Jaśminowa miłość
Miłości strumień faluje nad nami,
szeptem Eola wzbija się wysoko,
niesie żar serca igrając zmysłami,
rozbudza ogień ukryty głęboko.
Świat wokół cichnie – zostają spojrzenia,
przez które dusza bez słów się przelewa,
jakbyśmy w sobie odkryli marzenia,
początek cudu, co w ciszy dojrzewa.
Płatki jaśminów zrywasz bez pośpiechu,
w welonie nocy twa postać zachwyca.
Ja twoim cieniem, w miłości oddechu
uczysz mnie kochać w poświacie księżyca.
Każde spojrzenie – szczęścia obietnicą,
drżących serc naszą słodką tajemnicą.
Komentarze (7)
Oto mury, co jak trupy stoją,
Kędy Bóg milczeniem rany goją —
Lecz nie zagoił! W ołtarza pyle
Szczur bluźnierstw szepce: „zostań się, gnile!”
Czas tu nie drzemie — w gotyckim łęku
Wije się dusz szept, jak w śmiertelnym jęku.
Różaniec zbutwiał w siwej zakonnicy dłoni,
Co modli się, by Bóg ją już do grobu skłonił.
O Stary Sączu! Twój klasztor — blizna,
Co krwią pacierzy sączy się bez spłynięcia.
Kamienie krzyczą: „Czemuś nas opuścił?”
W próżni — tylko wiatr chłosta pęknięte chrzcielnice.
Anioł ołowianym skrzydłem
W oku ma pustkę, w dłoni — zgniłe lilie.
Tu nawet śmierć umarła ze znużenia,
A po Bogu został tylko cień i... zimny kamień na piersi sumienia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania