Jawa Story.👤

Dziś sobotnie popołudnie.

Wyszłam trochę się przewietrzyć.

CiÄ…gle jestem sama.

DojadÄ… mi, jak rana.

Domek tu, domek tam,

a przy każdym, wypasiony

jest ogródek.

Pełno dziatwy z mamusiami,

gra muzyka, panowie podrygujÄ…

grilla pilnujÄ…c.

ChcÄ™ na drugÄ… stronÄ™ drogi,

zza zakrętu wypada zjawa.

Co ja gadam!

Czerwona Jawa, mój znajomy.

Jak on ma na imiÄ™?

Nie pamiętam.

Boże drogi!

Mało mnie nie rąbna.

Staje, drÄ…c opony.

Część Mała.

Jeże się.

Coś Ty, taki prędki?

LubiÄ™, jak wiatr mnie kocha.

Kocha?

W brzuchu mam motyla.

Siadaj, pojedziemy

się przewietrzyć.

Trzymaj siÄ™ mnie, mocno.

Rusza zrywem, aż mi

głowa do tyłu leci.

Wołam, zwolnij po co,

tak się spieszyć?

Wiatr, mnie fajnie pieści.

Już motyli stado mam.

Droga wije się przez łąki,

pełne stogów, Słońce grzeje.

No i stało się.

W siana stogu.

Podrapana zdyszana,

uspokajam siÄ™ siÄ™ powoli.

Patrzy na mnie jakoÅ› dziwnie.

Wiesz , damy

na zapowiedzi.

W głowie myśl zjadliwa

siÄ™ przewija.

Mam CiÄ™ wreszcie.

Dobry jesteÅ›, jak cholera.

Kiwam glowÄ…, daj

Nagle, robi mi siÄ™ zimno.

Przecież nie wiem, jak on

ma na imiÄ™.

JesteÅ›.......?

Nie pamiętasz?

Zawsze do mnie mówisz Zbycho,

chociaż jestem Krzycho.

Potoczyło się dość składnie,

urzędowo, całkiem ładnie.

Już jesteśmy razem

Powiem szczerze,

miodu, to ja nie mam,

ale nic nie zmieniam. (Sic!)

Åšrednia ocena: 5.0  GÅ‚osów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania