JAK TO W Zw. Lit. Port...
(wszelkie podobieństwo do realnych postaci i sytuacji jest wyłącznie dziełem przypadku)
Sfrustrowanej starej pannie
wiersz do głowy przyszedł w wannie
gdy wieczornym poddawała się ablucjom.
Dokładała, usuwała,
w końcu opublikowała.
Wiersz okazał się, jak zwykle, rewolucją!
Choć czekała z nim do nocy
zawinięta w ciepły kocyk,
to nie uszedł on czujności czytelników
(trzeba brać to pod uwagę,
że twój każdy gest ma wagę,
kiedy jest się super–twórcą na świeczniku).
I zaczyna się zabawa -
ciosy z lewa, ciosy z prawa
każdy sprzedać chce kawałek swojej racji.
Ten nie widzi w wierszu treści,
temu rym się znów nie zmieścił...
Byle tylko nie okazać akceptacji!
A poetka zasłużona
wcale nie jest zaskoczona
i odpiera razy z wprawą wojownika.
Temu powie, że jest durny,
tamten z walki wyjdzie chmurny
lecz nic w końcu z tej potyczki nie wynika.
Na tym zeszło do wieczora,
przyszła spać już wreszcie pora -
na poduszkach puste główki poukładać.
Może wiersz się przyśni komuś,
taki… poniżej poziomu,
by za tydzień po łbach móc się znów okładać.
Komentarze (3)
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania