Jan.

Ziemia drga lekko pod palcami,

tańczący piasek, ruchome stopy.

Gdzieś nieopodal upadł kamyk.

 

Mężczyzna przysiadł na skarpie,

okruchy uderzają go w plecy i barki,

zbyt ciężkie żeby ustąpić.

 

Z ramion wyrastają mu pióra, tak czarne,

że nie ukryje ich noc, czy poranek.

Zamiast mężczyzny, na samej granicy królestwa,

za chwilę zostanie kruk.

 

Ostatnia myśl, jaka przychodzi mu do głowy,

jest taka, że zjadłby kanapkę.

Znów.

W kuchni, gdzie miejsce na kanapie,

zostanie zajęte na zawsze.

 

Bo najpierw umarła królowa.

A potem król

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri 18.02.2022
    Łączę ten wiersz z wydarzeniem, o którym wiem. Być może niesłusznie, ale to miejsce na kanapie ściskająco działa i utwierdza mnie, że mam rację. I jak czytam raz kolejny, to jeszcze bardziej to widzę. Jak stoi, jeszcze patrząc wstecz, zanim odleci. Bardzo mocno działa te obraz. No i jest mi bliski, bo wiesz, że i mnie niedawno...
    Choć na minus całości – gdybym nie wiedziała o wczoraj, to ciężko byłoby mi zinterpretować. Aż ciekawa jestem co bym zobaczyła.
  • Szalej. 18.02.2022
    Myślę, że puenta wystarczająco naprowadza.
    Chociaż ja też wiem o czym to, więc co ja mogę?

    Co do miejsca, to babcia miała swoje ulubione.
    Skąd widziała zarówno telewizor, jak cała resztę domu.
    Jeśli oglądałaś The Big Bang Theory, to takie miejsce Sheldona :) heh.

    No smutek dalej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania