Jak powstają kręgi w zbożu?

Wizyta w okolicach Złotego Stoku i po czeskiej stronie, 7-9.09.2021

 

Dzień I: Starczów PKP – Doboszowice – Topola (wałem) – Błotnica – Kamienica – Biała Woda – okolice Borówkowej – Biała Woda – Złoty Stok

Dzień II: Złoty Stok (ambona myśliwska) – Skrzynka (szutrowa droga, widowiskowe polanki) – Złoty Stok (powtórnie ambona myśliwska)

Dzień III: Złoty – Biała Woda – Kamienica – Paczków (przystanek busów)

 

Wyjście w plener, ruszenie w trasę, wymarsz. I przypomina się od razu szybki start w pewnej znanej amerykańskiej firmie, która ma wyśrubowane tempo pracy i stale rekrutuje. Jednak nie psujmy sobie humorku tak przyziemnymi sprawami. Humorek to grunt!

A oto i zagajnik wraz ze starą topolą, co razem wzięte wyglądają jak dawny gród, mury obronne czy ruiny dostępne tylko dla mnie – tak czarownie rysują się pola przed Doboszowicami. Boże, jak ja lubię te gry wyobraźni wielkiej! A dalej: faceci koszą trawę na przejeździe kolejowym i mówią tak: „No niezłe masz te chody”.

Podziwiam lasek w stylu mazurskim (tuż przed Błotnicą, a zaraz za wałami Topoli się rozciągający). Potem jeszcze rozmowa w sklepie w Błotnicy. Małe sklepiki mają ten swój niepowtarzalny urok. Pani ekspedientka nastrojona jest wolnościowo, antyszczepionkowo i antysystemowo. Ale za PiS-em murem stoi. Dobrze gada ta pani, co z PiS-em trzyma. Ja też w sumie jestem od błota do błota, od pluchy do pluchy, od kałuży do kałuży za wrednym kurduplem, choć jakby mniej ostatnio. Ale nie upolityczniam. „Naprzód grubasie” (zawsze tak do siebie mówię, choć jestem chudy jak wiór)! „Naprzód grubasie! Patrz w dal i idź na przełaj, to jest na skróty! Triangulacja! Triangulacja!”.

Zgubienie się za Białą Wodą i nie dojście w związku z tym na Borówkową, tak jak planowałem pierwotnie. Drzemka w lesie, a tu drobny deszczyk: kap, kap. Do ambony po ćmaku wędrówka, potem ogromna senność jeszcze.

Zgubienie się z rana przed Chwalisławem, a gdzieś na poletku strzeleckim. Przez nici pajęcze przedzieranie się, błąkanie tu i ówdzie, w rosie się taplanie. A ta rosa, ta poranna, taka zimna, taka wredna. W końcu wyjście z tego lasu i tej rosy i wpłynięcie wprost we wszechocean byczków rozmaitych, dużych i małych, choć groźnych jednakowo, które zagrodziły drogę i nie chcą mnie przepuścić. Musiałem je szerokim łukiem omijać, robić jakieś dziwne manewry, mając nadzieję, że zajęły się na dobre skubaniem i żuciem. Mnóstwo trawy się przy tej okazji naniszczyło. Nigdy nie zapomnę, jak na mnie spojrzały, gdy znienacka nadszedłem, tak jednocześnie na mnie spojrzały, jakby się razem ze sobą zmówiły – rogaci przedstawiciele inteligencji stadnej, cała okrągła ich setka, to znaczy nie wiem, czy okrągła, bo nie liczyłem, tylko na łut szczęścia... I się nie przeliczyłem, a mianowicie prześlizgnąłem się, przecisnąłem, na paluszkach między byczymi wyspami, kręgami przemknąłem i uciekłem w cholerę w strony chwalisławskie, a choć bez chwały i sławy, to nie ze spuszczoną głową jednak; nie ze spuszczoną i na dodatek z kijem w dłoni pasterskim i z przywiązanym doń sznurem. „Naprzód gruby! Idź na skróty, czyli na przełaj! Grunt to triangulacja! Triangulacja!”.

W okolicach Skrzynki gość rozgląda się za grzybami, jadąc niebieskim na pierdzącym motorku. Dalej droga szutrowa nowa. O, i jest drugi! Okazuje się, że to mój stary znajomy wypatruje prawdziwków. On się rozgląda, a ja się o nie potykam.

Wytrawni grzybiarze (zajęci studiowaniem artykułu w lokalnej gazetce „Dziwne obiekty latające nad Chwalisławiem”), rozmowa z nimi. Ze Skrzynki rozpościera się widok na wzgórza magmowe, które wyglądają imponująco z perspektywy dalekiej: jak kopce wyglądają, jak kupska, wielgachne kretowiska, obcych jakieś lądowiska.

Idę i drzewa nieco mniej szlachetne mijam, chaszcze po prostu, i kilka pniaków złączonych w coś w rodzaju wiązanki. Rosną te drzewa przy starej poniemieckiej dróżce, a gdzieś w okolicach miejscowości. Ta dróżka zostanie już na zawsze w mej pamięci.

Śliczna jasna łąka w stylu żywieckim, opadająca przy krańcach i z dużą ilością byczych, to jest dorodnych kani. Kani nie zbieram, tylko podziwiam. Po pauzie obiadowej potykanie się o maślaczki. Grzybnia rządzi! „Naprzód gruby! Triangulacja! Triangulacja!”.

Smutek mnie ogarnia niewysłowiony z wieczora. Co będę robił bez matki, gdy jej braknie? Dlaczego czuję się tak obco w ukochanej mej ojczyźnie? Czy założę kiedyś rodzinę? Przecież właściwie nikogo nie znam. Jestem jak ten obcy pośród obcych. I smutna jest ta nasza przyroda o tej smutnej porze i słońce tak szybko gaśnie już.

Obmywam się w ruczaju, a obmywając podziwiam pajęczyny widziane pod światło dnia przykrótkiego. Złota żyła zawisła w powietrzu łukiem olśniewającej tęczy! Zaglądam do różnych tam ambon myśliwskich, zwiedzam Lasek Kościelny. Intrygująca nazwa, swoją drogą; taka historyczna. O, grzybki fioletowe i niebieskie i dziwne roślinki takie i owakie w lasie i pod...

Zachód słońca po dziewiętnastej podziwiany z jednej z tych ambon właśnie. Zaszło słońce, wzmógł się wiatr. Wszystko przebiegło błyskawicznie.

W sklepie na drugi dzień rzucam pytanko: „No jak tam sąsiedztwo, dobre?”. „A różne”. Mowa oczywiście o Czechach, bo tu Czechy naokoło. A na przystanku pod tym sklepem siedzi dziad z długą brodą; siedzi, pije piwo i rzecze tak: „A daleko ty, bratku, idziesz? A wiesz, że tu niedaleko UFO wylądowało? Znaleźli kręgi w zbożu i na łące”. „Panie, daj mi pan spokój, alkohol to zguba narodu” – grzecznie go spławiam.

Paczków, bus „Rycerz”. Pani w busie paczkowskim rycerskim: „Serce słabe, nogi jak banie, słabe, reumatyzm od siedemnastego roku życia, syn się powiesił, mąż zmarł – same nieszczęścia”. Ta pani pachnie w taki charakterystyczny sposób, ci starsi ludzie tak właśnie pachną: słodkawo, kwaśnawo, niczym koper, niczym ogórki i kompot i sam nie wiem, co jeszcze?

Żółty szlak mijam, jadąc busem przez wsie rozmaite. Złote łany rzepaku na tle granatowych burzowych chmur podziwiałem tu ostatnio, kiedy byłem w maju. Mury pełne jajecznej zaprawy rozpadają się tu prawie na mych oczach. Kuszą drogi prowadzące donikąd, tonące w zieleni fantastycznej jak bajka, polne drogi tak tajemnicze, jak tajemnicze potrafią być tylko sny dziecka. Tak zgubić bym się chciał na tych drogach i bezdrożach i zostawić wszystkich ludzi het, het: i tych znanych, i tych całkiem obcych. I wniebowstąpić bym chciał za pierwszym lepszym zakrętem, pierwszym lepszym pagórem, gdzie za odległym horyzontem spoczywa jakaś niewysłowiona tajemnica i tęskno się człowiekowi robi i ciężko tak na duszy oraz sercu. Czasem szlaki przecinają gościniec wsi, tworząc z nią wzór krzyża. Ciekawe to, zjawiskowe takie; jakby droga sama równała się: krzyż, pot i łzy.

Z tej fantastycznej perspektywy polne ścieżki wyglądają jak przedziałek na głowie mojej matki. Włosy z trawy układają się na boki, na prawo i lewo. A ja to wszystko podziwiam, tę urodę matczyną. Nawet nawłoć jawi się jak trwała ondulacja, a kłosy zbóż – niczym rozfalowane na wichrze kosmki. I jeszcze te słoneczniki! Jakby wyczarował je sam Schulz. Cierpią na gigantyzm, a choć cierpią, to i tak śliczne są. A wszystkie ich generacje rodem pewno z bajki.

Muszę kiedyś zrobić trasę podgórską i połazić sobie z dala od gór prawdziwych. Szlaki podgórskie są niedoceniane, traktowane po macoszemu i dziadowsku. Tymczasem wcale do łatwych ni nudnych nie należą.

Sprawdzić, co dokładnie znaczy wyrażenie „babie lato” i dlaczego nie jest ono – dajmy na to – „babskie”, „babińskie”, „babiogórskie”? Jaka jest etymologia tego wyrażenia? Zaznajomić się z historią Zalewu Nyskiego, Paczkowskiego i Zbiornika Topola oraz doczytać: „Kręgi zbożowe Ziemi Lądeckiej – wielkie oszustwo” niejakiego Żołnowskiego. Kurcze, coś mi to nazwisko mówi, coś mówi...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Maciekzolnowski↔Kolejny "szczegółowy tekst"↔Czyta się, sielsko, anielsko. Jakby malowany obraz, różnobarwnymi słowami. Faktycznie, wyobraźnia może dodać wiele, do całości spojrzeń, jak w kwestii owej topoli i zagajnika.
    Chociaż czasami męcząca:)↔Pozdrawiam:?:)
  • maciekzolnowski ponad rok temu
    Tekst minimalistyczno-poetycki, choć szczery i prostolinijny, taki, jak ja. Dzięki, DD, pozdrawiam również. :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania