Jej nadzieja
Minęła niespełna godzina podczas gdy Ania stanęła ze swą torbą, nieco uważniej przyglądając się czterem ścianom jej nowego współlokatora. Była zmuszona schować swoją dumę i ściągnąć różowe okulary, które zapewniały ją, że ze wszystkim będzie potrafiła sobie poradzić w pojedynkę.
- Jest tylko jedno łóżko. - Ania niepewnie spojrzała na stojącego o własnych siłach bruneta. Marek pokiwał głową w zamyśleniu wpatrując się w martwy punkt pokoju. Kilka następnych sekund ciszy przywołało jego zamyślone spojrzenie do postaci Ani, która właśnie posyłała mu niezręczne, sugestywne spojrzenie. Ten natychmiastowo powrócił do rzeczywistości doskonale rozumiejąc jej obawę.
- Och, nie martw się, ja zajmuję kanapę. - Odparł Marek pewnym siebie tonem. W tym momencie zdawał się być równie zakłopotany co ona, dlatego wyczuł idealny moment na opuszczenie pokoju, aby Ania mogła rozpakować swoje rzeczy.
- Marek? - Zatrzymała go w ostatniej chwili. Odwrócił się, spoglądając na nią wyczekującym spojrzeniem. - Co takiego robisz w Warszawie? - Spytała dziewczyna po chwili namysłu.
- Mógłbym zadać tobie to samo pytanie, Aniu. - Odparł wcale niewzruszony jej ciekawością. Najwidoczniej wcale nie czuł się na tyle interesujący, by poruszyć temat jej osoby. Po chwili wyszedł z pokoju, pozostawiając ją oraz narastające pytania...
Komentarze (1)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania