Jedyne wyjście

Gdybym była takim Nickiem Vujicicem, ooo patrzcie, nie ma rąk, nie ma nóg, a jest super dzielny i jeszcze inspiruje innych, umie wszystko to, co ty, i jeszcze więcej, albo gdybym chociaż miała coś innego dziwnego, byle nie garb i nic na twarzy, to by mi było o wiele łatwiej.

Kanał na youtube założyłam trzy lata temu, akurat po siedemnastych urodzinach i ilu mam obserwujących? Pięćdziesięciu trzech! To daje za mało oglądanych minut, nie dostanę ani jednej reklamy, nie zarobię ani grosza. Oczywiście moje ambicje sięgają znacznie wyżej, taka osoba, jak ja, powinna żyć w luksusie. A staram się jak mogę, robię fajne cięcia, mówię o tym, o czym się czyta do wyrzygu na wszystkich portalach, depresja, lęki, problemy z rodzicami. Myślałam, że będą oglądać, komentować – kochana, mam tak samo, dzięki, że to pokazujesz, jesteś super – ale nie. Dostaję może jeden komentarz na cztery filmy i jest to zwykle uniesiony kciuk. Dzięki wielkie. Patrzę na inne kanały i skręca mnie z zazdrości. Jest sobie koleś, gra sobie w grę, zero wartościowych treści, a ma milion obserwujących i pięć reklam przed filmikiem.

Powiem szczerze, liczyłam na dziadka. Okej, ojcu nie dawał ani grosza, chyba się wkurzył, że potomek nie chciał prowadzić jego firmy i wolał zostać lamerskim nauczycielem, ale ja to co innego. Ja byłam przecież jego ukochaną wnuczką. Jak tylko wyrosłam na tyle, żeby skumać, co i jak, jeździłam do niego, zakupy robiłam, grałam z nim w szachy. A jak sprzedał tę swoją firmę i codziennie płakał za nią jak za przejechanym kotkiem, to go nawet pocieszałam. I co? Staruch nie zostawił mi ani grosza. Wszystko poszło na jakąś organizację, o której w życiu nie słyszałam.

Nigdy się nie poddawałam, zawsze walczyłam o swoje, wierzyłam w marzenia i takie tam. Ale po pogrzebie dziadka i odczytaniu testamentu byłam tak zdesperowana, że widziałam tylko jedno wyjście.

Samobójstwo. Ale najpierw spróbuję z eutanazją.

Zaczęłam od wizyt u psychiatry. Wybrałam najmłodszą, jaką znalazłam w Zeist. Opowiedziałam jej o żałobie, depresji, o problemach ze snem. Tabletki, które mi przepisywała, chowałam do metalowego pudełka po ciastkach. Pomyślałam, że to uroczy obrazek: młoda, załamana dziewczyna, śmierć, której pragnie, i to pudełko, kojarzone z niewinnością dzieciństwa. Mam nadzieję, że Milan też to zauważy.

Sporo czasu poświęciłam, żeby przekonać psychiatrę, że nienawidzę swojego wyglądu. Jestem średniej budowy ciała, dość proporcjonalna, nie mam pełnych ust, ale wąskie też nie są, oczy nie za duże i nie za małe, włosy myszowate, za uszy. Jestem przeciętna i to jest nie do zniesienia. Zawsze chciałam być kimś wyjątkowym, gdzieś głęboko czuję, że takie jest właśnie moje przeznaczenie.

W czasie wywiadu, którego udzieliłam po podjęciu decyzji o eutanazji, ale jeszcze przed wszystkimi wizytami lekarskimi, na to właśnie kładłam nacisk: jestem brzydka, okropna, nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, nie mogę dalej żyć w takim nieudanym ciele. Tak jak się umówiliśmy, Milan w artykule umieścił moje zdjęcie. Dałam mu takie, na którym wyglądam całkiem ładnie. Lewy profil, delikatny makijaż.

Cieszę się, że to on do mnie przyszedł jako pierwszy. Niedawno skończył studia, jest bardzo ambitny. Obiecałam, że wywiady ze mną będzie miał na wyłączność. Zasługiwał na szansę, tak jak ja. Zapisywał wszystko, co mu mówiłam, nawet te głupoty, że nie boję się śmierci. Trzeba być kompletnie skretyniałym, żeby nie bać się śmierci.

Teraz jestem już po dwóch pierwszych wizytach u specjalistów. Zdziwiłam się, że tak łatwo poszło. Obaj zgodzili się na moją śmierć. Przez chwilę nawet czułam urazę. Ten drugi na koniec wizyty uścisnął mi dłoń i skłonił się lekko, jak jakiemuś weteranowi wojennemu. Idiota.

Zaraz wchodzę na trzecią wizytę i nie powiem, zaczęłam się denerwować. Czy po dwóch zgodach, ten trzeci będzie czuł presję, żeby postąpić tak, jak koledzy? Nie mam pojęcia. Jeśli się zgodzi – przegrałam.

Musiałabym się wycofać. I kim wtedy będę? Panienką, która zawracała wszystkim głowę i stchórzyła. Kto zechce oglądać kanał takiej osoby? Nie zyskam miliona subów, za to pewnie stracę kilkanaście.

O nie, ten trzeci musi mi odmówić. Nie mogę wyjść na taką, co nie wie, czego chce. Będę osobą, która dostała drugie życie. W krótkim przebłysku między życiem i śmiercią przyjdzie oświecenie. Po odratowaniu ze szpitala wyjdzie całkiem nowa Tessa. Zrównoważona, delikatnie uśmiechnięta, pogodzona ze światem i z sobą. Tessa, która ma w sobie światło i pragnie się nim dzielić.

Takiej Tessy będzie chciała słuchać cała Holandia. Każdy pragnie zbawienia, każdy chce usłyszeć słowa, które go uleczą. Te słowa będzie im ofiarowała na swoim kanale.

Po kilku reklamach, które warto przeczekać.

Wchodzę do gabinetu. Na oknach zasłony, w środku miękki mrok, na fotelu koc. Bardzo dobra sceneria, bo sama z siebie nagle zaczynam płakać:

- Nie wiem już sama, czego chcę…

Nie dostaję trzeciej zgody. Wychodzę przed budynek, chowam uśmiech głęboko w sobie. Milan czeka przed budynkiem, przejęty bardziej niż ja. Podsuwa mi dyktafon.

- Nie dostałam trzeciej zgody – mówię cicho.

- I co teraz? – pyta.

- Nie mam wyjścia. Muszę załatwić to sama. Popełnię samobójstwo.

Milan zadaje mi jeszcze kilka pytań, a potem chowa dyktafon i pyta:

- Dasz mi wyłączność na pogrzeb?

Paskudny nietakt, ale kiwam głową. Co mi tam.

W domu otwieram puszkę po ciastkach. Tabletki nadal tam są. Czekają.

Zaglądam na swój kanał. Doszło dziewiętnaście subów, jak widać, już sam plan jest reklamą. Mam nadzieję, że kiedy historia będzie kompletna, Milan sprzeda ją jakiejś większej gazecie niż Głos Zeist. Dziewczyna, której odmówiono eutanazji, cudem uratowana! Tessa z Zeist daje nadzieję na lepsze życie!

Zmieniam pościel, żeby wyglądała kulturalnie, kiedy dotrze pomoc. Wygładzam narzutę. Nalewam sobie lampkę białego, słodkiego wina i razem z nią zabieram z kuchni półtoralitrową butelkę wody. Układam się wygodnie na łóżku. Dzwonię do Milana, rozmawiamy trzy minuty. Po kolei łykam tabletki. Precyzyjnie obliczyłam dawkę, muszę wziąć je wszystkie.

***

Wczoraj pożegnaliśmy dwudziestoletnią Tessę Smit. Dziewczyna chorowała na ciężką depresję. Od miesięcy starała się o eutanazję. Kiedy jej odmówiono, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Tessa była bystra, inteligentna i zawsze kończyła to, co zaczynała. Będzie nam jej brakować.

Milan Visser, Głos Zeist

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Rubinowy 3 tygodnie temu
    Nie potrzeba krwi, flaków i wyskakujących z szafy duchów, by włos zjeżył się na głowie. I tobie się udała ta sztuka. Choć na pierwszy rzut okaz powinno być mi smutno, to jednak bardziej niż żal poczułem jakieś podskórne przerażenie. Udane opowiadanie, bardzo udane :)
  • jesień2018 3 tygodnie temu
    Bardzo fajna opinia, dziękuję serdecznie:)
  • Sufjen 3 tygodnie temu
    Idąc w ślad za Rubinowym - bardzo udany tekst, z umiejętnie poprowadzoną narracją.
  • jesień2018 3 tygodnie temu
    Bardzo dziękuję, miło mi!
  • rozwiazanie 2 tygodnie temu
    Podoba mi się ten trochę makabryczny tekst. Tak czy inaczej bohaterka może być zadowolona, na końcu przyznali, że będzie im jej brakować, bo była bystra i inteligentna. Napisałaś na poziomie z wystarczającą dozą czarnego humoru👌.5. Pozdrawiam 🙂
  • jesień2018 2 tygodnie temu
    Trudno powiedzieć, czy zadowolona :-D Dzięki wielkie!
  • Dekaos Dondi ponad tydzień temu
    Jesień2018↔Miałem zajrzeć , gdy wrzuciłaś, ale zapomniałem:)
    Można by rzec, iż Tessa chciała przesadnie zaistnieć, ale to tak zupełnie nie jest.
    Każdy w jakiś sposób tak chcę, lecz różne są też psychiki. Czasami wystarczy tak niewiele, żeby uwierzyć w tak wiele i zmienić zdanie. Ale różnie w życiu bywa. Człek bywa zapętlony.
    W życiu raczej nie ma przypadków, ale bywa chaotycznie. W umyśle też, z różnych przyczyn.
    Ciekawy tekst, w takim sensie, chociaż zakończenie, to z pewną nutką "swoistego humoru"↔Pozdrawiam🙂
  • jesień2018 ponad tydzień temu
    Dekaos Dondi tak, tak, miałam nadzieję, że humor się przebija i bardzo się cieszę, że go wyłapałeś! Dzięki za komentarz! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania