Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Jak zostać pisarzem - trudy, znoje, perypetie w drodze do sukcesu

Witaj drogi czytelniku!

a może wolisz mniej oficjalne „siemaneczko ziomeczku!”?

Nigdy nie wiesz kto sięgnie po Twoją książkę z półki w księgarni, lub wyprzedaży w koszyku w Biedronce czy Polomarkecie, bądź z wózka bibliotekarki, która nie zdążyła jeszcze odnieść na półkę zwróconej właśnie książki. Pierwsza rada ode mnie już na wstępie:

 

1. Pisz co ci w duszy gra, co serce dyktuje, własnym stylem i nie myśl czy trafiasz do SWOJEGO czytelnika, czy to mu się spodoba, czy nie będzie przypadkiem urażony.

Dlatego NIE MYŚL – TYLKO DZIAŁAJ!

To generalna nadrzędna zasada, którą się w życiu kieruję, i dlatego mi wszystko wychodzi, ponieważ nie tracę czasu na myślenie o myśleniu, na zastanawianie się jak coś powinno być dobrze zrobione itp., itd. A dosłownie mówiąc: nie tracę czasu na pierdolenie farmazonów do samego siebie.

To jak już odpykaliśmy small talka – ja napisałem parę zdań wstępu, Ty, szanowny fanie moich wypocin przeczytałeś kilka wstępnych słów, możemy zatem przejść do meritum.

Najpierw chcę Ci odpowiedzieć jednym zdaniem na pytanie postawione na okładce tej oto książki – Jak zostać pisarzem? – otóż najłatwiej jest zostać pisarzem poprzez napisanie książki. A jak napisać książkę, potem wydać ją w wydawnictwie(to taka firma, która kroi artystów i żeruje na ich pracy, pomysłach, ogólnie wykorzystuje talent autorów i zbiera grube hajsy za udostępnienie swoich drukarek), a potem jak sprzedać pierwszy egzemplarz swojej książki?

Pamiętaj, nie przeceniaj jej od razu -50% od ceny okładkowej – poczekaj z tydzień, może jakiś frajer się trafi, miej wiarę i nadzieję w chochliki, które szepcą na uszko naiwniakom, że to ta, tylko ta i żadna inna książka nie zmieni ich życia. Może akurat przypadkiem, w momencie kiedy będą sięgali po inną książkę, ktoś będzie przechodził, wpadnie na nich, popchnie ich i ręka tego nieszczęśnika wyląduje na twojej książce?

Nie obiecuję, że Ci się uda, być może będziesz musiał pierwsze egzemplarze rozdać na spotkaniu autorskim, na którym poza Twoją książką, jedyną darmową rzeczą będzie toaleta dla klientów?

Nie załamuj się jednak przedwcześnie, bo to nie koniec promocji książki – w dzisiejszych czasach należy również książkę sprezentować influncerom nierobom w gift packu - to kolorowe, ozdobne pudełko z Twoją książką, kolorowymi papierowymi trocinami i kilkoma bezużytecznymi gadżetami, na które Cię naciągnie Twoje wydawnictwo jak np. breloczek, długopis, kubek i zakładka do książki, na które możesz nadrukować okładkę książki, jakiś oklepany cytat, albo swoją twarz, aby czytelnikowi było miło, że tak się dla niego pos(ta)rałeś.

Koniecznie również wynajmij agencję, która założy dla Ciebie oficjalne konto na portalu każdylubisobiepoczytać.pl, aby czytelnicy, którzy dostali książkę w prezencie, mogli wystawić Ci najniższą możliwą, definiowaną serduszkami na 10-cio stopniowej skali ocenę, którą umotywują negatywną opinią, przyznając się, że wystawiają ją po przeczytaniu pierwszych 15 stron, ponieważ dalej nie przebrnęli, bo tak ich zmęczyłeś, dlatego mają prawo się wypowiadać.

Nie przejmuj się. Ja to przeżywam przy każdej mojej książce – gwarantuję, że lejesz na to już po trzeciej publikacji i zlecasz zajmowanie się korektą, składem, łamaniem, redakcją, promocją i dystrybucją i … czym tam jeszcze będziesz chciał – swojemu managerowi.

Ty jako artysta, masz pisać książki, a nie martwić się w jaki sposób wydrukowany nakład przestanie przesiąkać stęchlizną magazynu. Szanujmy się, no proszę cię!

Z tej właśnie przyczyny, że jeszcze nie wiesz o czym będzie Twoja książka, ja swoją poświęcę na porady jak znaleźć dobrego managera, jak z nim podpisać korzystną dla Ciebie umowę i jak nim zarządzać(czytaj: efektywnie pomiatać), by dobrze odwalał swoją robotę i abyś Ty, mój drogi autorze, był zadowolony.

 

Miłej lektury!

(Ciekawsze wskazówki znajdziesz na stronach 34, 59, 62, 89) – jak nie masz czasu czytać całości to zacznij od tych stron, nie dziękuj, mi też się nie chciało pisać całej tej otoczki, ale broszury łatwiej skopiować i umieścić w darmowym Internecie, i dlatego wszelkiej maści coache – kołcze, paradoradcy i złotomówcy piszą książki na co najmniej grubość od zakończenia obrębu paznokcia kciuka lewej ręki do tej drugiej kreseczki, która się uwidacznia jak zaczynasz zginać palec w stawie – jeśli potrzebujesz precyzji, po prostu zmierz sobie ten odcinek, bo nie mam aktualnie przy sobie centymetra.

Jeżeli potrzebujesz takiej precyzji, to również zamiast czytać tą książkę to lepiej to sprawdź z jakimś specjalistą, bo z nerwicą natręctw bardzo ciężko napisać jakąkolwiek książkę, a widzę, że możesz mieć z tym co najmniej lekki problem.

 

Mylę się?

Jeżeli nie sprawdzałeś swojego kciuka to dobrze, to był taki test, możesz przejść do następnej strony. Wybacz, że zajmuje Twój cenny czas, po prostu nie chce by osoby upośledzone czytały moją książkę i przysyłały mi jakieś posrane wibracje.

Musisz bowiem wiedzieć, że podczas czytania wytwarza się swoiste pole energetyczne w przestrzeni i czytelnika z autorem łączy na ten czas niewidzialna, cienka struna energetyczna. Nie masz wpływu na to kto i gdzie sięgnie po Twoją książkę, ale we wstępie trzeba tak odpowiednio zalawirować, by zniechęcić wszystkich, którzy by Ci mogli popsuć dzień taką energetyczną nitką negatywnych wibracji.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Dobra nasza! Byle tylko nie myśleć! – jak pisał Lem.
    Podoba mi się to o nitce energetycznej. Ja mógłbym napisać poradnik jak zostać genjuszem (albo idjotą), ale Einstein i nasz Sedlak już to zrobili...
    Pozdrawiam ?
  • Poncki dwa lata temu
    Ta struna to się przyda aby się wyhuśtać rozpoczynając czytanie czwartego gniota ?

    Ubawiłem się czytając ? Szczególnie tym zamęczaniem czytelnika, żeby sobie odpuścił czytanie ?

    (naprawdę wydałeś książkę?)
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    Dziękuje, nie, ale planuję wydać. i tak właśnie sobie piszę do niej wstępy, ciekawy byłem Waszej opinii ?
  • MKP dwa lata temu
    To brzmi jak tandentna reklama wypocin jakiegoś kołcza:)
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    Haha, no wiesz jak mi trudno się dopasować do tej grupy docelowej, która by taka książkę kupiła? ?
  • Grain dwa lata temu
    Kiedyś Jerzy Wittlin napisał Vademecum grafomana. Czytałem i muszę powiedzieć, że większości autorom jest zbędny. Ta gorąc w sobie kobiet, nadetanole potykających się na dawno ubitej pianie jest tego dowodem.
    Wolny rynek rozpychających się firm poligraficznych powoduje, że każdy już za mniej niż 500 zł może stać się autorem książki z numerem ISBN. A i niejeden mężczyzna odżałuje parę stów, by mieć święty spokój od kobiety wypisującej swój piąty tomik literatury np.o treści cielesnej, niż biżuterię z Allegro.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Nawet za darmo można otrzymać ISBN, tylko nie masz formy papierowej.
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    Mi powiedzieli, że 12 000zł jeśli chce trafić do większych księgarń w Polsce.
  • Grain dwa lata temu
    D.E.M.O.N , pewnie tak. Teraz wszystko potrzebuje nakładów na reklamę, gwaranta opłacalności. Firmy wydawnicze nastawione są na zysk, a nie na merytoryczną recenzję. Stąd tyle harlekinów, kryminałów na jedno kopyto, napisanych przez nie amatorów książek osób znanych z tego, że są znani, istnieją w przestrzeni medialnej jako treściwe plewy.
  • słone paluszki dwa lata temu
    Kilka lat temu, dawno, wygrzebałam jeden jedyny egzemplarz Życie Pi w pseudo księgarni. A po kilku mcach okazało się, że robią film.

    Zatem nawet w takich miejscach, gdzie są TYLKO książki po 5 zeta (po inflacji 10), można wyszperać PEREŁKĘ!

    Piszcie, to może gdzieś was wyszperam i kupię?
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    dla aktywnych członków społeczności opowi na pewno znajdę parę egzemplarzy promocyjnych ? ktoś mi musi w końcu pierwsze opinie napisać ?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Na dobry początek produkt musi być dobry i trzeba w niego uwierzyć.
    Chyba, tak myślę...
    Pozdrawiam
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    Racja, produkt musi być dobry - ale pytanie dobry dla kogo? ja teraz właśnie przeżywam zastanawianie się kto będzie potencjalnie odbiorcom książki?
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    *odbiorcą. pisze dla odbiorców. odbiorcom będę książki wysyłał. tak gwoli wyjaśnienia.
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Nie odpowiedziałeś Demonie na mój komentarz. Nawet na pozdrowienia. Jest taki rodzaj "wysokowibracyjnych" chamów, co mówią o energiach, a nie potrafią się zachować. W sumie moja wina, bo text gdzie są "wibracje" powinienem ominąć.
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    ale mój drogi komentatorze, co ja Tobie miałem odpisać? Nie było pytania, nie było krytyki wprost. Pozdrowiłeś mnie, więc i ja pozdrawiam Ciebie! PS: wyglądasz mi na atencjusza. Jeśli spodobał Ci się mój tekst to zapraszam do lektury pozostałych publikacji - każda ma swój styl, każda powstała na bazie innej weny. Lubię je czytać po pewnym czasie, zapominam, że są moje i też się pysznie bawię :D
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    D.E.M.O.N, jasne, popatrzę na inne Twoje. Też uwielbiam zapominać swoje texty, niektóre zachwycają, niektóre muszę poprawiać. Nie będę więcej wymagał odpowiedzi na ewentualne komentarze ?
  • D.E.M.O.N dwa lata temu
    Pobóg Welebor - ok, wiedz, że je zawsze czytam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania