem puścił wodę szkodnik
Gdy oglądał szlauf ogrodnik
Gdy go dorwie, bądźmy pewni, wtedy będzie srogo lał!
Można też postępować odwrotnie, tworząc historyjkę wedle tego, jak rozwija się wiersz o założonym rymie, jak to było choćby z limerykami do rymu z nazwą miejscowości, gdzie proste skojarzenie rymujących się słów generowało dwa pierwsze wersy z początkiem historii, i pozostawało już tylko wymyślić do tego odpowiednie zakończenie. W takim przypadku najlepiej jest zacząć od wymyślenia wersów długich, zwłaszcza pierwszego I ostatniego, w nich umieszczając najsilniejsze punkty opowieści, i do nich dobrać pozostałe.
* * *
Po załapaniu na czym to polega i co z tym można zrobić, pojawia się największa trudność – jak to robić dobrze? Na to nie ma prostej recepty. Najprawdopodobniej będzie tak, że próbujący wymyśli kilka razy więcej limeryków, niż ostatecznie zapisze
---------------
Wszystkie powyższe limeryki napisałem na potrzeby dania przykładów.
Inne źródła:
http://www.limeryki.pl/importLear.html
http://niniwa22.cba.pl/zyje_sobie_limeryk_w_krakowie.htm
Komentarze (5)
Kawał dobrej roboty. Dzięki.
5!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania