Jak się nie wie o co chodzi...

..

 

Synowa przywiozła do nas wnuki na parę dni – czteroletnią Moniczke i dziewięcioletniego Bartusia. Starała się wdrożyć je do porządku, by nie sprawiały nam kłopotu.

Bartek, ledwo wstał, już chciał włączać komputer. Matka poleciła ułożyć ubrania wyjęte z plecaka, schować zabawki, odłożyć na miejsce książeczki; sama poszła przygotować śniadanie. Zajrzała do pokoju, było sprzątnięte, a syn już grał w swoje ulubione gry.

Jednakże Monisia miała oko na poczynania brata i naskarżyła, że wszystko jest na tapczanie przykryte kołdrą i narzutą.

Wróciłam ze sklepu, gdy chłopak był ostro karcony, Usłyszałam tylko, że wybrał sprytne wyjście; a że potrzebowałam chwili, by zdjąć płaszcz przeciwdeszczowy i zanieść torby do kuchni; rzuciłam tak na chybił trafił

- A niech się dzieciak uczy za młodu...

Jak już wyszło szydło z worka, tęgo się przed synową tłumaczyłam. Zamknęła dyskusję stwierdzeniem:

- Jak się nie wie, o co chodzi, najlepiej się nie odzywać! Takie to proste!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tankret 09.08.2020
    Norma... moja żona zrobila mi awanturę, że jak zostawiłem dzieci z moja mama to jak wróciliśmy grały na telefonie i mówi - widzisz, żeby nie było, że jestem wariatką. Zobacz jak się nimi zajmuje, dała im telefon, żebybsię sobą zajęły.
    Podchodzimy do dzieci, a starsza córka.
    - Mamusi pilnowałyśmy telefonu ktory zostawiłaś na krześle w ogrodzie jak zostawialiście nas u babci.

    Tak, że tego....?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania