Jakby twój cień do mnie mówił
Ta szminka pachnie wspomnieniem o tobie. Brzmi wszystkimi naiwnymi "naprawdę w porządku" i znowu wyglądam w niej jak dziecko, choć przecież moje oczy już tak dorośle zszarzały, a moja twarz tak dojrzale zmarniała.
Szminka...
Zgubiła się w zimowej kurtce, którą teraz wyciągnęłam, zmarznięta... wystraszona?
Zgubiła się... w tym kącie pamięci, do którego już nie chcę zaglądać.
A przecież
ona pachnie wszystkim, co dobre.
I to tak jakby
twój cień do mnie mówił.
Przecież wcale nie tęskniłam.
Czy może po prostu
nie potrafiłam nazwać tej tęsknoty, dopóki mi o sobie nie przypomniałaś?
Bluzy po tobie też wciąż nie wyprałam
zeszytów z twoimi bazgrołami nie wyrzuciłam
i twoich drobnych śladów jeszcze nie zmazałam z serca.
Ale nie przeszkadzało mi to, gdy tego nie widziałam.
Bo nie widziałam. Naprawdę.
Chyba zwyczajnie zasłoniłam to mgłą dumy i durnego zacięcia, uporu, twierdzenia, że sobie poradzę lepiej bez ciebie.
Durnego...?
Ale... Przecież sobie radzę.
Popatrz: ktoś mnie kocha!
Spójrz na mnie: ja jestem szczęśliwa!
Popatrz, spójrz, odwróć się!
Popatrz...!
Daj mi znowu trochę uwagi...
Chociaż przecież jej nie chcę.
Przecież prawię cię nienawidzę.
Przecież
ja tylko
znowu jestem pijana.
Chyba znowu musiałam.
Chciałam.
Nie wiem dlaczego.
Dlaczego
nie wiem?
Zabierz swój cień ode mnie.
I zabierz siebie ode mnie.
Nawet mnie zabierz ode mnie jeśli musisz.
Tylko daj mi się w końcu wyleczyć
z przewlekłego masochizmu
i samookaleczania serca.
Komentarze (9)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania