Jazbałtowy ślimak
Gdy obłokom lekkie okrągłe "o" zabrać,
osiadają na ziemi graniastymi błokami,
nowymi jak muszle i pięknymi jak czaszka,
niemieszkane zgnilizną i robactwem,
niechore przekłam niezdrową barwą,
którą krzyczy jaskrawa przekłama.
Szusa to ślad ślimaka niejechana,
z czarnego miękkiego gorącego jazbałtu.
Gdy chmury jeszcze nie przypominają niczego
są sobą, potem błok wyjdzie pod blaskarnię,
szusa założy uprząż z drogowych przepisów,
chmurze narzucą swoje zdanie dwunożni,
a trawnikom opowiedzą o rzeźni;
pomażą błoków szorstką skórę z częgłów
brudem cięku na swoje podobieństwo.
Powietrze ucieknie z nad tej trzebłynki,
ulica od ula powiedzie nie ku nadziei;
oczodoły błoków zakażone targiem
sprzedajny kawałek miasta...
Jazbałtowy ślimak pełznie.
Komentarze (6)
Bardzo podoba mi się pierwsza część o obłokach i blokowych muszlach.
Masz tyle wierszy o blokach, że wypadałoby je otulić w zgrabną okładkę i puścić w świat.
Z podobaniem i z pozdrowieniami☺
Jeśli to wypali, to wiersze też pójdą, jak było z Howardem, tym od Conana.
Pozdrawiam ?
Fajnie :)
Jeśli mogłabym doradzić i prosić, to:
* krótkie części do 1000 słów
* w kilkudniowych odstępach
I czekamy!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania