Jan trzeci

Janek zawsze był świetnym kompanem do zabawy i wesołego spędzania czasu. Myślał podobnie jak reszta towarzystwa, wywodząca się z elity społeczeństwa. Najważniejsze dla niego było jak dla każdego szlachcica dobrze zjeść i wypić. Wyobracać jakąś dziewkę, ewentualnie chętną szlachciankę. Jechać gromadą na swoim ulubionym koniu po łupy na wojenkę. Mając przypiętą do boku, szablę odziedziczoną po przodkach. Okazji do wyjazdów było wiele, ponieważ czasy te były niespokojne. Liczni wrogowie czaili się za granicami Rzeczpospolitej, wcześniej w swoich włościach zgromadzili wszelakie dobra. Dlatego chętnej zubożałej szlachty polskiej do obrony granic nie brakowało. Wyprawy prewencyjne przynosiły spore dochody i całkiem niedawno Janek wraz z kamratami wrócił z takiej wojenki. Przywieźli spore łupy, w rewanżu za poniesione wcześniejsze nakłady na zbrojenie. Teraz, jako majętni mężowie raczyli się jadłem i napitkiem w gospodzie. Karczmarz człek nader postępowy, dla tak znamienitej kompani przyszykował. Najnowsze przywiezione przez Szwedów w czasie potopu rozwiązanie w dziedzinie gastronomii „szwedzki stół”. Panowie szlachta nienauczona nakładania sobie na talerze jedzenia i dolewania trunków. Dostała do tej skomplikowanej czynności wiejskie chętne dziewczęta. Zabawa rozkręcała się znakomicie, należało tylko czekać, kiedy panowie zaczną się bić i ciąć w około wszystko szablami. Nasz bohater miał sporo blizn na swym ciele po takich zabawach i zawsze po takiej bijatyce mawiał.

- Panowie szlachta, dziewka wybornie smakuje, jak człek krwią broczy.

Idealną rozrywkę przerwało przybycie szlachcianek, nie były to jakieś młódki oddane zakonnicą na nauki i wychowanie. Panie te posiadały duże umiejętności i doświadczenie w poskramianiu spitego towarzystwa. Kobiety postępowe jak na tamte czasy, zostały zwabione do gospody szwedzkim stołem. Ostatnie diety odchudzające doprowadziły je do minimalnej wagi. Teraz chcąc udowodnić istnienie efektu jo, jo pragnęły najeść się do syta.

Wśród wchodzących do knajpy była doświadczona panna Marysieńka. Mocno podpity Janek, zobaczył poprzez trunek w niej swój ideał kobiecości. Podszedł chwiejnym krokiem i się przedstawił.

- Jan Sobieski do nóżek waćpanny pada.

Powiedziawszy to, faktycznie padł na podłogę, wypity alkohol znacznie zwiększył przyciąganie ziemskie. Marysieńka dostrzegła w tym typie na podłodze swój dar od losu. Wiekowa już była dobiegała do czterdziestki, pomimo ujęcia sobie sześciu lat. Nawet ukochani rodzice od dziesięciu lat na nią wołali stara panna.

- Służba zanieście Jana Trzeciego Sobieskiego do komnaty – powiedziała tak, ponieważ dla niej był to trzeci Jan. Liczba ta mogła być inna z innymi imionami. Znała wielu panów o tym samym imieniu i żeby się nie pomylić, wszystkich ich numerowała.

Napitego do pełna szlachcica, zaniesiono do pokoju i położono do łóżka. Marysieńka doświadczona osoba w obcowaniu z mężczyznami, roztoczyła opiekę nad Janeczkiem. Rano jak się obudził mocno skacowany, była przy nim. Miała doskonale położony makijaż, a na sobie zmysłową bieliznę. Natychmiast Jankowi nalała solidnego klina, żeby chłop nie zastanawiał się, co takie próchno robi w jego pościeli. Wypił ze smakiem, nalała na drugą nóżkę i tak polewała. Jak miał dość w czubie to pokazała mu dopiero, co to jest prawdziwy seks. Janeczek człek światowy jak długo żył, czegoś tak intensywnego nie przeżył. Wcześniej myślał, że wszystkiego już doświadczył teraz wiedział jak bardzo się mylił. Pozostał z Marysieńką już na zawsze, ona dbała żeby mu niczego nie brakowało. Kobietę miał, kiedy chciał i ile chciał i to w nadmiarze. Nie zabraniała mu żadnej rozrywki, spotykania się w karczmach z kolegami i wypraw wojennych. Pociągając za sznurki i wykorzystując wcześniejsze znajomości, doprowadziła nawet do koronacji Janka na Króla Polski. Przydomek nadany przez żonę zachował i przyjął się wśród poddanych. Nawet nie sprzeciwiał się temu, że był trzecim, nie wiedział o tej zagrywce z liczbami. Żoneczka miała tylko w całym wspólnym życiu jedna prośbę, poprosiła męża o obronę Wiednia przed Turkami. Chcieli oni w podstępny sposób, zniszczyć pierwszy kurort narciarski powstały w niedalekich Alpach. Wtedy ona nie miałaby z innymi podobnymi jej nowoczesnymi kobietami, gdzie jeździć na nartach. Wyprawa bardzo mu się spodobała, było jak dawniej za młodych lat. Wojenka udała się znakomicie, na polu bitwy spotkał swoich dawnych towarzyszy broni. Dla Marysieńki przywiózł paczkę kawy palonej w ziarnach. Zdobył dla siebie bogate łupy i harem. Kiedy żona się o tym dowiedziała, przerobiła go na ogólnodostępną agencję towarzyską.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Beznadzieja 30.11.2015
    Nie wiem jak to ocenić, styl mi się podobał, ale ciągle coś mi przeszkadza. Może zakończenie? Sama nie wiem. Co więcej mogę powiedzieć, weny. :)
  • comboometga 30.11.2015
    Momentami troszkę mi zgrzytało, ale daje się tu wyczuć taki stary klimat. Charakterystycznie napisany tekst, daję 4 ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania